Adrian Sikora najprawdopodobniej opuści Podbeskidzie po sezonie
Adrian Sikora w meczu z ŁKS Łódź zagrał tylko dwanaście minut i był to najprawdopodobniej jeden z ostatnich meczów napastnika w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała. Beniaminek nie przedłuży wygasającego w czerwcu kontraktu.
fot. Lucjusz Cykarski/Polskapresse
- Na razie jeszcze nie myślę co będzie po zakończeniu sezonu. Na pewno chciałbym zostać w Bielsku-Białej, ale muszą tego chcieć obie strony, a nie tylko jedna. A z tego co wiem nieoficjalnie, to bodajże rzecznik prasowy już się wypowiadał, że chyba już nie wiążą ze mną tutaj przyszłości – mówi w rozmowie z Ekstraklasa.net, Adrian Sikora.
- Kariery na pewno nie skończę, chciałbym jeszcze pograć. Najlepiej w wkstraklasie – dodaje snajper Podbeskidzia.
W tym sezonie już o nic szczególnego nie walczycie, bo ani nie spadniecie do pierwszej ligi, ani też nie grozi Wam gra w europejskich pucharach. Gra się ciężko w takiej sytuacji? Trudniej o odpowiednią mobilizację?
Adrian Sikora Dlaczego gorzej? Broń Boże. Chodzi o to, by w każdym kolejnym meczu zdobywać punkty, przecież po to się gra. I tutaj nie ma znaczenia o co się walczy.
Czego zabrakło do wygranej, albo chociaż remisu z ŁKS Łódź (0:1)?
Przede wszystkim bramek, bo żeby wygrywać trzeba je strzelać. Niestety strzelaliśmy bardzo mało, za mało.
W pierwszej połowie oddaliście bodajże jeden strzał.
Rzeczywiście jak się nie strzela, to ciężko o bramki. Zdecydowanie było zbyt mało uderzeń po naszej stronie.
Na boisku w Bielsku-Białej można było wyjść śmiało w kaloszach, a nie w piłkarskich korkach. Jak się gra w takich warunkach?
Były takie, a inne, ale obu drużyn takie same. Na pewno gra się trudniej, bo ciężko przewidzieć gdzie piłka się zatrzyma, jak się zachowa. Ale w takich też trzeb grać.
Tylko dwanaście minut dostał pan dziś o trenera Roberta Kasperczyka. To mało, jak na pana ambicje.
Wiadomo, że każdy chce grać jak najwięcej, ale na boisko może wyjść tylko jedenastu zawodników. To trener decyduje o zmianach i wyjściowym składzie. Muszę powalczyć na treningach i pokazać, że zasługuję na grę od pierwszej minuty.
Na szpicy najczęściej gra Robert Demjan, który dopiero ostatnio ponownie zaczął zdobywać gole. Wcześniej przez długi czas miał z tym problemy, ale trener konsekwentnie stawiał na niego, a pan siedział na ławce. Był pan zawiedziony takimi decyzjami?
Ja mam w zespole u trenera Kasperczyka nieco inną rolę, widzi mnie na skrzydle. Tak więc rywalizuję o miejsce w składzie z Mariuszem Sachą, Sylwestrem Patejukiem, Sebastianem Ziajką, czy Piotrem Malinowskim. I do końca sezonu na pewno będę walczył o miejsce w pierwszym składzie.
Rozmawiał w Bielsku-Białej - Zbyszek Anioł