Adam Duda: Nie obwiniam Bartka Kanieckiego
- W pierwszej połowie Śląsk nam za bardzo nie zagroził. W drugiej części gry to my zdobyliśmy bramkę i gospodarze atakowali, lecz my sobie z tym radziliśmy. Wszystko było pod kontrolą i to chyba nasza bolączka, te ostatnie minuty i problem przy stałych fragmentach. Bartka nie chcę obwiniać, bo cały mecz bronił dobrze - powiedział po spotkaniu we Wrocławiu Adam Duda, piłkarz Lechii.
Myślisz, że dziś zabrakło Wam szczęścia, czy może zadecydował błąd indywidualny Kanieckiego?
Ciężko mi to oceniać. W pierwszej połowie Śląsk nam za bardzo nie zagroził. W drugiej części gry to my zdobyliśmy bramkę i gospodarze atakowali, lecz my sobie z tym radziliśmy. Wszystko było pod kontrolą i to chyba nasza bolączka, te ostatnie minuty i problem przy stałych fragmentach. Bartka nie chcę obwiniać, bo cały mecz bronił dobrze.
Drugą bolączką jest chyba brak skuteczności i zimnej krwi pod bramką rywali?
Oczywiście. Zabrakło drugiej bramki. Wtedy gralibyśmy spokojniej. Śląsk zaczął atakować i poruszać się z większą werwą. W ostatnich meczach tych sytuacji mamy mnóstwo i faktycznie brakuje nam chyba też szczęścia w tych sytuacjach.
Ty sam jak się czujesz na boisku, bo też ewidentnie ciężko Ci się wstrzelić w ostatnim czasie, a sytuacji jak na lekarstwo.
Może wszystkiego po trochu brakuje. Nie chce szukać winy w możliwościach. Z każdym dniem na treningach ulepszam swoje umiejętności. Być może to brak chłodnej głowy. Ja w najwyższej formie liczyłbym na koronę króla strzelców w naszej ekstraklasie.
We Wrocławiu notował - Gracjan Bućkun / Ekstraklasa.net