menu

Arka Gdynia - Cracovia, Lotto Ekstraklasa. Dla kogo pietruszka?

8 maja 2018, 14:22 | Szymon Szadurski

Pewna od dawna miejsca w Lotto Ekstraklasie Cracovia będzie dziś przy ul. Olimpijskiej rywalem gdyńskiej Arki, która utrzymanie, dzięki uprzejmości swoich rywali, przypieczętowała w minionej kolejce.


fot. Karolina Misztal

Taki zestaw drużyn, jakie wybiegną o godz. 20.30 na stadion miejski w Redłowie nie zapowiada zbyt wielkich emocji, a kibice nie będą zapewne obserwować tego widowiska z wypiekami na twarzy. Atmosfera pikniku zapowiada się nie tylko na boisku, ale także na trybunach, bowiem fani żółto-niebieskich i „Pasów” od lat ze sobą sympatyzują.

Trener Arki Leszek Ojrzyński zdecydowanie może się cieszyć, że gdynianie nie grają z Cracovią o nic poza premiami meczowymi i przerwaniem serii pięciu porażek w Lotto Ekstraklasie. To dlatego, że ma kadrę przetrzebioną kontuzjami i kartkami. Za brutalny faul i przedwczesne opuszczenie boiska w spotkaniu przeciwko Piastowi Gliwice nadal pauzuje Marcus da Silva. Przymusową przerwę w grze zaliczą też dziś Tadeusz Socha, Adam Marciniak i Grzegorz Piesio. Ci trzej zawodnicy zobaczyli żółte kartoniki w sobotnim, przegranym spotkaniu z Pogonią Szczecin, a znajdowali się na liście graczy zagrożonych absencją.

Dodatkowo jest mało prawdopodobne, aby w meczu o tzw. pietruszkę Leszek Ojrzyński miał zaryzykować zdrowie Luki Zarandii, który naderwał mięsień dwugłowy uda w rewanżowym spotkaniu półfinałowym Pucharu Polski przeciwko Koronie Kielce. Taka sytuacja stwarza okazję dla zawodników z pierwszego składu Arki, którzy w tym sezonie grali bardzo mało, lub wcale, jak dla przykładu Jan Łoś.

Trener Leszek Ojrzyński deklaruje jednak, że nie zamierza odpuścić żadnego z trzech meczów, jakie zostały do zakończenia sezonu 2017/2018.

- Trzeba grać do końca i walczyć o jak najwyższą lokatę dla nas i dla klubu - mówi szkoleniowiec Arki. - Oznacza to dodatkowe środki finansowe i większy prestiż. W poprzednim sezonie zajęliśmy rzutem na taśmę trzynaste miejsce. Teraz chcemy lepiej się zaprezentować.

Delikatnego rozprężenia nie da się jednak uniknąć, bo cel, wyznaczony przed sezonem, mają już w garści. Gdynianie kończą rozgrywki w diametralnie innej atmosferze od tej sprzed roku, kiedy było ekstremalnie wręcz nerwowo i do ostatniej chwili walczyli o utrzymanie.

- Cel główny został zrealizowany - mówi Leszek Ojrzyński. - To zapewnia klubowi ciągłość i rozwój.

Szkoleniowiec zdradził jednak, że nie toczą się z nim obecnie żadne rozmowy na temat przedłużenia wygasającego w czerwcu kontraktu.

Tadeusz Socha po meczu Pogoń - Arka: Nie czuliśmy się słabszym zespołem


Polecamy