,,Z woleja": Prezydent George ze złotą piłką
Patrzy na mnie zewsząd. Dosłownie mnie osaczył. Jest na ścianach budynków, autobusach, T-shirtach. Najlepszy piłkarz świata 1995 roku. Najlepszy futbolista Afryki w historii. Jestem w Monrovii, stolicy Liberii, a on – Goerge Tawlon Mannech Oppong Ousman Weah od sześciu lat jest prezydentem tego kraju. Zastąpił prezydenta – kobietę, pierwszą w dziejach Afryki, zresztą laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla Ellen Johnsoon-Sirleaf. Był napastnikiem i ten styl przeniósł do polityki: jest wyjątkowo ofensywny. Na kampanię wydał miliony.
fot. PAP/EPA/AHMED JALLANZO
Gdy pisze ten tekst, jeszcze nie wiadomo, czy wygrał, być może w listopadzie będzie druga tura. Kiedyś grał we Francji, Włoszech, Anglii i dobił do emerytury na Półwyspie Arabskim – teraz gra w polityce. Jego syn też gra w piłkę, tyle że w reprezentacji USA i to wypominają mu rodacy. Także fakt, że jako prezydent opuścił własny kraj na cały miesiąc, aby obserwować mistrzostwa świata w Katarze, gdzie jego Liberia nie grała, ale dopingował syna będącego w pierwszym składzie Amerykanów. USA odpadły, a prezydent Weah dalej bardziej interesował się futbolem niż sytuacją swojego biednego kraju. Bo bieda w nim rzeczywiście piszczy. To jeden z dwóch najstarszych afrykańskich państw - obok Etiopii - powstały już w połowie XIX wieku, a więc sto paręnaście lat przed upadkiem kolonializmu na „Czarnym Lądzie”, gdy dopiero nastąpił wybuch afrykańskich państw i państewek „na swoim”. Dziś ojczyzna Georga Weaha jest zdecydowanie biedniejsza niż szereg krajów z własną państwowością o ponad wiek krótszą! To skądinąd zaprzeczenie ulubionej tezy Zachodu, że demokracja sprzyja rozwojowi gospodarczemu – w tym wypadku jakoś nie sprzyjała.
Weahowi najlepiej wiodło się w dwóch klubach z pierwszą literą „M”. W AS Monaco zagrał 103 razy i strzelił 47 goli w ciągu 4 sezonów. U Silvio Berlusconiego w AC Milan miał niewiele gorszą średnią: w ciągu 5 lat grał w 114 meczach i zdobył 46 goli. Bardzo dobrze poradził sobie też w Paris Saint-Germain – w klubie, który jeszcze wtedy -w latach 90. nie należał do katarskich szejków strzelił 96 bramek w 32 meczach w 3 sezonach. W Anglii piłkarsko już dogorywał, bo na wypożyczeniu do Chelsea w 11 spotkaniach strzelił 3 gole, a w Manchester City w siedmiu – tylko jednego. Na chwilę odżył jeszcze po powrocie do Francji, gdzie dla Marsylii zagrał 19 razy i trafił do siatki pięciokrotnie.
Przyznanie mu „Złotej Piłki” 28 lat temu, zaraz po transferze z Francji do Włoch, było za rzeczywiste zasługi, ale też ze strony ,,France Futbol'' było demonstracją, że koniec z rasizmem i najlepszym piłkarzem świata może być „Murzyn” (tak wtedy mówiono).
Dziś rodacy są na niego wściekli, że na pytanie, gdzie przechowuje „Złotą Piłkę”, szczerze odparł, że w swoim domu w USA. Zresztą jego żona publicznie mówi, że tęskni za Ameryką i chce tam wracać. Tyle, że ambitny Weah chce w wyborach prezydenckich strzelić drugiego gola i przez kolejne 6 lat być Obywatelem Numer 1, tak jak kiedyś był Piłkarzem Numer 1...
[polecany]25455687[/polecany]