Arka Gdynia dała prawdziwą lekcję futbolu Wiśle Kraków. "To była koncertowa gra"
Cztery gole zaaplikowali w poniedziałkowy wieczór piłkarze Arki Gdynia ekipie Wisły Kraków, a dla gości i tak był to najniższy wymiar kary.
Efektowne zwycięstwo u siebie 4:1 (2:1) nad wyżej notowaną w tabeli „Białą Gwiazdą” umocniło kibiców w przekonaniu, że budowa żółto-niebieskiego zespołu zmierza w dobrym kierunku, a 16 zdobytych punktów w dziewięciu ostatnich kolejkach i 18 strzelonych bramek nie jest dziełem przypadku. Arka po trudnym początku sezonu, kiedy grała niemrawo, nie stwarzała sytuacji bramkowych, popełniała błędy w obronie i miała problem z odnoszeniem zwycięstw, ewidentnie się rozkręciła. Trener Zbigniew Smółka mówił wówczas, że potrzebuje więcej czasu, aby zgrać ze sobą zawodników, a kibice jeszcze zobaczą efektowną i skuteczną grę. Z obietnicy tej się wywiązał.
Poziom, jaki pokazali gdynianie w wygranym 4:0 meczu z Miedzią Legnica, a zwłaszcza w poniedziałkowym przeciwko Wiśle, jest rzadko spotykany w polskiej ekstraklasie, a w Gdyni nie był widziany od lat. Gra na jeden kontakt, nieszablonowe rozgrywanie piłki, zero paniki nawet przy wysokim pressingu przeciwnika i zabójcze wręcz kontry były w tym spotkaniu w wykonaniu Arki na porządku dziennym. Wisła, choć starała się grać agresywnie, długimi fragmentami meczu była bezradna. Kilka razy została wręcz ośmieszona.
- Arka zagrała bardzo dobrze, a w pierwszej połowie koncertowo - podsumował Maciej Stolarczyk, trener „Białej Gwiazdy”.
- Michał Janota z Adamem Deją i Michałem Nalepą zdominowali nas w środku pola - dodał Rafał Boguski, kapitan Wisły. - Ciężko się gra przeciwko tak dysponowanej drużynie.
Arka, jeśli utrzyma dyspozycję i przede wszystkim zawodników z pierwszego składu, może być groźna wiosną dla każdego przeciwnika. Czołowa ósemka, która jest cały czas w zasięgu ręki, stanie się całkiem realnym planem. Atmosfera w drużynie jest dobra, a piłkarze coraz lepiej rozumieją się na boisku. Przytrafiają się co prawda błędy w obronie, ale ich do końca jeszcze żadnemu trenerowi nie udało się wyeliminować. Nawet obrońcom Realu Madryt, czy Barcelony, zdarzają się od czasu do czasu nieudane zagrania. W życiowej formie jest co najmniej kilku piłkarzy Arki, jak Maciej Jankowski, Michał Nalepa, czy Luka Zarandia. Już pojawiają się spekulacje, że ten ostatni miałby rzekomo prowadzić rozmowy z silniejszymi klubami, w tym z mistrzem Polski, Legią Warszawa. Gruzin jednak temu zaprzecza i jasno sugeruje, że z nikim obecnie nie negocjuje.
- Dobrze czuję się w Arce i na razie myślę tylko o tym, aby wygrywać kolejne mecze - mówi Luka Zarandia. - Nie interesuję się tym, czy obserwują mnie inne kluby. Trzeba byłoby pytać się ich przedstawicieli.
21-letni Gruzin ma ważny kontrakt w Arce do czerwca 2020 roku, a klubowi zależy, aby go zatrzymać.
Luka Zarandia po meczu Arki Gdynia z Wisłą Kraków: Wisła to jeden z najlepszych zespołów w lidze, a my byliśmy lepsi