Araszkiewicz: Chciałem wystartować fantastycznie, zamiast tego jesteśmy świętymi Mikołajami
- Trzeba być facetem, stało się i jedziemy dalej. Trzeba się wziąć w garść. My tracimy punkty w „frajerski” sposób - mówi trener Warty Poznań Jarosław Araszkiewicz. Szkoleniowiec długo odpowiadał na pytania dziennikarzy przed meczem z Olimpią Elbląg.
fot. Roger Gorączniak
Araszkiewicz o ostatnim meczu Warty z Termalicą
- Warta gra tylko jedną połówkę. Wiadomo, gdzie jesteśmy, a gdzie powinniśmy być. Ten mecz pokazał, że piłkarze Warty mają charakter. Psychika jest psychiką, ale oni sami muszą sobie odpowiedzieć na pytanie czy chcą nadal grać w piłkę. Myślę, że ten mecz udowodnił, że chłopacy potrafią grać w piłkę i mieć radość z tego, co wykonują. Najważniejsze, że święta były dobre. Ja jako trener biorę odpowiedzialność za zespół i miałem ciężki głaz na sercu. Po tym meczu mi trochę spadł niżej, ale nie mówię, że całkiem. Każdy mecz jest ważny, wiemy, o co gramy. Cały czas uczulam zawodników, żeby byli w 100% skoncentrowani na zajęciach i przede wszystkim na meczu.
O nadchodzącym meczu z Olimpią Elbląg
- We wtorek mieliśmy dwie jednostki treningowe. Dziś mieliśmy jedną, a oprócz tego omówienie zespołu Olimpii Elbląg, które przygotował nam Darek Wojciechowski. Jutro także mamy rozruch, a w sobotę bardzo ważny mecz. Musimy wygrać, by odskoczyć od czerwonej krechy. Dosyć już stresów i niemiłych sytuacji, które nas w tej rundzie spotykają. Wiadomo, że są kibice, którzy chcieliby, żebyśmy grali jak najładniej w futbol. My staramy się wykonywać to jak najlepiej, ale takie jest życie.
O treningu pod okiem trenera Owczarka
- Darzę go całkowitym zaufaniem. Wiem, ze jak mnie nie ma na zajęciach to jest to w 100% wykonane.
O założeniach na mecz z Olimpią
- Ten mecz jest przełomowy. Nikt nie może myśleć, że przyjeżdża Olimpia Elbląg i może im się coś uda. Oni też walczą o swoje, żeby zagwarantować sobie lepszą przyszłość. My na pewno wyjdziemy od razu wysokim pressingiem, żeby jak najszybciej zrobić wynik, bo na tym boisku nie idzie grać.
O sytuacji w 1. lidze
- Najgorsze jest to, że my wszystkie mecze bierzemy po Pogoni. Tak samo jak Sandecja chwyciła wiatr w żagle, wygrywając z Pogonią, podbudowała się. Teraz Nieciecza, która wygrała na Pogoni. Wiadomo, że inaczej gra się u siebie, a inaczej na wyjeździe. Nieciecza to zespół boisk wyjazdowych. U siebie też grają dobrze. Teraz Olimpia. Wszyscy byli przekonani, że Pogoń wygra, a tu Elbląg zyskał zielone światełko w tunelu. Zobaczył, że jeszcze może zostać w tej lidze.
O składzie Warty na najbliższy mecz z Olimpią
- Wszyscy mi zarzucają, że co mecz jest inny skład i są roszady. W okresie przygotowawczym starałem się uporządkować linię pomocy, bo to jest siła Warty. Zawsze mi ten jeden zawodnik gdzieś uciekał. Na dzień dzisiejszy na pewno nie zagra Adi Bartkowiak, bo odnowiła mu się kontuzja – naderwanie więzadeł. Chwała mu za to, że w pierwszej połowie miał problemy z kolanem, ale wyszedł na drugą i pokazał charakter. Szczególnie cenię takich zawodników jak Adi czy Tomek Magdziarz, który nie trenował półtora tygodnia, ale pojechał z nami na mecz. Jest dobrym duchem tego zespołu i przywódcą. Po jednej jednostce treningowej wytrzymał cały mecz. Okres przygotowawczy był dobrze przepracowany przez zawodników. Jeśli ktoś nie trenuje półtora tygodnia, a potem wychodzi na mecz i gra 90 minut to dla mnie jest to wielkim szokiem. Od wczoraj trenuje, nie jest w stu procentach przygotowany, ale na pewno go wystawię jak będzie chciał grać.
O niskim miejscu Warty w tabeli
- Nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy. Kto by przypuszczał, że Dolcan wygra z Zawiszą, czy Olimpia z Pogonią. Może ktoś się tam znalazł, miał jakiś sygnał z Marsa lub fantazja go poniosła. To jest taka liga, że tu nie ma faworytów. Chyba, że złapie się dobrą passę. Mam nadzieję, że Warta ją złapie i będzie wygrywać mecz za meczem. Nikt nie wie jaka jest przyczyna tego, że zespół, który grał fantastycznie, teraz przegrywa. Taka jest piłka.
- Chciałem wystartować fantastycznie. Wygraliśmy z Polkowicami, ale potem w meczu z Sandecją po błędzie Krzyśka Sobieraja przegraliśmy. Przyznał się, ale co z tego, jak my tracimy punkty. Jeśli nie idzie zdobyć trzech, to trzeba zdobyć jeden. Szkoda zdrowia zostawionego na boisku. Potem przychodzą do szatni i trzymają głowę między kolanami, podnoszą rękę. Trzeba być facetem, stało się i jedziemy dalej. Trzeba się wziąć w garść. My tracimy punkty w „frajerski” sposób. Pierwsza czy druga bramka stracona w Niecieczy to.. nie powiem, że trampkarze, ale juniorzy nie tracą takich bramek. Nam z meczu na mecz trafi się jakaś gafa, którą przeciwnicy starają się wykorzystać. Strzał Pawlusinskiego – może gdyby Przemek nie podskoczył, może gdyby to był Adi Bartkowiak, który by wszedł jak hokeista, może by się nie odbiło. Zawsze szukamy przyczyn, zalążka straconej bramki. Nie winię Kuby Słowika za to, że straciliśmy bramkę. To jakieś 15 sekund zanim piłka dojdzie do bramki i zostanie odniesiony strzał. Albo tu z Sandecją. Nasz jest aut i my tracimy bramkę. Jak my tracimy bramkę? W dziecinny sposób. Nasze zdobywane są po akacjach, jak te w Niecieczy. My sami dajemy sobie strzelić bramkę. Jesteśmy świętymi Mikołajami. Do świąt jeszcze trochę czasu jest, a my już rozdajemy prezenty.
Warta Poznań – Olimpia Elbląg LIVE! - relacja na żywo w sobotę od 16 w Ekstraklasa.net