menu

Adam Hlousek dla Ekstraklasa.net: Nie uderzam celowo rywali. Takie zachowanie mnie nie interesuje [WYWIAD]

13 marca 2016, 15:08 | Konrad Kryczka

- Wiedziałem, że Legia jest najlepszą drużyną w Polsce. Że to zespół, który w ubiegłym sezonie zdobył Puchar Polski, a teraz walczy o odzyskanie mistrzostwa. Do tego dochodzą również europejskie puchary, o których marzy każdy piłkarz - powiedział w wywiadzie dla naszego serwisu obrońca Legii, Adam Hlousek.

Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
Adam Hlousek
fot. Polska Press
1 / 11

Dwie bramki w pięciu meczach (rozmawialiśmy przed spotkaniem z Cracovią - przyp. red.). Chyba nie mogłeś lepiej wkomponować się w zespół?
Dla mnie to świetna sprawa. Te trafienia dodały mi jeszcze pewności siebie. Wiadomo, gole zawsze cieszą, ale dla mnie liczy się przede wszystkim drużyna. Najważniejsze, żebyśmy wygrywali jak najwięcej spotkań i do końca sezonu utrzymali pierwsze miejsce w tabeli.

Jak w ogóle czujesz się w Warszawie?
Bardzo dobrze. Na razie wszystko idzie po mojej myśli. Mam nadzieję, że dalej będzie tak samo.

Wiele osób jest zaskoczonych, że piłkarz z taką przeszłością, zdecydował się na grę w Ekstraklasie.
Nie uważam, żeby było to coś szczególnego. To była po prostu moja decyzja. Legia była bardzo konkretna. Wiedziałem, że chcą mnie w Warszawie. A ja znów chciałem regularnie grać w piłkę. Wewnątrz czułem, że przejście do Legii będzie odpowiednim posunięciem, krokiem do przodu. Teraz jestem pewny, że podjąłem dobrą decyzję.

Zwłaszcza, że w Legii grasz o najwyższe cele.
To oczywiście również było dla mnie bardzo ważne przy podejmowaniu decyzji. Wiedziałem, że Legia jest najlepszą drużyną w Polsce. Że to zespół, który w ubiegłym sezonie zdobył Puchar Polski, a teraz walczy o odzyskanie mistrzostwa. Do tego dochodzą również europejskie puchary, o których marzy każdy piłkarz.

Ale wiesz o tym, że dla Legii sezon bez zdobytego mistrzostwa będzie traktowany jak porażka?
Jasne, rozumiem to. Legia to wielki klub i każdego roku chce zdobyć mistrzostwo Polski. To całkowicie normalne.

Oglądałeś jakiś mecz Legii, zanim trafiłeś do Warszawy?
Nie, kiedy byłem w Bundeslidze, koncentrowałem się na moim ówczesnym klubie. Poza tym, w Niemczech trudno było obejrzeć mecze polskiej ligi.

W Stuttgarcie poznałeś polskiego bramkarza. Z Przemysławem Tytoniem jesteście kolegami, czy może już przyjaciółmi?
Jesteśmy przyjaciółmi. Trzymaliśmy się razem, dużo rozmawialiśmy. Wspólnie spędziliśmy naprawdę dużo fajnego czasu. Teraz od czasu do czasu również się ze sobą kontaktujemy.

Polecał ci grę w Legii?
Mówił mi o tym, co chciałem wiedzieć i o co pytałem. Twierdził, że to odpowiedni krok w mojej karierze. To też było dla mnie ważne, bo Przemek zna przecież polską piłkę.

Legia praktycznie co roku walczy w europejskich pucharach. Dla ciebie te rozgrywki nie są nowością.
Tak, grałem już w nich ze Slavią Praga. Bardzo miło wspominam występy w Europie. Ogólnie myślę, że tamten okres był najlepszym czasem w mojej karierze. Nie tylko zagrałem ze Slavią w europejskich pucharach, ale też zadebiutowałem w reprezentacji Czech. To był naprawdę świetny czas.

A to najlepszych chwil w karierze nie przeżyłeś w Niemczech?
Tam też przeżyłem fajne chwile. Grałem w Bundeslidze, gdzie wszystko stało na wysokim poziomie, a z Kaiserslautern zajęliśmy nawet siódme miejsce. Nie chodzi mi więc o to, że nie było mi tam dobrze, bo to nieprawda. Po prostu dla mnie samego szczególnie udany był tamten okres (drugie półrocze 2009 roku) w Slavii.

W Legii jesteś lewym obrońcą, ale wcześniej grywałeś też jako stoper. Jak się czułeś na tej pozycji?
W poprzednim półroczu grałem na środku obrony. Mogę powiedzieć, że na tej pozycji też odczuwałem przyjemność z gry, więc trudno mi o niej powiedzieć coś złego.

Gra na środku obrony jest trudniejsza niż na lewej stronie?
Sądzę, że nie, ale to po prostu zupełnie różne pozycje. Gra na środku obrony nie jest tak wyczerpująca, ale piłkarz na tej pozycji ciągle musi być czujny. Cały czas musi mieć szeroko otwarte oczy i nie może sobie pozwolić na błąd, ponieważ jest ostatnim zawodnikiem przed bramkarzem. Na boku obrony sytuacja wygląda inaczej. Tam zawodnik może grać zdecydowanie więcej do przodu.

A gra to przodu to coś, co lubisz.

Nie da się ukryć. Prawie czternaście lat występowałem z przodu, więc jest mi łatwo grać ofensywnie. Lubię ten styl.

W Niemczech rozegrałeś 81 spotkań. To dużo?
Dla mnie tak. W Niemczech spędziłem cztery i pół roku, ale z powodu urazów straciłem prawie dwa lata. A kiedy byłem zdrowy, grałem dość często. Dlatego 81 spotkań to dla mnie dużo.

625 – wiesz, co to za liczba?
Myślę, że to ma związek właśnie z kontuzjami. Zgadza się?

Tak, mniej więcej tyle dni byłeś kontuzjowany. Straciłeś naprawdę dużo czasu.

O wiele za dużo. To już jednak za mną i liczę, że teraz czekają mnie pod tym względem lepsze czasy.

Sądzisz, że te urazy mocno wyhamowały twoją karierę?
Naturalnie, myślę, że jak w przypadku każdego piłkarza. Wszystko zależy od tego, co zawodnik zrobi później, czy wróci do gry, czy też nie. Ja zawsze wracałem na boisko i teraz w Warszawie robię wszystko, żeby jak najdłużej pozostać zdrowym.

Kiedyś mówiłeś nawet, że ze swoim doświadczeniem możesz zostać fizjoterapeutą.
Mówiłem to w żartach, ponieważ prawie dwa lata spędziłem w gabinetach lekarskich. A kiedy człowiek codziennie przebywa z fizjoterapeutami, czy lekarzami, to od razu przechodzi specjalistyczną szkołę. Można więc powiedzieć, że zdobyłem doświadczenie i nauczyłem się wielu rzeczy (śmiech).

Mówi się, że limit pecha można wyczerpać.

Mam nadzieję (śmiech)

Aktualnie nie masz żadnych problemów zdrowotnych?
Na razie – odpukać – wszystko jest w porządku.

Nigdy nie myślałeś jednak, żeby się poddać?

Nie, nie rozważałem takiego rozwiązania, ponieważ kocham piłkę i bez niej czułbym się bardzo źle. Po każdej operacji dalej ciężko pracowałem, ponieważ chciałem znów grać w piłkę. I to mi się udało.

Twoje dobre występy w Legii zauważyli również w Czechach. Reprezentacja sobie o Tobie przypomniała.

To na razie nie jest ostateczna lista powołanych na najbliższe mecze towarzyskie, a jedynie szeroka kadra, więc…

Mówisz tak, jakbyś za bardzo o tym nie myślał...

Bo tak jest. Obecnie liczy się dla mnie przede wszystkim Legia.

Powiedz chociaż, na co stać twoją reprezentację podczas Euro.
Myślę, że mamy szansę. Teraz nikt jeszcze nie wie, jak będą się prezentowały na Euro poszczególne reprezentacje. Może być tak, że ktoś zagra naprawdę źle, a my bardzo dobrze. Zobaczymy, jak będzie. Teraz nie powiem, że na pewno wyjdziemy z grupy, lub nie, aczkolwiek jestem dobrej myśli.

Trenowałeś w przeszłości sporty walki?
Nie, a dlaczego pytasz?

Chodzi mi o sytuację z meczu z Ruchem, gdzie praktycznie znokautowałeś Kamila Mazka.
To był nieszczęśliwy wypadek. Naprawdę tego nie chciałem. Obaj biegliśmy, ja byłem przed Mazkiem, który był jednak szybszy. Naciskał, a ja chciałem utrzymać się przy piłce i w pewnym momencie musiałem nieco wyhamować i pobiec w prawo. Nawet nie wiedziałem, że tak zagrałem łokciem. Dla mnie to był naturalny ruch. Nie uderzam celowo rywali. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z fair play i w ogóle mnie nie interesuje.

Antoni Piechniczek był niezadowolony z tego, co się stało. Sugerował, że uderzenie było celowe.
Nie znam pana Piechniczka i nie wiedziałem, co powiedział. To jego sprawa. Ma prawo do swojej opinii. Wiem jednak, co chciałem zrobić na boisku i nie było to celowe uderzenie rywala. To nie był mój zamiar.

Ale Mazka przeprosiłeś.
Tak, bezpośrednio przed drugą połową. Kiedy wyszliśmy z szatni i go zobaczyłem, powiedziałem „sorry” i wyjaśniłem, że nie chciałem, żeby doszło do czegoś takiego.


Polecamy