Kiedy już widoczność na obiekcie Pilicy stała się na tyle dobra, bym mogła dostrzec co w ogóle się dzieje, okazało się, że zawodnicy ŁKS-u wcale nie mają prostego zadania. Przede wszystkim warta opisania jest sytuacja dosłownie sprzed chwili, mniej więcej z 33 minuty (jak twierdzi spiker, choć wynikały by z tego, że mecz wcale nie został przerwany z powodu zadymienia), gdzie zawodnik gospodarzy, Marek Jończyk, świetnie przedarł się przez obronę łodzian i oddał mocny strzał w stronę bramki Kamila Woźniaka, był on jednak niecelny i piłka przeleciała obok słupka.