APOEL Nikozja jest tam gdzie Legia 17 lat temu
Fenomenalna postawa APOEL Nikozja w Lidze Mistrzów pokazuje, że nawet w nie najbogatszej lidze można pokusić się o zbudowanie silnej drużyny. Skąd bierze się fenomen Cypryjczyków, którzy wyeliminowali Wisłę Kraków w eliminacjach Champions League?
Gdy w III rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów los przydzielił Wiśle Kraków cypryjski APOEL Nikozja, fani piłki nożnej w naszym kraju nie posiadali się z radości. W Polsce zapanowało przekonanie, że oto nadeszła długo wyczekiwana, realna szansa na awans polskiego zespołu do rozgrywek Champions League.
Optymizm brutalnie zweryfikowało rewanżowe spotkanie obydwu drużyn rozegrane w Nikozji, w którym APOEL pokazał Wiśle jej miejsce na piłkarskiej mapie Europy. - Uczulałem wiślaków, aby podeszli do tego dwumeczu bardzo poważnie, w pełni skupieni, dobrze przygotowani. Znałem bowiem prawdziwą siłę cypryjskiej piłki, która w Polsce była lekceważona - powiedział nam Jerzy Engel, który lata 90. ubiegłego wieku spędził głównie na pracy na Cyprze.
- Zapomnieliśmy o tym, że APOEL to doświadczony na arenie międzynarodowej zespół. O wiele bardziej niż większość polskich drużyn. Przed kilkoma latami grał w Lidze Mistrzów [Marcin Żewłakow w jego barwach strzelił gola Chelsea - red.] i choć wówczas nie zdołał wyjść z grupy, to tamten występ potraktował jak lekcję, która została w pełni wykorzystana - dodaje Engel.
Dziś, gdy drużyna Jovanovicia awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, zaczęliśmy patrzeć na cypryjski futbol z niekłamaną zazdrością i zastanawiać się, jak (i kiedy) dokonał on takiego postępu. Kraj, który kiedyś chłonął jak gąbka polską myśl szkoleniową, który był ostatnim przystankiem w karierze dla wielu polskich zawodników, stał się piłkarsko silniejszy od naszego.
- Dla mnie, dla Jacka Gmocha i piłkarzy, którzy występowali na Cyprze, jak np. Marcin Żewłakow, Wojciech Kowalczyk, sukces APOEL na pewno nie jest zaskoczeniem. Dziś Cypr jest krajem, który ma dobrą ligę i dobrą piłkarską infrastrukturę. Wiele klubów może pochwalić się także ośrodkami szkoleniowymi z prawdziwego zdarzenia. Natomiast APOEL to najlepszy klub na wyspie - wyjaśnia były selekcjoner reprezentacji Polski.
Co mają zrobić polskie kluby, aby osiągnąć podobny sukces? Rzut oka na skład APOEL, w którym roi się od obcokrajowców, zdaje się nakreślać prosty scenariusz. Czy zatem kluczem do sukcesu jest zainwestowanie większych pieniędzy na zakontraktowanie dobrych, sowicie opłacanych zawodników, którzy zrewanżują się znakomitą postawą na boisku?
O sile klubu z Nikozji faktycznie stanowią dziś zawodnicy urodzeni poza Cyprem. Największą grupą stranierich są Brazylijczycy (Marcelo Oliveira, Marcinho, Gustavo Manduca, William, Kaka) i Portugalczycy (Nuno Morais, Hélio Pinto, Paulo Jorge, Hélder Sousa). W zespole są też Macedończyk, Argentyńczyk i Grek. Cypryjczycy na razie są jedynie w rezerwie. Jerzy Engel uważa jednak, że już niedługo ulegnie to zmianie. Jeśli tak się stanie, wpływ na to będzie miał również syn byłego selekcjonera. Od początku obecnego sezonu w klubie z Nikozji pracuje bowiem Jerzy Engel jr, który pełni funkcję koordynatora szkolenia.
- APOEL już dziś ma w swoich szeregach kilku znaczących o sile zespołu Cypryjczyków. Chociażby Charalambidisa, który rozpoczynał sezon na ławce, ale dziś najczęściej gra w pierwszym składzie. Podobnie Solomou, którego pamiętamy z występów przeciwko Wiśle jako prawego obrońcę. W ataku jest Alexandrou. APOEL dobrze pracuje z młodzieżą, więc krajowych zawodników będzie coraz więcej. Cypryjczycy kilka lat temu zrozumieli to, co coraz częściej zaczynają robić dziś także polskie kluby. Inwestycja w dobrych zawodników, od których młodzież może się uczyć, jest doskonałym modelem klubu. Na naszym podwórku bardzo dobrą pracę wykonują w Legii - mówi Engel.
17 lat temu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów grała właśnie Legia. Dziś może o tym tylko pomarzyć, choć w ocenie Engela jest na dobrej drodze, by wkrótce powtórzyć wyczyn APOEL. Skoro nasza piłka podąża w dobrym kierunku, czego nam dziś do nich brakuje? Budżety najlepszych polskich klubów są przecież wyższe od czołowych ekip z Cypru.
- Aby zrozumieć fenomen APOEL, trzeba spojrzeć szerzej niż tylko na kadrę zespołu. Do sukcesu potrzeba bowiem czegoś więcej niż znakomitego trenera i dobrych, często zagranicznych piłkarzy. Konieczny jest przede wszystkim sprawnie działający klub. Szalenie ważna jest tutaj praca zarządu oraz kadry szkoleniowej, które w Nikozji funkcjonują znakomicie. Przed rewanżem trener bramkarzy wiele godzin poświęcił na analizę sposobu wykonywania rzutów karnych przez zawodników francuskiego klubu, grających w Lyonie przez ostatnie trzy lata. Ta praca przyniosła efekt - Dionisis Chiotis obronił aż trzy jedenastki - przekonuje Engel.
Historia piłki nożnej zna wiele przypadków drużyn, które sukces na arenie międzynarodowej okupiły gorszymi wynikami w rodzimych ligach. APOEL broni mistrzowskiego tytułu, tracąc do lidera AEL Limassol cztery punkty. Do końca rozgrywek jeszcze sporo kolejek, lecz zespołowi będzie trudno o ponowny triumf w lidze. - Trzeba pamiętać, że zespół rozegrał już całą dodatkową rundę w europejskich pucharach. APOEL będzie więc ciężko wygrać ligę. Tym bardziej że nikt w klubie nie ukrywa, że priorytetem jest Liga Mistrzów. To tutaj zdobywa się splendor, rozsławia klub i kraj, a także zdobywa dużą gotówkę. APOEL grą w Lidze Mistrzów pisze też kolejną kartę w historii piłkarskiego Cypru - zakończył Engel.








