menu

APOEL podzielił się punktami z Ajaxem Amsterdam (ZDJĘCIA)

30 września 2014, 22:35 | Szymon Janczyk

Piłkarze z Nikozji na własnym stadionie zremisowali 1:1 z mistrzem Holandii, Ajaxem Amsterdam. Gola dla gości zdobył Lucas Andersen, zaś dla gospodarzy z rzutu karnego trafił Gustavo Manduca.

Spotkanie w Nikozji zaczęło się bardzo obiecująco. Już w czwartej minucie meczu doskonałą okazję zmarnował Kolbeinn Sigthorsson, który po płaskim podaniu Schoene skiksował i posłał piłkę obok bramki. Chwilę później Islandczyk podjął kolejną próbę, ale tym razem spóźnił się przy próbie wykończenia dośrodkowania Davy'ego Klaasena. Na kolejne emocje musieliśmy czekać następne 20 minut. W 28. minucie meczu wynik otworzył Lucas Anderesen. Duński pomocnik Ajaksu najpierw obsłużył kapitalnym prostopadłym zagraniem Schoene, ale strzał Lasse wybronił Urko Pardo. Bramkarz Apoelu nie miał już nic do powiedzenia, gdy Andersen wziął sprawy w swoje ręce i dobił uderzenie Schoene umieszczając piłkę w pustej bramce.

Goście niezbyt długo cieszyli się z prowadzenia. Zaledwie trzy minuty później po indywidualnej akcji piłkarza Apoelu piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Ricardo van Rhijn. Sytuacja ta pozostawia pewne wątpliwości, jednak sędzia niemal natychmiast wskazał na "wapno". Do piłki podszedł doświadczony Manduca, który zmylił bramkarza i strzałem w prawy dolny róg doprowadził do wyrównania. Doświadczenie Manduci nie okazało się pomocne w 42. minucie gry. Cypryjczycy mieli stuprocentową szansę na zdobycie bramki, jednak napastnik Apoelu był minimalnie spóźniony i nie sięgnął piłki zagrywanej przez kolegę z zespołu. Scheridan minął w pełnym biegu obrońcę i zagraniem wzdłuż szesnastki próbował znaleźć Manducę. Futbolówka minęła już bezradnie interweniującego Cillessena, jednak wszystko zakończyło się szczęśliwie dla gospodarzy i piłkarzy schodzących na przerwę do szatni żegnał widniejący na tablicy wynik remisowy.

Po zmianie stron początkowo mecz przypominał pierwszą połowę. Pierwsze ożywienie akcji nastąpiło po dziesięciu minutach gry. Wtedy też dwukrotnie nie popisali się skrzydłowi. Najpierw Schoene zbyt lekko uderzył piłkę z narożnika pola karnego, a chwilę później niewiele lepiej zachował się Sheridan, który nie potrafił skierować głową piłki do bramki z odległości kilku metrów. Minutę później napastnika Apoelu ryzykownym wyjściem i faulem powstrzymał Cillessen, który mógł wylecieć za to z boiska. Na jego szczęście skończyło się jednak na żółtej kartce.

Piłkarze ponownie uśpili widzów, tym razem na piętnaście minut. W 70. minucie gry swoje show mieli bramkarze. Najpierw potężny, mierzony strzał Sergio zza pola karnego kapitalną paradą wybronił Cillessen, a chwilę później po kontrataku Kolbeinn przepchnął rywala, ale nie zdołał wygrać pojedynku z interweniującym Pardo. Najciekawiej było jednak w ostatnich dziesięciu minutach spotkania. Najpierw ponownie popisał się Pardo. Bramkarz Apoelu wyciągnął się jak struna i obronił strzał van Rhijna z rzutu wolnego. Trzy minuty później kolejną stuprocentową okazję zmarnował Sigthorsson, który miał dziś ewidentne problemy z oddaniem celnego strzału głową. W ostatniej minucie spotkania szansę na zapewnienie trzech punktów Ajaksowi miał Serero, jednak w dogodnej sytuacji nie potrafił umieścić piłki w bramce. Remis na pewno nie jest korzystnym wynikiem dla żadnej ze stron, ale w tym wypadku jest on jak najbardziej sprawiedliwy.


Polecamy