"A pamiętasz jak...?" - kalendarium w Ekstraklasa.net

W mijającym tygodniu, tyle że przed laty, miało miejsce wiele ciekawych wydarzeń ze świata piłki. Oto najważniejsze z nich:

8 lipca 1993 roku PZPN odebrał Legii Warszawa zdobyte zaledwie kilkanaście dni wcześniej w Krakowie Mistrzostwo Polski. Czy Wojskowi zasługiwali na mistrza? Czy Lech przyjmując to trofeum postąpił dobrze? Jest to niewątpliwie jeden z największych skandali w historii polskiej piłki, a cała sprawa ciągnie się do dzisiaj. Rok w rok PZPN bombardowany jest zawierającymi prośby fanów CWKS-u pismami. Niektórzy, tak jak Maciej Szczęsny mówią wprost, że mecz z Wisłą był kupiony. Jednak zdecydowana większość twierdzi, że PZPN ich okradł... Jak było naprawdę? Tego nie dowiemy się nigdy... Dziś już wiemy, jak wielką skalą miała korupcja w polskiej piłce nożnej. Lista ustawionych w sezonie 1992/1993 spotkań zapewne nie zamknęła się na pojedynkach Wisła Kraków - Legia Warszawa czy ŁKS Łódź - Olimpia Poznań. Działacze PZPN-u czerpali z tego procederu profity, a ukaranie Legii było z ich strony piękną pokazówką.

9 lipca 2006 rok, trwa finał rozgrywanego w Niemczech mundialu. Emocje na Berlińskim Olympiastadion sięgają zenitu. W 110. minucie dogrywki nie wytrzymuje ich Zinedine Zidane. Kapitan reprezentacji Francji uderza głową obrońcę reprezentacji Włoch Marco Materazziego. Kibice na całym świecie są w szoku... Przecież uchodzący do tej pory za niedościgniony wzór, jeśli chodzi o przestrzeganie zasad fair-play Boski Zizou nie mógł się tak zachować... Nie on... Nie w takim momencie. A jednak to prawda. Zapis tego zdarzenia oglądamy do dziś w telewizjach całego świata. Co powiedział kapitanowi reprezentacji Francji Materazzi? Po raz kolejny w naszym kalendarium musimy postawić Was przed niewyjaśnioną tajemnicą, ale uwierzcie, że sami chcielibyśmy ją rozwikłać. Zidane na koniec kariery musiał zadowolić się srebrnym medalem. Pozytywne w tej sytuacji jest to, że minęło już parę lat i kibice bardziej pamiętają go jako sportowca niż awanturnika. I dobrze, bo przecież za udział w Mistrzostwach Świata 2006 Francuz został uhonorowany Złotą Piłką, nagrodą dla najlepszego piłkarza turnieju.

10 lipca minął okrągły rok od momentu, w którym Waldemar Fornalik usiadł na fotelu selekcjonera reprezentacji Polski. Stało się to w atmosferze rozpaczy po kompletnym blamażu naszych Orłów w trakcie Euro 2012. Kibice wierzyli, że Waldek King zbawi biało-czerwonych i mniej więcej o tej porze będziemy szykować się do meczu, który zapewni nam awans do Mistrzostw Świata w Brazylii. Niestety, jak to w Polsce zwykle bywa, wszystkie emocje przychodzą do nas zbyt wcześniej i po raz kolejny okazało się, że na sukcesy trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Dziś wiele osób żąda dymisji selekcjonera Niedawno Ci sami ludzie, którzy piszą o dymisji przekonywali nas o tym, że kadrę zbawią Piech i Jankowski. Kim są teraz Piech i Jankowski? Naprawa polskiej piłki to proces, który potrwa latami, a dzisiejszy futbol jest tak nastawiony na grę zespołową, że jeden Lewandowski nas nie uratuje. Polecamy wstrzemięźliwość.

Skoro było o Legii, to teraz musi być o Polonii. 11 lipca 2008 zawiedziony brakiem awansu Czarnych Koszul do Ekstraklasy Józef Wojciechowski odkupił od Michała Drzymały Groclin Grodzisk Wielkopolski. Klub z Wielkopolski był wtedy aktualnym brązowym medalistą mistrzostw kraju. Po przeniesieniu licencji do Warszawy, Grodzisk zawitał w IV lidze. Co działo się później z Polonią wiemy wszyscy, bo ostatnio było o tym bardzo głośno. Warto jednak wspomnieć fakt, że w miejsce Dyskobolii do europejskich pucharów załapał się Lech Poznań, który pod wodzą Franciszka Smudy rozegrał kilka naprawdę fantastycznych spotkań. Mecze takie jak rewanż z Austrią Wiedeń pamiętane są do dziś. Podobnie jak pojedynki Groclinu z Manchesterem City. Zespół z Grodziska Wielkopolskiego zapisał zresztą w historii polskiej piłki kilka naprawdę ciekawych kart. To tutaj wypromowali się tacy piłkarze jak Radosław Sobolewski, Sebastian Mila, Grzegorz Rasiak lub Ivica Kriżanac. Czy Dyskobolia powróci kiedyś do Ekstraklasy...?

12 lipca 2007 Jerzy Dudek podpisał kontrakt z Realem Madryt. Było to niewątpliwie wydarzenie, które odbiło się w piłkarskim świecie szerokim echem. Większość ludzi wiedziała jednak, że dwa lata po legendarnym Dudek Dance nasz bramkarz przeszedł na sportową emeryturę. Chyba wszyscy zgodnie stwierdzimy, że mógł jeszcze z powodzeniem pograć przez parę sezonów w jakimś solidnym europejskim klubie. Czy bycie jednym z Galacticos to wystarczająca rekompensata? Dla Dudka, który i tak osiągnął w piłce bardzo wiele, na pewno tak. Szkoda jednak, że usiadł wtedy na ławce. Dwa lata wcześniej w kapitalnym stylu sięgnął po Puchar Mistrzów. Nie lepiej było ruszyć w pogoni za kolejnym trofeum? Jednak najważniejsze, że sam zainteresowany jest zadowolony.