Andrzej Krzyształowicz: Hierarchia jest ustalona, ale od konkurentów Dante wymagam walki
Nie chcę klasyfikować wszystkich piłkarzy i przydzielać naszych bramkarzy do kategorii najbardziej pokrzywdzonych – mówi Andrzej Krzyształowicz, trener bramkarzy Pogoni Szczecin.
fot. Daniel Trzepacz/pogonsportnet.pl
Gdyby teraz podsumować sezon to pewnie Dante Stipica zostałby wybrany najlepszym piłkarzem Pogoni. Bramkarz od początku rozgrywek spisuje się świetnie, wiele razy ratował zespół przed stratą bramek czy porażkami. A przecież w szczecińskiej drużynie jest od lipca 2019. Za formę Stipicy odpowiada Andrzej Krzyształowicz, który też do Pogoni dołączył ostatniego lata (zastąpił Borisa Peskovicia) i widać, że obaj błyskawicznie znaleźli szybki język i doskonale się dogadują.
Czy bramkarze najwięcej tracą na długiej przerwie w grze?
Myślę, że nie. Na pewno nie chcę tu klasyfikować wszystkich piłkarzy i przydzielać naszych bramkarzy do kategorii najbardziej pokrzywdzonych. Problemy dotykają ich tak samo, jak i pozostałych, a już inspiracja i kreatywność trenera za nich odpowiedzialnego sprawia, że i w takich trudnych warunkach potrafią sobie poradzić. Cały czas przygotowujemy dla nich plan zajęć adekwatny do ich specjalizacji. Mimo kłopotów wykonują wszystkie zalecone zadania, a jeszcze dwa razy w tygodniu są na boisku i samodzielnie trenują.
Wiadomo, że normalny, specjalistyczny trening to są zajęcia z trenerem. Nie ucierpieli teraz na takim braku kontaktu?
Nie. Radzimy sobie w warunkach jakie mamy i na jakie pozwala nam Ministerstwo Zdrowia. Musimy pamiętać, że mamy zachowywać zasady bezpieczeństwa z myślą o całej naszej ekstraklasowej piłce. Nie dramatyzuję, bo widzę, że sobie doskonale radzą. Cały czas mamy świetny kontakt ze sobą. Oczywiście pojawia się tęsknota za normalnością, ale to dotyczy każdego zawodnika, który ma ambicje i chce sięgać po swoje marzenia związane z piłką. Bramkarze też je mają, a teraz realizują to w zmodyfikowanym planie nad którym czuwam. Daleki jednak jestem od tego, by traktować ich jako bardziej pokrzywdzonych od innych.
I nie będzie tak, że będzie Pan naciskał, by właśnie bramkarze znaleźli się w pierwszej grupie, która będzie mogła przeprowadzić boiskowy trening?
Moi podopieczni stoją na równi z pozostałymi zawodnikami, ale żeby mieli jakieś pierwszeństwo to nie. Cieszę się, że już wkrótce będziemy mogli trenować w małych grupach. Wszystko wskazuje na to, że przez pierwsze dwa dni poświęcimy się na taki specjalistyczny trening, by dopiero w kolejnych dniach wchodzić w zajęcia z piłkarzami z pola. Czekamy jeszcze na wiążące informacje z ministerstwa, które określą w jak liczebnych grupach będą mogły być prowadzone treningi i ilu trenerów będzie mogło w nich uczestniczyć.
Na czym teraz się skupiacie, skoro np. w mieszkaniach nie ma szans na ćwiczenie łapania dośrodkowań?
Bramkarze Pogoni Szczecin mają możliwość pojawić się dwa razy w tygodniu na naszych obiektach i w oparciu o sprzęt specjalistyczny realizują swój trening. Sprzęt pozwala kształtować zdolności motoryczne, jak i doskonalić technikę, również związaną z wyskokami. W takich wyskokach chodzi też o technikę chwytu, ale skupiamy się na akcentach motorycznych, bo o to dużo łatwiej w obecnych warunkach. Piłki też się pojawiają w tych treningach, ale będzie tego zdecydowanie więcej od wtorku. Na poniedziałek zaplanowane są testy na obecność koronawirusa, a na wyniki mamy czekać dobę.
Czy w czasie tej przerwy było więcej zadań teoretycznych, już pod kątem przygotowań do czterech ostatnich spotkań z rundy zasadniczej?
Generalnie przed każdym meczem piłkarze, w tym bramkarze, otrzymują sporo informacji o wiodących przeciwnikach. Naszego przedmeczowego modelu pracy nie zmieniliśmy, więc teraz skupiliśmy się nad doskonaleniem elementów własnych umiejętności. Mam nadzieję, że przez najbliższe cztery tygodnie będziemy to kontynuować. Oczywiście pamiętamy, że przed nami cztery mecze rundy zasadniczej, trzy w Szczecinie, ale analizować konkurentów będziemy w dniach poprzedzających mecz. Uznaliśmy, że w czasie przerwy nie ma co zaprzątać głów analizą ligowych rywali, a lepiej podglądać i uczyć się na przykładzie zawodników lepszych z danych pozycji. To raczej sztab trenerski miał zadania domowe związane z meczami, a im lepiej je odrobiliśmy, tym lepszy będzie wynik.
Jest Pan spokojny, że Dante Stipica będzie po przerwie prezentował się równie dobrze jak wcześniej?
Jestem spokojny, bo Dante to wyjątkowy profesjonalista. Pozostali bramkarze Pogoni też. Dante jest fantastyczną inspiracją dla swoich konkurentów, ale i dla pozostałych kolegów w szatni. Podkreślam, że bardzo profesjonalnie traktuje swoje obowiązki, jest bardzo pozytywną osobą i fantastycznym człowiekiem. Nie mam wątpliwości, że wszystko co miał do zrealizowania wykonał najlepiej jak potrafił. Ale oczywiście boisko to zweryfikuje, a ocenią kibice, czy ta dyspozycja będzie taka, do jakiej nas przyzwyczaił w tym sezonie czy będą też jakieś niedociągnięcia po przerwie. Takie pytanie można też odnieść do innych zawodników z zespołu, bo za nami kawał czasu bez gry. Taka przerwa nie buduje odpowiedniej mentalności, ale wierzę, że mamy taką drużynę, która kierunkiem głównego trenera Kosty Runjaica i jego asystentów wzniesie się na najwyższy poziom zaangażowania.
Czy jest choćby procent szans, że w czasie najbliższych tygodni zmieni się hierarcha wśród bramkarzy? Czy nie przewiduje Pan na ten moment takiej sensacji?
Gdybym teraz miał podjąć decyzję, to na pewno z Zagłębiem zagrałby Dante. Kuba Bursztyn czy nasi młodsi bramkarze Darek Krzysztofek czy Jędrzej Grobelny, zdają sobie sprawę, że jest ustalona pewna hierarchia. Nie zmienia to jednak faktu, że oczekuję od konkurencji walki i by każdego dnia pokazywali, że są gotowi na swoją szansę. Co się jednak wydarzy za miesiąc? Nie wiemy. Mam nadzieję, że wszyscy będą zdrowi. Jeśli tak to raczej bym się nie spodziewał rotacji w bramce, bo taka jest też specyfika tej pozycji. Bramkarz musi czuć stabilizację, ale też co tydzień musi potwierdzać, że to jemu należy się gra w pierwszym składzie.
Maj szybko minie?
Wierzę, że tak właśnie będzie. Jak mamy jakieś zajęcia – i nie dotyczy to tylko piłkarzy, ale ogólnie wszystkich – to ten czas szybko płynie. Przed naszą 50-osobową grupą Pogoni czas bardzo pracowity, ale i szybko biegnący. Gdy wrócimy do zajęć całej drużyny to nawet się nie obejrzymy, a już będzie mecz z Zagłębiem Lubin.
Rozmawiał Jakub Lisowski