Antyjedenastka 21. kolejki Ekstraklasa.net!
Jedenastkę najlepszych piłkarzy ostatniej ligowej kolejki w tym roku już pewnie widzieliście, więc teraz najwyższy czas, żebyście zapoznali się z zespołem najsłabszych zawodników w 21. serii spotkań. Sprawdźcie, kto naszym zdaniem myślał już o świątecznym karpiu, zamiast o tym, co działo się na murawie.
Visnakovs (Widzew)
Patejuk (Śląsk), Zejdler (Cracovia), Mila (Śląsk), Ława (Pogoń), Malinowski (Podbeskidzie)
Marciniak (Cracovia), Kokoszka (Śląsk), Guldan (Zagłębie), Żytko (Cracovia)
Kuciak (Legia)
Bramkarz
Dusan Kuciak (Legia Warszawa) – znów mieliśmy problem z wyborem golkipera, bo żaden nie zagrał jakiegoś naprawdę słabego spotkania. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na Kuciaka, który popełnił błąd przy jedynej straconej przez Legię bramce. Zresztą, po meczu słowacki bramkarz sam przyznał, że winę za utratę tego gola bierze na siebie.
Obrońcy
Mateusz Żytko (Cracovia) – bardzo słabo wyglądała obrona Cracovii w starciu z Legią i w sporym stopniu odpowiada za to właśnie Żytko. Jakby nie patrzeć doświadczony obrońca. Przy Łazienkowskiej za bardzo jednak swojej drużynie nie pomógł. Popełniał zbyt dużo prostych błędów. Chyba nie tego spodziewał się Wojciech Stawowy po grze jednego z najlepszych obrońców, z którymi miał przyjemność pracować.
Adam Kokoszka (Śląsk Wrocław) – być może wielu zdziwi ten wybór, bo przecież Śląsk zagrał na zero z tyłu. Chcemy jednak zauważyć, że niewielki był w tym udział Kokoszki, który w całym spotkaniu popełnił niemało prostych błędów, ale jednak takich, które mogły być kosztowne dla wrocławian. Zapamiętamy choćby sytuację, w której stoper gospodarzy stracił piłkę przy próbie jej wyprowadzenia, co skończyło się tym, że sam na sam z Kelemenem znalazł się Jurado.
Lubomir Guldan (Zagłębie Lubin) – Zagłębie przegrało, tracąc dwie bramki. Przy obu straconych golach duży udział miał właśnie słowacki obrońca. W pierwszej sytuacji nie upilnował Janoszki, który po wrzutce z rzutu wolnego trafił do siatki. Za utratę drugiej bramki był natomiast „tylko” współodpowiedzialny, ponieważ w tej sytuacji część winy musi wziąć na siebie również Bilek. Nie zmienia to jednak faktu, że Guldan ma za sobą bardzo słabe zawody.
Adam Marciniak (Cracovia) – z pewnością nie zagrał tak, jak na (jakby nie patrzeć) reprezentanta Polski przystało. Przed meczem wydawało się, że będzie miał w miarę łatwe zadanie – zatrzymać Kucharczyka, jak się jednak okazało z czasem – problemy z powstrzymaniem skrzydłowego Legii miał niesamowite. Obrońca Cracovii miał mniejszy lub większy udział przy każdej straconej bramce, do tego po jego stracie gola mógł zdobyć Dwaliszwili.
Pomocnicy
Sylwester Patejuk (Śląsk Wrocław) – jak zwykle się starał, tylko że starać się to trochę za mało. W spotkaniu z Piastem skrzydłowy Śląska powinien dorzucić konkrety – w tym przypadku bramki, bo do ich zdobycia miał okazje wyborne. Trzy razy piłkę dogrywał mu Paixao, ale Patejuk żadnej nie potrafił wykorzystać, co nie wystawia mu najlepszej laurki. Do tego pamiętamy jeszcze o jego strzale, po którym Piast miał wrzut z autu.
Łukasz Zejdler (Cracovia) – Cracovii udało się przeciwko Legii zdobyć tylko jedną bramkę. W konstruowaniu akcji, po których Pasy mogłyby po raz kolejny pokonać Kuciaka, nie pomagał za pewnością Zejdler. Pomocnik krakowskiej drużyny był niewidoczny, nie wnosił praktycznie niczego do gry swojego zespołu. Widział to również Wojciech Stawowy, który nie dał Zejdlerowi wyjść na drugą część spotkania, podobnie zresztą jak w meczu 20. kolejki przeciwko Zagłębiu.
Sebastian Mila (Śląsk Wrocław) – znalazł się w naszym zestawieniu tydzień temu, znajduje się także teraz. Ostatnio pisaliśmy, że po wyleczeniu kontuzji nie jest w stanie zaoferować swojemu zespołowi tyle, co wcześniej; że nie popisuje się błyskotliwymi podaniami, dzięki którym jego koledzy mieliby okazję do zdobycia bramki. O występie kapitana Śląska przeciwko Piastowi możemy napisać to samo, nie trzeba nic więcej dodawać.
Bartosz Ława (Pogoń Szczecin) – do momentu zejścia z boiska jego i Maksymiliana Rogalskiego środek pola Pogoni wyglądał bardzo przeciętnie. Kapitan Portowców ani nie wygrywał pojedynków z rywalami w ofensywie, ani nie robił tego w defensywie, ani też nie zaliczał podań, po których goście mogliby stworzyć zagrożenie pod bramką Miśkiewicza. Notował natomiast proste straty i niecelne zagrania do partnerów z drużyny.
Piotr Malinowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała) – jak zwykle biegał. Jak zwykle robił to szybko. Nawet bardzo szybko. Jak zwykle jednak bieganie tego zawodnika nie dało wiele Podbeskidziu. W grze Malinowskiego brakuje po prostu jakości, pomysłu czy nawet mówiąc najprościej: brakuje liczb. Jak do tej pory w ekstraklasie zdobył 1 (słownie: jedną!) bramkę, a występów ma już ponad 90. I jeżeli będzie grał dalej tak, jak gra, to jego statystyki prędko się nie poprawią.
Napastnik
Eduards Visnakovs (Widzew Łódź) – w ligowym debiucie ustrzelił dublet. W kolejnych meczach dokładał następne bramki, aż jego licznik dobił do ośmiu trafień i… się zatrzymał. Ostatnią bramkę w ekstraklasie Visnakovs strzelił na początku listopada i mimo tego, że w następnych meczach miał okazje do poprawienia swojego dorobku, to nie potrafił ich wykorzystać. Przeciwko Jagiellonii było podobnie – sytuacje Łotysz miał, jednak nie potrafił ani razu pokonać Barana.
Rezerwowi: Krzysztof Pilarz (Cracovia), Sławomir Szeliga (Cracovia), Paweł Strąk (Zawisza Bydgoszcz), Milos Kosanovic (Cracovia), Luis Henriquez (Lech Poznań), Matej Izvolt (Piast Gliwice), Dariusz Łatka (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Jiri Bilek (Zagłębie Lubin), Bartosz Iwan (Górnik Zabrze), Sebino Plaku (Śląsk Wrocław), Alen Melunovic (Widzew Łódź)