Arka Gdynia zagra z Zagłębiem Lubin. Rafał Siemaszko wraca do gry
Mecz przyjaźni na trybunach, ale ostra, bezpardonowa walka na boisku. Tak zapowiada się starcie Arki Gdynia z Zagłębiem w Lubinie.
fot. Przemyslaw Swiderski
Kibice obu dzisiejszych rywali przyjaźnią się od lat, dlatego też na Dolny Śląsk w ślad za drużyną trenera Leszka Ojrzyńskiego wybiera się pokaźna liczba fanów w żółto-niebieskich szalikach. Stało się już tradycją, że zasiądą wspólnie na sektorach z „Miedziowymi” i głośno będą dopingować obie jedenastki. Jednak takiej atmosfery przyjaźni w żadnym wypadku nie należy spodziewać się na boisku. Zarówno dla Arki, jak i Zagłębia, jest to bardzo ważne spotkanie. Gra toczy się o miejsce w pierwszej ósemce ligowej tabeli, co, jak wszyscy doskonale wiedzą, na koniec sezonu daje gwarancję utrzymania. Wiele wskazuje, że to właśnie między Arką i Zagłębiem rozstrzygnie się batalia o tę lokatę, bo choć obie ekipy po wznowieniu rozgrywek punktują mizernie, to grupa pościgowa ich nie goni. Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław i Cracovia w ostatniej kolejce także przegrały swoje mecze. Mają więc do Arki i Zagłębia stratę co najmniej pięciu lub więcej punktów, co w siedmiu pozostających do rozegrania kolejkach zniwelować będzie trudno. Dlatego też zespół, który dziś ok. godz. 20 triumfuje w Lubinie, postawi się w naprawdę komfortowej sytuacji w walce o grupę mistrzowską.
Piłkarze Arki zdają sobie z tego doskonale sprawę i przed wyjazdem do Lubina zapowiadali walkę o zwycięstwo. Ekipa jest też mocniejsza, niż w przypadku przegranego w weekend starcia z Wisłą w Krakowie. Po chorobie wraca Luka Zarandia. Kibiców najbardziej powinien jednak ucieszyć fakt, że do autokaru, wyruszającego w stronę Lubina wsiadł Rafał Siemaszko, czyli najskuteczniejszy napastnik Arki. Zawodnik ten borykał się z urazem mięśnia czworogłowego uda i choć jest już zdrowy, Leszek Ojrzyński postanowił bardzo ostrożnie wprowadzać go z powrotem na boisko. Z Lechem Poznań i Wisłą popularny „Siema” nie zagrał ani minuty. W kontekście wydarzeń z ostatniego meczu Lechii z Piastem Gliwice, gdy Rafał Wolski, wracający po kontuzji, natychmiast doznał kolejnej, jeszcze bardziej dotkliwej, ostrożności szkoleniowca Arki w sumie trudno się dziwić. Poważny uraz Siemaszki byłby dla Arki katastrofą, której za wszelką cenę należało uniknąć.
- Z nim na boisku po prostu gramy lepiej - te słowa obrońcy Arki Adama Marciniaka na temat kolegi z drużyny najlepiej oddają wartość Siemaszki dla zespołu.
Wygląda na to, że ten napastnik już dziś będzie w stanie żółto-niebieskim pomóc.
TOP Sportowy24: Czy polska gwiazda porno zainwestuje w futbol?