Aleksandar Prijović: Powinienem strzelić więcej goli
Miałem z pięć idealnych sytuacji, by zdobyć bramkę. I co teraz jest najśmieszniejsze, pokonałem bramkarza Lecha w najtrudniejszej ze wszystkich - przyznał napastnik Legii Warszawa Aleksandar Prijović. Po jego golu stołeczny zespół wygrał z "Kolejorzem".
fot. Szymon Starnawski /Polska Press
Po podziale punktów i tym, że Lech zbliżył się do was na osiem punktów czuliście większą presję niż zwykle?
Nie. Chcieliśmy wygrać na początek fazy finałowej, bo to było dla nas najważniejsze. Ostatnio zanotowaliśmy dwa remisy. Choć przeważaliśmy w tammtych spotkaniach, obijaliśmy słupki i poprzeczki, to jednak punkty straciliśmy. Tym razem zdobyliśmy komplet, choć wynik mógł być wyższy.
Tylko Pan mógł strzelić kilka goli.
Powinienem! Jestem wobec siebie bardzo krytyczny. Miałem z pięć idealnych sytuacji, by zdobyć bramkę. I co teraz jest najśmieszniejsze, pokonałem bramkarza Lecha w najtrudniejszej ze wszystkich. No, ale specjalnie tak zrobiłem. Chciałem potrzymać kibiców w nerwach do samego końca meczu i dopiero wtedy doprowadzić ich do szału... Żartuję. Mówiąc poważnie, to niedopuszczalne, żebym marnował takie okazje. Fajnie, że trener nie zdjął mnie z boiska. Zamiast tego kazał nam cierpliwie grać swoje. Miał rację. A gola dedykuję córce, która urodziła się na początku miesiąca.
Przy okazji ostatniej wygranej Legii w Poznaniu Lech tłumaczył się kontuzjami i infekcją. Tym razem rywal był trudniejszy?
Odwrotnie, ten mecz był dla nas dużo łatwiejszy. Wtedy byliśmy skuteczni, teraz mnóstwo podbramkowych sytuacji zmarnowaliśmy. Gdybyśmy chociaż połowę z nich wykorzystali, odbiór spotkania byłby zupełnie inny. A lechici? Mieli może jedną sytuację.
To zwycięstwo może być kluczowe w drodze do mistrzostwa Polski?
Nie sądzę. Przed nami jeszcze sześć meczów i na każdym musimy się skupić. Jesteśmy w lepszej sytuacji niż Piast, bo wszystko zależy od nas. I oby tak zostało.
Z Lechem zagracie jeszcze raz, 2 maja w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym.
I nie widzę innej możliwości, jak nasze zwycięstwo. Dwa razy zaczynałem mecz z Lechem w podstawowym składzie i dwa razy wygraliśmy. Mam nadzieję, że trener da mi szansę także w finale Pucharu Polski, a my zakończymy sezon z podwójną koroną. Taki mamy cel.
Pan jako napastnik odczuwa brak kontuzjowanego Tomasza Jodłowca? Gra wam się trudniej?
Na pewno by się przydał, ale mamy wielu piłkarzy, którzy mogą go zastąpić. Przy akcji, po której zdobyliśmy bramkę dobrą robotę zrobił Michał Pazdan. Z Arielem Borysiukiem świetnie się uzupełniali.
Notował Tomasz Biliński