menu

Antyjedenastka 8. kolejki LOTTO Ekstraklasy według GOL24 [GALERIA]

13 września 2016, 15:20 | red

Po przerwie na reprezentację powróciły ligowe rozgrywki, a wraz z nimi pozytywne zaskoczenia oraz rozczarowania. Kto tym razem pokazał się ze słabszej strony? Patrząc na naszą antyjedenastkę – pełną mocnych nazwisk, można powiedzieć, że nie zawsze złoto co się świeci.


fot. Andrzej Zgiet
Szczerze mówiąc ta kolejka należała do bramkarzy. Żaden z golkiperów w ten weekend nie popisał się widowiskowym „Pawełkiem” ani nie wspomógł zbytnio drużyny przeciwnika. Do naszej jedenastki trafia więc Kudła, który nie zdołał uratować swego zespołu przed porażką w Poznaniu. Przy pierwszym golu dał się oszukać Marcinowi Robakowi i pozostawił napastnika Kolejorza z pustą bramką. Z rzutu karnego można go rozgrzeszyć, ale przy trafieniu Abdula Aziza Tetteha nie pozostał już bez winy.
fot. Andrzej Szkocki Polska Press
Na boisku spędził niecałe pół godziny, a zdążył zadecydować o końcowym rezultacie. To właśnie on na skrzydle przepuścił Rafała Wolskiego, który pomknął z kontratakiem i skierował piłkę pod bramkę Grzegorza Sandomierskiego. Padł gol, a Wołąkiewicz chwilę później zszedł z boiska. Jeżeli zmiana nie była spowodowana urazem, nie świadczy to najlepiej o jego postawie.
fot. Andrzej Szkocki Polska Press
Szczerze mówiąc opowiadanie o „dokonaniach” Jakuba Rzeźniczaka w ostatnim czasie to kopanie leżącego. Gwiazda Legii Warszawa, jeden z najbardziej zasłużonych zawodników tego klubu, znalazł się w sporym dołku. Nie chcemy być okrutni, więc nie będziemy komentować jego występu. Jednakże niesprawiedliwym byłoby go tu nie umieścić.
fot. Grzegorz Golec / Polska Press
W zeszłym sezonie nieco na wyrost nominowany do kategorii obrońca roku, tym razem ma szansę zawalczyć o nieco inną nagrodę. Jeżeli nic się nie zmieni, zanotuje fantastyczną passę trzech spadków z Ekstraklasy z rzędu. GKS Bełchatów, Podbeskidzie Bielsko Biała, a teraz na najlepszej drodze ku temu jest Wisła Kraków. A Mójta dokłada do tego tę przysłowiową cegiełkę. Również w meczu z Jagiellonią. Pod własną bramką przeszkadzał bardziej własnym kolegom niż rywalom. Miał też udział przy obu bramkach.
fot. Andrzej Zgiet
Statystyki mówią same za siebie. Biała Gwiazda to ostatni zespół Ekstraklasy, któremu wyciąganie piłki z własnej siatki nie jest obce. Również w meczu z Jagiellonią, Sadlok nie popisał się pod własną bramką. Miał problemy z upilnowaniem ofensywnych graczy z Białegostoku. Już z początku kłopoty sprawiali mu Piotr Tomasik czy Karol Świderski. Michał Miśkiewicz miał naprawdę sporo pracy przy takiej postawie linii defensywy. W końcu Sadlok sprezentował rywalom jedenastkę, faulując w polu karnym.
fot. Andrzej Zgiet
W pamięci kibiców można zapisać się na wiele sposobów – zdobyć grad goli, doprowadzić zespół do serii zwycięstw, uratować mecz w ostatnich minutach. Masłowski wybrał jednak nieco inną drogę i w kilka minut ujrzał dwie żółte kartki. Obie całkiem zasłużone – pomocnikowi trochę zagotowała się głowa, co okazało się brzemiennym w skutki. Bez niego Piast cofnął się całym zespołem do defensywy i w końcówce stracił dwa gole oraz dwa punkty.
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
Gdy pojawił się na boiskach Ekstraklasy wiązano z nim naprawdę duże nadzieje. Pierwsze spotkania w jego wykonaniu naprawdę niezłe, ale ostatnimi czasy nieco zgasł. W Niecieczy zaprezentował się już z nadzwyczaj słabej strony. Pod bramką Krzysztofa Pilarza nie stworzył żadnego zagrożenia. W środku pola często musiał uznawać wyższość przeciwnika, oddając im piłkę. Jego podania nie zawsze trafiały do partnerów, a pomysłu na grę brakowało.
fot. Grzegorz Golec / Polska Press
Trochę miał pecha, naprzeciw niego stanął Piotr Ćwielong, który rozgrywał chyba najlepszy mecz po powrocie na boiska Ekstraklasy. Były zawodnik Śląska z tym aktualnym robił co chciał. Bez problemu przebijał się pod bramkę wrocławian i stwarzał tam sporo zagrożenia. Zupełnie odwrotnie niż Alvarinho, który Kamilowi Lechowi nie sprawiał wiele problemów.
fot. Pawel Relikowski / Polska Press
Trzeba przyznać szczerze: miał być wzmocnieniem na Ligę Mistrzów, a na razie nie radził sobie z Bruk-Bet Termalicą. Pozostaje więc mieć nadzieję, że niecieczanie biją na głowę Real czy Borussię Dortmund. Początkowo swoje słabsze występy tłumaczył brakiem treningów – teraz gdy w zespole z Warszawy jest już ponad miesiąc, coraz mniej chce się w to wierzyć. Ma problem z porozumieniem się z resztą zespołu – jego dośrodkowania nigdy nie trafiają do kolegów, a samotne rajdy nie zaskakują przeciwników.
fot. Bartek Syta
To zdecydowanie nie był jego mecz. Przy odrobinę, odrobinę!, większej skuteczności mógł dać swemu zespołowi co najmniej remis. Zaprzepaścił kilka sytuacji z najbliższej odległości podając do Matusa Putnockiego czy kierując piłkę z dala od światła bramki. Swoistą wisienką na torcie rzut karny. Pierwsza próba – ok, zdarza się, że golkiper rywali stanie na wysokości zadania i wybije piłkę. Ale dobitka? Tego nie będziemy już nawet komentować.
fot. Grzegorz Dembinski
Patrząc na kolejne porażki, psy wieszać można na defensywie Białej Gwiazdy, ale my zauważyliśmy, że i w ataku jest niezwykle ubogo. Doświadczony napastnik, który nie raz zachwycał na ligowych boiskach, teraz ma kłopot ze znalezieniem się w strzeleckiej sytuacji. Rzadko uderza na bramkę rywala, a kiedy już to robi, golkiper przeciwnika nie musi zbytnio interweniować – piłka często mija się ze światłem bramki.
fot. Wojciech Matusik / Polska Press
[b]Ławka rezerwowych: [/b]Dobrivoj Rusov (Piast Gliwice) - Richard Guzmics (Wisła Kraków), Dorde Cotra (Zagłębie Lubin), Tamas Kadar (Lech Poznań), Paweł Sasin (Górnik Łęczna), Adrian Błąd (Arka Gdynia), Erik Jendrisek (Cracovia)
fot. Pawel Relikowski / Polska Press
1 / 13

Polecamy