Antyjedenastka 28. kolejki Ekstraklasa.net!
Wczoraj byli najlepsi, dzisiaj pora na najsłabszych. Na wstępie musimy zaznaczyć dwie rzeczy: po pierwsze, w niektórych przypadkach piłkarz nie jest ustawiony na pozycji, na której grał w ostatniej kolejce, po drugie, to zestawienie nie jest żartem na Prima Aprilis.
Visnakovs (Widzew), Brożek (Wisła), Kędziora (Piast)
Plaku (Śląsk), Jankowski (Ruch), Steblecki (Cracovia)
Horvath (Piast), Baran (Jagiellonia), Dąbrowski (Pogoń), Waszkiewicz (Jagiellonia)
Miśkiewicz (Wisła)
Michał Miśkiewicz (Wisła Kraków) – nie ma szczęścia do meczów w Lubinie. Jak był tam w ubiegłym sezonie, puścił cztery gole, teraz jednego mniej. Przy bramce Curto (piękny strzał) mógł się lepiej ustawić, przy trafieniu Piecha nie jego raczej co obwiniać, bo po drodze piłka odbiła się jeszcze od Piotra Brożka. A trzeci gol dla „Miedziowych” to już kuriozum, choć oczywiście winę za jego utratę ponosi również strzelec samobója – Michał Nalepa.
Adam Waszkiewicz (Jagiellonia Białystok) – napisać, że zagrał słabo, to jak nic nie napisać. Tego dnia Waszkiewicz był po prostu fatalny. Zawodnicy Górnika mogli się czuć w pilnowanym przez niego sektorze boiska bardzo swobodnie. Biegać tamtędy mógł sobie spokojnie Rafał Kosznik i co ważniejsze Prejuce Nakoulma, co do którego wiemy, co potrafi wyczyniać, jeżeli zostawi mu się za dużo miejsca. Trener Stokowiec na szczęście dla Jagiellonii zmienił Waszkiewicza już w przerwie.
Maciej Dąbrowski (Pogoń Szczecin) – ciężko nam pozytywnie ocenić grę środkowych obrońców Pogoni przeciwko Koronie. My do naszej jedenastki z dwójki Dąbrowski – Hernani wytypowaliśmy tego pierwszego. W piątek grał nieco niepewnie i miał swój udział w dwóch bramkach dla rywali. Przy pierwszym biegł za Chiżniczenką, ale nie dał rady zatrzymać Kazacha, przy drugim nie zdążył uprzedzić Trytki, który trafił do siatki.
Martin Baran (Jagiellonia Białystok) – już na początku meczu popełnił duży błąd, kiedy nie potrafił porozumieć się z Krzysztofem Baranem i po długim zagraniu rywali prawie pokonał głową swojego golkipera. Później nie popisał się przy bramce Oziębały, który był zupełnie niekryty w polu karnym, a także nie dał rady zatrzymać Iwana, który po chwili cieszył się z gola. Do tego kilka mniejszych błędów.
Csaba Horvath (Piast Gliwice) – trzy bramki stracił Piast w Gdańsku co jest bardzo złym wynikiem. Swoje za uszami ma również słowacki obrońca, który trochę błędów popełnił. Zwłaszcza tych drobnych, które Piasta utratę bramek nie kosztowały. Jeżeli chodzi już o stracone gole, to najbardziej należy się przyczepić do trafienia Vranjesa, kiedy Horvath nie nadążył za rywalem i mógł tylko patrzeć, jak ten pakuje piłkę do siatki.
Sebastian Steblecki (Cracovia) – patrzymy na niego na boisku i cały czas mamy wrażenie, że to gość, który naprawdę potrafi, ale tak jakoś nie jest w stanie tego pokazać. Większość jego dryblingów było zupełnie nieprzydatna, zanotował sporo niecelnych podań, a obrońcy Widzewa nie mieli większych problemów z zatrzymaniem go.
Maciej Jankowski (Ruch Chorzów) – dobrze prezentował się na początku wiosny, zwłaszcza w spotkaniu ze Śląskiem, kiedy zdobył dwa gole. Przeciwko Podbeskidziu wypadł jednak słabiutko. Nawet nie chodzi o to, że nie strzelił bramki czy zaliczył decydującego podania, ale po prostu oferował drużynie niewiele w ofensywie. Wszelkie jego próby zagrożenia defensywie Podbeskidzia miały mizerny skutek.
Sebino Plaku (Śląsk Wrocław) – po raz pierwszy wiosną od początku meczu i trudno nam powiedzieć o jego występie cokolwiek pozytywnego. Chęci mu pewnie odmówić nie można, ale żeby jeszcze z jego gry drużyna odnosiła jakąkolwiek korzyść. W sumie dziwimy się Tadeuszowi Pawłowskiemu, że tak późno zdjął go z boiska.
Eduards Visnakovs (Widzew Łódź) – napastnik Widzewa nie potrafi odnaleźć formy z jesieni i wiosną ma na swoim koncie tylko jedno trafienie. Bardzo zawiódł również podczas meczu z Cracovią. Wiemy, że nie dostaje zbyt wielu dobrych piłek, że koledzy z drużyny często zawodzą, ale może, gdyby w Krakowie trochę więcej biegał i bardziej uprzykrzał życie obrońcom „Pasów”, zdołałby dojść do jakiejś wybornej sytuacji strzeleckiej?
Paweł Brożek (Wisła Kraków) – wiemy, że się starał, że walczył z obrońcami rywali, że parę razy fajnie poklepał z kolegami z drużyny. Najważniejsze jest jednak to, że po raz kolejny nie dał rady wpisał się na listę strzelców. A gorsza wiadomość dla Wisły jest taka, że w tym momencie „Brozio” ma generalnie problemy z odnalezieniem się w polu karnym rywali.
Wojciech Kędziora (Piast Gliwice) – nie uważamy go za jakiegoś supersnajpera, ale po prostu przyzwoitego w naszych warunkach napastnika. I naszym zdaniem powinien on mecz z Lechią zakończyć z bramką. Postanowił jednak zmarnować świetną okazję (inna sprawa, że dobrze interweniował Bąk). Później miał jeszcze dobrą sytuację po wrzutce jednego z kolegów, ale z główki strzelił prosto w bramkarza gdańszczan.
Ławka rezerwowych: Grzegorz Kasprzik (Górnik), Elvedin Dzinić (Zagłębie), Hernani (Pogoń), Jan Polak (Piast), Marcin Kamiński (Lech), Robert Pich (Śląsk), Kamil Wilczek (Piast), Łukasz Garguła (Wisła), Vladimir Boljević (Cracovia), Jakub Bąk (Pogoń), Zaur Sadajew (Lechia)