menu

W Gdyni było wszystko, okazje, strzały, emocje. Jedynie bramek zabrakło...

23 lipca 2011, 22:28 | Adam Kamiński

W szlagierowym pojedynku premierowej kolejki pierwszej ligi, kandydat do awansu Arka Gdynia, zremisowała bezbramkowo z innym zespołem zgłaszającym aspiracje do gry w elicie - Wartą Poznań.

Marcin Radzewicz stoczył wiele pojedynków z Alainem Ngamayamą
Marcin Radzewicz stoczył wiele pojedynków z Alainem Ngamayamą
fot. Piotr Jarmułowicz / Ekstraklasa.net

Arka Gdynia Warta Poznań 0:0 - czytaj zapis naszej relacji na żywo!

Według zapowiedzi przedmeczowych miało to być spotkanie dwóch kandydatów do awansu, chociaż tak na dobrą sprawę nikt nie wiedział na co stać obydwie drużyny, a przede wszystkim jak będzie prezentować się nowa, przebudowana Arka.

Zobacz galerię zdjęć ze spotkania!

Przed meczem sporo problemów mieli wszyscy, chcący obejrzeć ten mecz - posłuszeństwa odmówił system sprzedaży biletów, a dokładniej bramki przez które trzeba przejść, nie odczytywały kodu kreskowego. Ostatecznie na stadion dotarło około 5 tysięcy widzów, jednak ta liczba mogłaby być większa, gdyby ludzie nie zniechęcali się problemem z biletami.

Mecz zaczęli piłkarze Arki, w ustawieniu innym niż można się było spodziewać po sparingach. W środku pola zamiast Kasperkiewicza zagrał Płotka. W drużynie gości zdziwił fakt, że na ławce usiedli tak doświadczeni gracze jak Goliński, Scherfchen czy Gajtkowski.

Od początku to Arkowcy mieli inicjatywę i to oni oddali pierwszy strzał w meczu. Lewą stroną z piłką popędził Radzewicz, zbiegł do środka i oddał niecelny strzał po długim rogu. W pierwszych minutach znakomicie spisywał się Ngamayama, środkowy obrońca Warty raz po raz przerywał kolejne ataki Arki.

Piłkarze Warty swoją pierwszą godną odnotowania akcję przeprowadzili dopiero w 11. minucie kiedy Magdziarz ścigał się z Mazurkiewiczem do piłki zagranej w pole karne. Dobra interwencja tego drugiego uchroniła Arkę od utraty bramki. Gdyby nie Mazurkiewicz, kapitan gości miałby znakomitą szansę na strzelenie gola, przed nim do pokonania zostałby już tylko Marcin Juszczyk.

Niepewnie w środku pola piłkę rozgrywał Płotka, po jego stracie sytuację musiał ratować Łągiewka, a po wybiciu piłki przez defensora Arki, goście mieli jedną z najlepszych okazji w meczu. Z rzutu rożnego dobrze dośrodkował w pole karne Reiss, piłkę dobrze zgrał jeden z zawodników Warty, a wspaniały strzał z woleja oddał Kosznik, piłka zatrzymała się jednak na poprzeczce bramki strzeżonej przez Juszczyka.

Piłkarze Arki ocknęli się po tym uderzeniu, a na pochwałę zasługiwał szczególnie jeden z zawodników Arki, Jakub Kowalski, który na prawym skrzydle siał popłoch wśród defensorów Warty. W 26. minucie znakomicie wpadł w pole karne i miękko dośrodkował na długi słupek do Radzewicza, ale Ngamayama po raz kolejny znakomicie spisał się w defensywie i wybił piłkę głową.

W 36. minucie znakomity strzał zza pola karnego oddał Arifović, mocne i celne uderzenie z trudem uchronił przed zatrzepotaniem w siatce wspaniałą interwencją Radliński.

Kolejną dobrą okazję Arkowcy mieli w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, kiedy to rzut wolny dla Arki z około 35 metrów wykonywał Mazurkiewicz. Oddał silny strzał w światło bramki i z trudem musiał interweniować Radliński. Na przerwę oba zespoły schodziły przy bezbramkowym rezultacie, ale to gospodarze mieli lepsze okazje, nie potrafili ich jednak wykorzystać.

W przerwie doszło do małej uroczystości, na murawie podczas konkursu organizowanego dla kibiców pojawił się 10 letni Maciek, który opiekuje się swoimi chorymi rodzicami, pomaga im w pracach domowych i w innych obowiązkach. Rodzice Maćka jak i on sam są mocno wspierani przez gdyńskich kibiców i ludzi dobrej woli. Jednak nie pojawił się na murawie bez okazji, we wtorek Maciek obchodził będzie urodziny, w związku z tym cały stadion chóralnie odśpiewał Maćkowi sto lat.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił, wciąż obserwowaliśmy dużo walki w środku pola i sporo wybijania piłek na oślep, w efekcie sporo rzutów rożnych, które jednak nie przynosiły efektów. W przerwie w drużynie Arki nastąpiła zmiana, Michała Płotkę zastąpił Piotr Kasperkiewicz. Płotka zupełnie nie radził sobie w rozgrywaniu piłki w środku pola, w ogóle zaskoczeniem było, że zagrał w drugiej linii, gdyż w sparingach zazwyczaj wystawiany był jako obrońca u boku Sławomira Mazurkiewicza.

Pierwszą okazję po zmianie stron miała Warta. Ujek, który de facto miał swoją pierwszą szansę w tym meczu, wpadł w pole karne i został w ostatniej chwili zablokowany przez Krajanowskiego.

Negatywnymi bohaterami tego spotkania byli dla kibiców arbitrzy. Sędziowie dzisiaj chyba nie mieli najlepszego dnia, szczególnie jeden z sędziów liniowych, który notorycznie mylił się przy wskazywaniu dla kogo powinien być aut. Kibice dali upust swoim emocjom gdy w 53. minucie Arifović wybiegał na wolne pole, a po otrzymaniu piłki, sędzia niesłusznie zasygnalizował spalonego, nie zauważając, że obrońca gości spóźnił się z wybiegnięciem przed Arifovicia.

Kolejny dobrą akcję przeprowadził w 58. minucie aktywny Marcin Radzewicz, który popędził lewą stroną i dośrodkował w pole karne, gdzie do piłki nie zdążył Kuklis. Bramka wisiała w powietrzu, jednak czegoś zabrakło.

Później chwilowy przestój w grze i spokojne wymiany piłki przez zawodników Warty, wykorzystał Radosław Strzelecki, który wybiegł zza pleców Magdziarza i przejął piłkę, po czym zagrał ją na dobieg do Surdykowskiego, jednak znakomicie po raz kolejny interweniował Ngamayama. W 68. minuce na boisko wszedł Michał Goliński i już w swojej pierwszej akcji mógł wpisać się na listę strzelców. Po ładnej drużynowej akcji, były piłkarz Cracovii znalazł się w polu karnym i w sytuacji sam na sam uderzył wprost w interweniującego Juszczyka, który nie miał problemów ze złapaniem piłki.

W 70. minucie nastąpiła najważniejsza dla przebiegu meczu zmiana, Surdykowskiego zastąpił Ivanovski. Już pięć minut po swoim wejściu, oddał znakomity strzał z 30 metrów. Mocno bita piłka odbiła się jednak od poprzeczki, dobitka Arifovicia trafiła w bramkarza, a przy drugiej dobitce Ivanovski faulował Radlińskiego. Był to sygnał do ataku dla gospodarzy.

W 78. minucie Kowalski "okiwał" w polu karnym obrońcę i tak jak w pierwszej połowie dograł na długi słupek do Radzewicza, który oddał strzał z woleja, jednak ze swojej słabszej prawej nogi nie był w stanie uderzyć celnie. Pod bramką Warty robiło się co raz goręcej i wydawało się, że tylko minuty dzielą Arkę od zdobycia gola. Tak się jednak nie stało, pomimo tego, że w końcówce Arkowcy mieli kolejną znakomitą okazję, kiedy to po dośrodkowaniu i zgraniu piłki od Łągiewki, Ivanovski znalazł się na 11 metrze i mając przed sobą praktycznie całą bramkę uderzył niecelnie.

Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, co pewnie usatysfakcjonowało zwłaszcza gości. Arka z przebiegu meczu może żałować, że nie wykorzystała nadarzających się bramkowych okazji. Po meczu trenerzy przyznali, że pierwszy mecz to wielka niewiadoma i że należy liczyć na poprawę gry w następnych kolejkach. Trener Nemec ubolewał przede wszystkim nad brakiem skuteczności. W Gdyni odbyło się bardzo emocjonujące widowisko, było wszystko: strzały, sytuacje, ostra gra, walka, ambicja, jedynie bramek zabrakło...

Trener Petr Nemec dla zawodników którzy nie wystąpili w dzisiejszym meczu, zaordynował sparing z KP Starogard Gdański. Mecz kontrolny odbędzie się w niedzielę o godzinie 14 na boisku Narodowego Stadionu Rugby.


Polecamy