Aleksandar Vuković: Legia na dobre pozbyła się kompleksu w stosunku do drużyn, takich jak Ajax [WYWIAD]
- Dalsza gra w europejskich pucharach może tymczasowo zepchnąć na drugi plan rywalizację w ekstraklasie. Choć to nie powinno się zdarzyć. Zwycięstwo na krajowym podwórku dla Legii w dalszej perspektywie jest bardzo ważne - mówi Aleksandar Vuković, były piłkarz Legii Warszawa i Korony Kielce.
fot. Wojciech Barczyński/Polskapresse
Radwańska - Szarapowa w Kraków Arenie. Turniej tenisa Fed Cup [NA ŻYWO, TRANSMISJA, TV]
Wyobraża Pan sobie, że Legia nie będzie mistrzem Polski?
To sport, w nim wszystko jest możliwe. Największym błędem byłoby myślenie, szczególnie ze strony Legii, że są już mistrzami. Chociażby ostatni mecz w poprzednim roku z Górnikiem w Łęcznej, przegrany 1:3, pokazał, że samo nic się nie zrobi. Legia ma największy potencjał i jest głównym faworytem, ale musi to udowodnić na boisku. Polska liga jest specyficzna. Prawdopodobnie kwestie mistrzostwa będą rozstrzygać się w maju. I mam nadzieję, że Legia zdobędzie je trzeci raz z rzędu.
Kto będzie jej największym rywalem, ona sama czy inny klub?
Nie chcę, żeby to zabrzmiało lekceważąco dla innych drużyn. Poprzedni rok pokazał jednak, że to Legia jest dla siebie największym zagrożeniem. W meczach z najgroźniejszymi rywalami udowadniała swoją wyższość. W spotkaniach z teoretycznie słabszymi drużynami traciła punkty z powodu rozluźnienia. Tego musi uniknąć. Nie wiadomo, kiedy nastąpi stabilizacja w innych zespołach. Głównie mam na myśli Wisłę Kraków i Lecha Poznań. Oba kluby zawsze liczą się w walce o najwyższe cele. Jeśli wiślacy będą w stanie utrzymać dłużej dobrą formę niż przez dwa miesiące, jak to miało miejsce w poprzedniej rundzie, to będą groźni. To samo dotyczy Lecha.
Dużo będzie zależeć od tego, jak Legia zagra w Lidze Europy?
Dalsza gra w europejskich pucharach może tymczasowo zepchnąć na drugi plan rywalizację w ekstraklasie. Choć to nie powinno się zdarzyć. Zwycięstwo na krajowym podwórku dla Legii w dalszej perspektywie jest bardzo ważne. Przecież gorsze niż pierwsze miejsce nie daje szansy na grę w Lidze Mistrzów. Ekstraklasę trzeba więc wygrać. To z kolei może być szansa dla jej innych klubów. Szczególnie gdyby Legia wygrała z Ajaksem Amsterdam. Nie ma co ukrywać, że piłkarze większą uwagę przykładają do gry w europejskich pucharach, gdzie prestiż jest większy. Z drugiej strony, Henning Berg ma do dyspozycji na tyle mocną i szeroką kadrę, że zespół powinien regularnie punktować w Polsce.
Ajax ostatnio zawodzi w Holandii. Legia go pokona?
Trudno powiedzieć, głównie przez zimową przerwę. Przed Ajaksem zagra ze Śląskiem Wrocław i Jagiellonią Białystok, ale forma wciąż będzie niewiadomą. To będzie test na żywym organizmie. Mimo wszystko mam wrażenie, że drużyna na dobre pozbyła się kompleksu w stosunku do drużyn z taką historią i potencjałem, jaki ma Ajax. Dlatego w dobrej dyspozycji legioniści jak najbardziej mają szansę na zwycięstwo. Chciałbym zobaczyć dwumecz, który będzie ciekawym i równorzędnym starciem. Wtedy o awansie będą decydować detale.
Jak na razie plusem jest też to, że w kolejnym okresie transferowym nie sprzedano kluczowych graczy. Zamiast tego klub kupił Michała Masłowskiego, choć jest on dużą niewiadomą, bo długo był kontuzjowany.
Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa. Nie można się wszystkiego bać. Liczmy na to, że będzie zdrowy i szybko wejdzie na swój najwyższy poziom. Jeżeli to zrobi i będzie w stanie grać jak w Zawiszy, to dopiero może stać się zauważalny. Właśnie w takim klubie jak Legia, gdzie dookoła siebie będzie miał o wiele lepszych zawodników niż w Bydgoszczy. Z tego też powodu powinno być mu łatwiej. Faktycznie można powiedzieć, że Legia w kolejnym okienku się wzmacnia. Szkoda tylko kontuzji "Rado" [Miroslava Radovicia - red.] i Ondreja Dudy. To jedyne minusy w tym wszystkim. Ale jest też kilku zawodników, którzy są w stanie wykorzystać szansę gry.
Wśród najgroźniejszych rywali Legii wymienił Pan Wisłę i Lecha. W Śląsk Wrocław Pan nie wierzy?
Jesienią udowodnił, że mógłby być groźny, ale przez odejście Sebastiana Mili i być może Marco Paixao zespół stracił jakość. Choć największą siłą może okazać się to, że... drużyna nie ma nic do stracenia. Takie historie już były. Ale w pewnym momencie gry o podium tej jakości może zabraknąć.
Na papierze znów dobrze wygląda Lech. Oprócz niepewnego jeszcze Paixao został Darko Jevtić, a Tamas Kadar to ponoć kawał piłkarza.
Największym problemem Lecha jest brak stabilizacji formy. Miewał bardzo dobre mecze, ale zaraz przychodziła seria spotkań, w których nie zdobywał punktów. Niezależnie, kto grał. Podobnie jest z Wisłą. Mimo to podejście do spotkań obu zespołów jest inne niż w pozostałych klubach.
Dziennikarze w Krakowie mówią, że problemem Wisły jest też wąska kadra.
Czy ja wiem? Zespół przeszedł rundę bez większych kontuzji, zdarzało się, że Arek Głowacki nie mógł grać. Ale gdy Wisła rywalizuje tylko w ekstraklasie, to ta kadra wcale nie jest wąska, o jakiej się mówi. Tam jest z 15 zawodników, którzy potrafią grać w piłkę. A to niemało, patrząc na liczbę meczów. Pierwsze dziesięć kolejek wiślacy mieli bardzo dobre. Ich gra czasem naprawdę mi się podobała. Później nastąpił jednak zjazd, za duży jak na drużynę, która chce walczyć o mistrza. I to jest problem Wisły, a nie wąska kadra. Można by tak mówić, jeśli Paweł Brożek, Arek Głowacki i Semir Štilić złapaliby kontuzje. W każdym razie Wisła z Legią są w odmiennych rolach z czasów, jak ja grałem w Warszawie. Biała Gwiazda jest drużyną, która może zaskoczyć Legię. Ma to, co my mieliśmy. Zazwyczaj to Wisła zdobywała mistrzostwo, ale zdarzało się, że przerywaliśmy jej serię.
Przed sezonem mówiło się, że Lechia Gdańsk będzie trzecią siłą ekstraklasy. Rzeczywistość okazała się inna. Teraz klub też robi dużo transferów, ale wydają się one bardziej przemyślane. Jeśli nie w tym sezonie, to w następnym może dołączyć do czołówki?
Jeśli w klubie nastąpi stabilizacja w kwestiach sztabu szkoleniowego i kadry, to jak najbardziej widzę Lechię silną i groźną. Wtedy będzie to miało jakiś sens. Nie wyobrażam sobie, żeby po tych dwóch okienkach w następnym klub miałby wymienić więcej niż trzech, czterech piłkarzy. Przed rozpoczęciem tego sezonu też widziałem Lechię w czołówce, ale do końca sierpnia w Gdańsku trwało transferowe szaleństwo. Sprowadzili kilkunastu ludzi! To nie mogło się udać.
W tym sezonie jeszcze namiesza?
Awans do grupy mistrzowskiej wydaje się pewny [Lechia obecnie jest 13., do ósmego Podbeskidzia traci sześć punktów - red.]. Nie widzę ich w samym czubie, ale to jedna z drużyn, które w tej rundzie mogą najlepiej punktować.
Jesienią zmieniło się nastawienie do reprezentacji Polski. Zapanował hurraoptymizm. Pan, patrząc z boku, myśli, że zespół Adama Nawałki pojedzie do Francji na mistrzostwa Europy?
Wychodzę z założenia, że nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje i nigdy nie jest tak dobrze, jak się wydaje. Lód na głowę, gdy wszystko się układa, jeszcze nikomu nie zaszkodził. A spokój, gdy nie idzie, to podstawa. W polskiej drużynie w końcu coś zaskoczyło. Historyczna wygrana z Niemcami powinna wiele zmienić w głowach piłkarzy. Jak widać, duże rezerwy w nich drzemały. Potrzebny był taki bodziec, który przekonał ich do tego, że są w stanie wygrać z najlepszymi. Bo trener może o tym w kółko powtarzać, ale jeśli nie będzie dowodu na boisku, to piłkarzom trudno do końca w to uwierzyć. To był problem polskiej drużyny. I ten dowód mieliśmy w październiku na Narodowym. Nie mówię, że Polskę stać na wygranie Euro. Po prostu powinna grać na miarę swoich możliwości. Jak najbardziej są podstawy ku temu, żeby awansowała na mistrzostwa. Życzę jej tego i kibicuję, ale że tak się stanie, to ręki nie dałbym sobie uciąć.
Wiosna to też nowa rola dla Pana. Będzie Pan pracował w Akademii Piłkarskiej Legii.
Na razie przede mną pół roku przyglądania się różnym rocznikom. Będę obserwował treningi, poznawał trenerów i tak dalej. W czerwcu przyjdzie czas, żeby dograć szczegóły i postanowić, z którym rocznikiem będę pracował. Nie mogę się doczekać. Bardzo się cieszę, że znów jestem w Legii.
Praca z młodzieżą bardziej Pana kręci niż trenowanie seniorów?
Nie, to nie o to chodzi. Docelowo chcę być trenerem pierwszej drużyny. Mówimy o pracy w Akademii, ale też przy starszych rocznikach, którzy są blisko piłki seniorskiej. To wiele się nie różni od pracy docelowej. Tym bardziej mnie kręci. Na razie takie rozwiązanie będzie dla mnie najlepsze.