Arka Gdynia szykuje się do... wojny. Leszek Ojrzyński: Oby tylko presja nie spętała nam nóg
Pierwszy mecz, w walce o utrzymanie, piłkarze Arki rozegrają w piątek. Żółto-niebiescy szykują się do wojny, a mecz z Piastem Gliwice w Gdyni będzie jedną z bitew.
Arka nie ma wyjścia - w starciu z Piastem Gliwice musi walczyć o komplet punktów. Bo te żółto-niebieskim są potrzebne jak tlen. I doskonale zdaje sobie z tego sprawę też Leszek Ojrzyński, który niedawno przejął stery w Arce z rąk trenera Grzegorza Nicińskiego.
- Jest to pierwszy z siedmiu meczów. Można to porównać do wojny o utrzymanie, a to jedna z bitew. Gramy u siebie, o to walczyliśmy z Wisłą Płock. Remis nam to zagwarantował i teraz musimy wszystko zrobić, aby zaprezentować się jak najlepiej i wykorzystać atut własnego boiska. Ostatnio było bardzo blisko, ale ta sztuka nam się nie udała, oby teraz było lepiej - mówi Ojrzyński.
Arkę, w grupie spadkowej, czeka siedem trudnych spotkań. To piątkowe będzie szalenie ważne, choć nie oznacza to, kolejne będą mniej istotne. Każdy pojedynek to bitwa o utrzymanie.
- Miło jest dobrze zacząć. To daje tlen, pewność zawodnikom, ale to nie koniec rozgrywki. Potem mamy jeszcze sześć spotkań, ale wszystko będziemy robić, aby każde spotkanie wygrać, grać jak najlepiej i przed taką szansą jutro staniemy. Początek może ułatwić dobrą drogę ku temu, żeby ekstraklasa była dalej w Gdyni - kontynuuje trener Niciński.
Piast nie radzi sobie w tym sezonie na wyjazdach. Czysto teoretycznie, Arka może zatem w tym upatrywać swojej szansy. Ważne jest to, by nie pozwolić rywalowi rozwinąć skrzydeł.
- Każdy mecz jest inny, dyspozycja dnia decyduje o pewnych rzeczach, czasami jakieś gapiostwo, pomyłka, zawodnika czy arbitra… Piast nie grał rewelacyjnie, ale też wygrywał. My musimy być pewni swego, podejść do tego z wiarą, ale też skoncentrowani, a nie tak jak ostatnio, gdy nam się wymknęło zwycięstwo w ostatniej chwili. Chciałbym, aby presja nie spętała nam nóg - dodał Ojrzyński.
Początek pierwszej bitwy o utrzymanie w wykonaniu piłkarzy Arki w piątek o godz. 18.
Morientes w końcu zawita na Łazienkowską. "Mam z nim rachunki do wyrównania"
Agencja TVN / x-news
Opracował: ŁŻ