menu

Aresnal wygrał derbowy mecz

15 stycznia 2011, 20:26 | Zbyszek Anioł

Nie było niespodzianki w Derbach Londynu. Arsenal pewnie (3:0) wygrał wyjazdowe spotkanie z West Ham United. Tym samym "Kanonierzy" umocnili się w czołówce Premier League, a "Młoty" wciąż tkwią na szarym końcu.

Arsenal do meczu przystępował w roli zdecydowanego faworyta jako trzecia drużyna w tabeli, a West Ham United z pozycji outsidera, ostatniej ekipy w lidze. Różnica była jednak większą niż siedemnaście pozycji. "Kanonierzy" panowali na boisku od pierwszej minuty, nie dając ani trochę pograć w piłkę "Młotom". Co chwilę na bramkę Roberta Greena sunął groźny atak i na szczęście dla gospodarzy podopieczni Arsena Wengera często zbyt dużo kombinowali. Zawsze chcieli rozegrać atak w niezwykły sposób po dużej ilości podań. W wielu przypadkach odbiło się to czkawką, bo łatwo tracili piłkę. Dwukrotnie jednak swoje szanse wykorzystali. Najpierw strzałem z pierwszej piłki gola zdobył Robin Van Persie, a potem po podaniu Holendra do siatki z bliskiej odległości trafił Walcott. Szczęsnemu zagrażał tylko Carton Cole, który najpierw przegrał pojedynek z polskim bramkarzem, a w końcówce pierwszej części gry nie trafił czysto w piłkę.

Po przerwie Arsenal już nie dyktował tak wysokiego tempa gry, bo wynik w pełni graczy z Emirates zadowalał. Przez to więcej miejsca i swobody do konstruowania ataków mieli gospodarze. Nie potrafili jednak z tego faktu skorzystać, bo Wojciech Szczęsny nie musiał się specjalnie wysilać, by zachować czyste konto. Jedyną poważniejszą interwencję zaliczył po godzinie gry, gdy musiał wybijać na rzut rożny strzał Sears'a. Więcej pracy miał za to Green, który w 77. minucie wyjmował piłkę z siatki trzeci raz. Z rzutu karnego pokonał ponownie Van Persie. Tym samym Holender ustalił wynik derbowego pojedynku.

Być może był to ostatni mecz Avarama Granta jako trenera drużyny West Ham United. Sytuacja Izraelczyka jest fatalna i tylko cud może uratować go przed dymisją.