menu

Arka Gdynia w starciu z Chrobrym Głogów musi dopełnić formalności

29 listopada 2017, 09:47 | Szymon Szadurski

Rekordowe zwycięstwo 5:0 nad Sandecją Nowy Sącz pozwoliło Arce usadowić się na siódmej lokacie w ekstraklasie. Dziś przed gdynianami szansa na kolejny awans, tym razem do półfinału Pucharu Polski


fot. Karolina Misztal

Arka broni tego cennego trofeum i, jak podkreślał niedawno bramkarz żółto-niebieskich Pavels Steinbors, zespół z Gdyni nie widzi żadnych przeszkód, aby drugi rok z rzędu zagrać w wielkim finale na Stadionie Narodowym w Warszawie. Wcześniej jednak trzeba dziś o godz. 18 u siebie potwierdzić wyższość nad rywalem z I ligi, Chrobrym Głogów. Podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego są przed starciem z zespołem z Dolnego Śląska w komfortowej sytuacji. Co najważniejsze, w pierwszym meczu wypracowali nad rywalem z Głogowa solidną zaliczkę, wygrywając na wyjeździe 2:0. Dodatkowo po rekordowym zwycięstwie 5:0 nad Sandecją Nowy Sącz w sobotę w lidze nastroje w zespole Arki siłą rzeczy muszą dopisywać.

W przypadku dzisiejszego starcia z Chrobrym trener Leszek Ojrzyński zapewne pozwoli sobie dokonać znaczących zmian w wyjściowym składzie. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, ża takie roszady są nieuniknione, bo mecz z Sandecją, mimo wysokiego wyniku, spacerkiem wcale nie był. Zawodnicy z podstawowego składu Arki stracili wiele sił, przede wszystkim ze względu na konieczność walki na ciężkiej, grząskiej murawie. Zdecydowanie należy im się odpoczynek, Nie ma więc większych wątpliwości co do tego, że dziś szansę dostanie co najmniej kilku zmienników. Jednym z nich jest lewy obrońca Marcin Warcholak, który dość dobrze zna możliwości Chrobrego.

- Urodziłem się we Wschowej, zaledwie 25 kilometrów od Głogowa - mówi Marcin Warcholak. - Z tego też względu z dużą uwagą śledzę mecze tej drużyny. Ich wysokie, piąte miejsce w tabeli I ligi nie jest przypadkiem, a dla mnie osobiście żadnym zaskoczeniem. Chrobry to poukładany zespół, który z sezonu na sezon wykonuje progres. Jeśli dobrze przepracują zimę, jest nawet możliwe, że włączą się do walki o czołowe lokaty w I lidze.

Mimo tego typu komplementów, płynących pod adresem rywala, arkowcy nie obawiają się dzisiejszego starcia i są przekonani, że awansują do półfinału.

- Na pewno nie będziemy bronić zaliczki 2:0 z pierwszego spotkania - mówi Marcin Warcholak. - Gramy u siebie, dlatego zamierzamy zaatakować, wygrać mecz i w pewnym stylu sięgnąć po awans. Dla Chrobrego to wcale nie musi być dobra wiadomość, że w naszych szeregach nie wystąpi prawdopodobnie wielu zawodników, którzy tak wysoko zwyciężyli Sandecję. Mamy wyrównaną kadrę. Dodatkowo ci, którzy zastąpią naszych, podstawowych graczy, będą mieli trenerowi coś do pokazania. Każdy chce grać jak najwięcej, a poprzez dobry występ w Pucharze Polski można też sobie wywalczyć minuty na boiskach ekstraklasy.

Marcin Warcholak przyznaje, że pewnym atutem Chrobrego może być osoba trenera Grzegorza Nicińskiego. Szkoleniowiec ten, wychowanek żółto-niebieskich, jeszcze w ubiegłej rundzie prowadził Arkę.

- Nie da się ukryć, że zna trzy czwarte naszego składu - mówi Warcholak. - Może przekazać swoim zawodnikom cenne wskazówki na temat naszej gry. Jednak każdy mecz jest inny i postaramy się czymś zaskoczyć zespół z Głogowa.

W Arce występowali w zeszłym sezonie także dwaj gracze Chrobrego, Przemysław Stolc i Przemysław Trytko. Z gdyńskim klubem związany jest ponadto kontraktem skrzydłowy Jakub Bach, który powędrował przed tą rundą na wypożyczenie do Głogowa. Także ci zawodnicy będą chcieli zapewne pozostawić w meczu z Arką dobre wrażenie po sobie.

- Nie mamy nic do stracenia - stwierdził Grzegorz Niciński tuż przed wczorajszym wyjazdem Chrobrego do Gdyni.

Lechia niczym... listopad. Arka nadal zadziwia


Polecamy