Akcja "Ostatni gwizdek - nic o nas bez nas". O co chodzi i co dalej?
Przez tysiące serpentyn lecących z trybun na murawę większość meczów w weekend była opóźniona. Tak kibice protestują przed wprowadzeniem zmian w postępowaniu dyscyplinarnym Komisji Ligi. O co chodzi w akcji "Ostatni gwizdek - nic o nas bez nas" i co dalej?
W ostatniej kolejce fazy zasadniczej Lotto Ekstraklasy wszystkie mecze miały rozpocząć się o tej samej godzinie. Zamiar sparaliżowali jednak kibice na stadionach, którzy zaczęli rzucać na murawę głównie serpentyny. To zorganizowana akcja, prowadzona też podczas spotkań w niższych ligach. Wszędzie na trybunach wisiał transparent: „Ostatni gwizdek - nic o nas bez nas”. Gdzieniegdzie z dopiskiem „ciąg dalszy nastąpi”.
Za wszystkim stoją grupy kibicowskie klubów ekstraklasy (w tym trzy małopolskie, z wyjątkiem Termaliki Bruk-Bet Nieciecza), I ligi i wielu drużyn z niższych szczebli rozgrywkowych. Sprawa ponad podziałami. W drugiej połowie marca spotkali się przedstawiciele aż 41 klubów. Wspólnie wypracowali stanowisko wobec nowych pomysłów Komisji Ligi. Proponowane wytyczne trafiły do klubów. W którymś momencie mieli je dostać w ręce kibice. Zmiany się nie spodobały, ponieważ dotyczą postępowań dyscyplinarnych wobec nich i klubów.
Organ niezależny od Ekstraklasy S.A. chce zmian w regulaminie. Głównie dlatego, żeby w przyszłości nie dochodziło do takich scen, jak podczas meczu Piasta Gliwice z Górnikiem Zabrze na początku marca, czy Cracovii z Wisłą Kraków w grudniu. W przypadku pierwszym grupa fanów gości spaliła na trybunach skradzioną kibicom Piasta flagę. W odpowiedzi gospodarze wyrwali płot. W efekcie na boisku piłkarzy zastąpiła policja, a mecz został przerwany. Jeśli chodzi o derby Krakowa, to ultrasi „Pasów” rzucali w sektor zajmowany przez wiślaków race i petardy.
W każdym razie mecze były przerywane na przynajmniej kilkanaście minut. Podobnie jak po odpaleniu rac czy świec dymnych, po których długo trzeba czekać na wznowienie gry. A władzom ekstraklasy zależy na tym, by do takich sytuacji nie dochodziło. Żeby nic nie miało wpływu na przebieg meczu.
Z drugiej strony kibice twierdzą, że zmiany są za ostre. Akcję wyjaśniają na stronie www.ostatnigwizdek.pl. Fani nie zgadzają się m.in. na: - stosowanie odpowiedzialności zbiorowej, - zakaz sprzedaży w dniu meczów biletów kibicom, którzy są spoza miasta gospodarza, - na wysokie kary finansowe lub zamykanie stadionów za niewspółmierne do tego przewinienia. Dlatego kibice „wzywają” Ekstraklasę S.A. i PZPN do „natychmiastowego wycofania” proponowanych zmian. Inaczej protest będzie trwał.
Chyba że plany zmieni spotkanie Ekstraklasy z przedstawicielami stowarzyszeń kibiców. Spotkanie planowane, choć przyspieszone przez protest. Ma się ono odbyć w czwartek. Dopiero później wspólnie wypracowany projekt ma trafić do PZPN, który zaakceptuje go lub nie.
Sebastian Szymański: Skupialiśmy się na sobie