ŁKS porażką kończy trzecioligową jesień. Ursus Warszawa wiceliderem [ZDJĘCIA]
Łódzki Klub Sportowy nie spędzi przerwy zimowej na podium trzeciej ligi. W ostatnim meczu rundy jesiennej podopieczni Andrzeja Kretka nie poradzili sobie z wiceliderem, Ursusem Warszawa. Podczas gdy łodzianie nie byli w stanie skierować piłki do siatki bądź zrobili to po spalonym, Przemysław Sztybrych dwukrotnie pokonał Szymona Gąsińskiego dając stołecznemu zespołowi komplet punktów.
fot. Jareczek Photography
fot. Jareczek Photography
fot. Jareczek Photography
fot. Jareczek Photography
fot. Jareczek Photography
fot. Jareczek Photography
fot. Jareczek Photography
fot. Jareczek Photography
Zobacz także: Kibice ŁKS obejrzeli ostatni mecz zza płotu [ZDJĘCIA]
Po bardzo nieudanym zakończeniu jesieni w Łodzi, gdzie biało-czerwono-biali pomimo szybkiego wyjścia na prowadzenie ulegli Broni Radom, wyjazd do Warszawy był ostatnią okazją na rehabilitację przed zimową przerwą. Nie pozwolił na nią jednak wymagający i dobrze prezentujący się w dwóch poprzednich spotkaniach przeciwnik, który jako faworyt meczu nie zawiódł swoich sympatyków. Wyjść na prowadzenie mógł już w drugiej minucie, ale Szymon Gąsiński świetną interwencją uratował łodzian i obronił uderzenie Dawida Jarczaka. Po szybkiej odpowiedzi gości nie poradził sobie za to Rafał Ofmański. To że piłka wpadła do siatki po strzale Łukasza Staronia nic jednak nie oznaczało, bo zdaniem arbitra napastnik znajdował się na pozycji spalonej i gol nie został uznany.
Niewiele brakło, by ta niewykorzystana sytuacja zemściła się po niecałym kwadransie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do piłki dojść próbował Jakub Kabala, ale na szczęście dla gości nie zdołał jej opanować na szóstym metrze, dzięki czemu skończyło się bez zmiany wyniku. Nieskuteczność chyba trochę podcięła gospodarzom skrzydła i łodzianie coraz częściej dochodzili do głosu, nie potrafili jednak poradzić sobie z defensywą warszawian i przechylić szali na swoją stronę. "Traktorki" za to zebrały się w końcu w sobie i z powrotem przejmowali inicjatywę. Ich groźna kontra mogła się skończyć pokonaniem Gąsińskiego już po pół godziny gry, ale ostatecznie trzeba było na to poczekać prawie do przerwy. Łódzki bramkarz rozprawił się z bardzo mocnym uderzeniem Rafała Zaborowskiego z dystansu, ale przy dobitce już uległ i Przemysław Sztybrych pierwszy raz wpisał się na listę strzelców.
Ponownie uczynił to na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, wykorzystując błąd rywali. Ci, zamiast walczyć do końca, sygnalizowali zagranie ręką Patryka Kamińskiego, którego jednak nie dopatrzył się arbiter. Zawodnik mógł więc spokojnie odegrać do autora pierwszej bramki by ten raz jeszcze skierował piłkę do siatki, ustalając wynik spotkania. Nieskuteczność gości nie pozwoliła im postawić się warszawianom i musieli drugi raz z kolej pogodzić się z porażką. Nie jest to najlepsze zakończenie rundy jesiennej i coraz głośniej mówi się że skład Łódzkiego Klubu Sportowego wymaga znacznych wzmocnień i pożegnania z niektórymi piłkarzami. Nieznana jest również przyszłość Andrzeja Kretka, którego umowa wygasa z końcem roku, a którego zadaniem miało być zmniejszenie straty do lidera, Radomiaka Radom. Straty, która pomimo częściowej poprawy postawy łodzian jeszcze wzrosła i są małe szanse na jej nadrobienie na wiosnę.