menu

Arka - GKS Bogdanka 2:2. Czwarty mecz bez porażki, trzeci bez zwycięstwa...

24 września 2011, 21:36 | Adam Kamiński

W sobotę na Stadionie Miejskim w Gdyni żadna z drużyn nie potrafiła postawić wyraźnej kropki nad "i". Ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2, a aż 3 bramki padły po rzutach rożnych.

Arka Gdynia - GKS Bogdanka 2:2
Arka Gdynia - GKS Bogdanka 2:2
fot. Grzegorz Mehring/Polskapresse

W Gdyni raczej nikt nie spodziewał się tego, że Arka stanie do walki z GKSem jak równy z równym. Tymczasem to gospodarze zaczęli mecz z wysokiego "C".

Już w drugiej minucie meczu, bramkę samobójczą mógł zdobyć Walles, który odbił piłkę głową po dośrodkowaniu Kowalskiego z rzutu wolnego. Skończyło się na rzucie rożnym. Jednak Arka potrafiła ten stały fragment gry wykorzystać. Znakomicie na krótki słupek dośrodkował Radzewicz, piłkę głową przedłużył Słowiński, a formalności dopełnił Arifović. Dla napastnika Arki było to drugie trafienie w tym sezonie.

W 17. minucie dobry strzał oddał Pesir, który zmusił Juszczyka do interwencji. Bramkarz Arki odbił piłkę ale na jego szczęście obrońcy nie pozwolili Nildo dobić tej piłki. Był to jedyny celny strzał GKS w pierwszej połowie. Za to w 23. minucie doszło do kontrowersji. Faulowany praktycznie w polu karnym był Zuber, jednak sędzia uznał, że gościom należy się rzut wolny z linii pola karnego.

W 35. minucie piękny strzał z woleja oddał Kasperkiewicz, niestety niecelny. Trzy minuty później kapitan Arki uderzył z rzutu wolnego... ale również niecelnie.

Po pierwszej połowie było 1:0 dla gospodarzy, jednak sam mecz rozczarowywał. Zawodnicy Arki i GKS oddali zaledwie po jednym strzale celnym. W pierwszych 45 minutach więcej było fauli niż gry. Najczęściej faulowanym zawodnikiem był Jakub Kowalski, który znakomicie radził sobie z obrońcami GKS.

Wszyscy oczekiwali lepszego widowiska w drugiej połowie, mówiąc szczerze, gorsze już i tak być nie mogło. W 57. minucie swoją okazję miał Nildo, który był w sytuacji sam na sam. Napastnik gości uderzył jednak mocno ale bardzo niecelnie.

Arka również miała swoje okazje, a najlepszą zmarnował w 63. minucie Petr Benat. Pomocnik Arki, dostał prostopadłą piłkę od Flisa, jednak w sytuacji sam na sam zdecydował się podawać do Arifovicia, a piłkę przechwycił bramkarz.

W 66. minucie goście wykonywali rzut rożny po tym jak znakomicie piłkę w polu karnym Nildo odebrał Jarun. Wojciech Łuczak dośrodkował wprost na głowę Nildo. Strzał napastnika GKS zdołał obronić Juszczyk, jednak przy dobitce Wallesa z pięciu metrów był bez szans. Co ciekawe, przed wykonaniem rzutu rożnego sędzia techniczny trzymał juz tablicę ze zmianą, zejść z boiska miał właśnie Łuczak, który dośrodkowywał przy tej bramce z rzutu rożnego.

Goście nie cieszyli się z remisu długo. w 69. minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Kowalski, a piłkę do bramki "szczupakiem" skierował Mazurkiewicz. Było 2:1 dla Arki, kibice wyraźnie odetchnęli.

Jednak znowu zbytnie rozluźnienie dało o sobie znać. Znakomitą akcję prawą stroną przeprowadził Sołdecki, który dograł na 11 metr do niepilnowanego Nildo, a ten uderzył nie do obrony.

W 85. minucie znakomitą okazję miał Benat. Po dośrodkowaniu Radzewicza z rzutu rożnego pomocnik Arki źle złożył się do strzału. Czech uderzył piłkę kolanem, a dobitka Mazurkiewicza była bardzo niecelna. W 90. minucie znakomicie uderzał Radzewicz po długim rogu jednak Prusak wyciągnął się jak struna i odbił piłkę.

Wynik nie uległ już zmianie. Arka zremisowała z GKS 2:2. Mecz był ciekawy ale dopiero w drugiej połowie. O pierwszych 45 minutach należy jak najszybciej zapomnieć. Po meczu trener gości stwierdził że było to widowisko na wysokim poziomie. Za to trener Nemec skarcił swoich zawodników za indywidualne błędy.

Przez ten remis Arka co raz bardziej oddala się od czołówki, a przybliża się do strefy spadkowej. Na ten mecz Arkowcy powinni patrzeć jako na stracone dwa punkty, ten mecz był do wygrania, a zawodnicy Arki powinni pluć sobie w brodę że nie wykorzystali tej szansy.


Polecamy