Arka zatonęła w Stróżach. Żółto-niebiescy coraz dalej od awansu
Piłkarzom gdyńskiej Arki nie pomogła zmiana trenera. W meczu rozgrywanym na bardzo grząskiej murawie żółto-niebiescy przegrali z Kolejarzem Stróże 2:3. Drużyna z Gdyni na cztery kolejki przed końcem sezonu traci już siedem punktów do prowadzących zespołów z Bełchatowa i Łęcznej.
fot. Piotr Kwiatkowski
Arka jako pierwsza objęła prowadzenie i w sercach kibiców żółto-niebieskich znowu zaczęła tlić się nadzieja. Jak się później okazało bramka Kamila Juraszka była tylko przebłyskiem. Gdynianie w ostatniej akcji pierwszej połowy, czyli w swoim stylu, stracili bramkę. Arkę za brak koncentracji skarcił Janusz Wolański, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego.
Bramka do szatni mogła podłamać żółto-niebieskich, ale już chwilę po wznowieniu gry zdarzyła się kolejna katastrofa. Była 50. minuta meczu, Stefanik oddał strzał głową, piłka trafiła w poprzeczkę, ale dobitka Smuczyńskiego była już skuteczna. Po tym golu na 2:1 zaczęło pachnieć niespodzianką.
Tak naprawdę dopiero po stracie drugiego gola Arka zaczęła grać tak jak tego wszyscy oczekiwali spychając Kolejarza do głębokiej defensywy. Efekt? Bramka wyrównująca, której autorem był Paweł Oleksy. Szwoch dośrodkował z rzutu rożnego, Sobieraj przedłużył głową, a obrońca Arki pewnie z kilku metrów wykończył tę akcję.
Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Chałas złamał akcję na lewym skrzydle do środka i bez zastanowienia oddał strzał z 20 metrów. Piłka zatrzepotała w siatce obok bezradnego Szromnika.
W Gdyni liczyli na efekt nowej miotły. Zmiana trenera miała dać impuls, tymczasem Arka zagrała dokładnie tak jak grała do tej pory, oddając pole słabszemu rywalowi. Ten wynik można rozpatrywać w dwóch wymiarach. Dla Kolejarza to ważny krok w kierunku utrzymania. Dla Arki to koniec marzeń o awansie. Odrobić 7 punktów straty w 4 meczach? Musiałby zdarzyć się cud, a Arka pokazała, że na ten cud nie zasługuje.