3 liga. Wisłoka Dębica grała, Chełmianka Chełm trafiała. Zobacz zdjęcia
Wisłoka Dębica przegrała z Chełmianką 0:3. - Co z tego, że w drugiej połowie jesteśmy więcej przy piłce, jak przeciwnik długimi podaniami potrafi nas kilka razy zaskoczyć i zasłużenie wygrywa – komentuje Bartosz Zołotar, trener Wisłoki.
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
fot. Sławomir Oskarbski
Miejscowi od początku narzucili mocne tempo, chcieli jak najszybciej otworzyć wynik spotkania. Przyjezdni kiedy nie radzili sobie z szybko grającymi gospodarzami, uciekali się do fauli, z czego rodziły się rzuty wolne z niebezpiecznych miejsc, a gdyby arbiter nieco inaczej interpretował niektóre zdarzenia boiskowe, to i jakiś karny dla dębiczan by się znalazł. Z rzutów wolnych i rożnych piłkarze Wisłoki postraszyli trochę gości z województwa lubelskiego, ale na bramkę żadnego stałego fragmentu gry nie udało im się zamienić. To, co nie wyszło miejscowym, powiodło się zawodnikom Chełmianki. Wywalczyli oni rzut rożny, dębiczanom nie udało się opanować sytuacji i przyjezdni dostali okazję do strzału. Filip Kramarz zapewne bez trudu złapałby piłkę, ale po drodze zaliczyła ona rykoszet i zupełnie zmyliła bramkarza Wisłoki, który nie miał już szansy na obronę. Bardzo szybko na straconą bramkę próbował odpowiedzieć Jarosław Czernysz, ale jego strzał z kilku metrów minął cel. Tuż przed przerwą groźnie z rzutu wolnego uderzył Damian Łanucha, ale Jakub Grzywaczewski wybił piłkę za linię końcową.
W drugiej połowie Wisłoka musiała gonić wynik, ale skoro tydzień wcześniej w Krakowie udało jej się odrobić trzybramkową stratę, to zaledwie jeden gol przewagi Chełmianki nie wydawał się zadaniem wybitnie trudnym. Dębiczanie postawili na ofensywę, ale goście w odstępie zaledwie kilku minut dwukrotnie ich skarcili, kiedy sytuacje sam na sam z Kramarzem wykorzystali Jakub Karbownik i Bartłomiej Korbecki, co wywołało eksplozję radości wśród około 50-osobowej grupy kibiców z Chełma. Po tych ciosach miejscowi próbowali zdobyć, chociaż honorowe trafienie, ale z każdą minutą animuszu im ubywało. W doliczonym czasie Grzywaczewskiego przetestował jeszcze Oskar Szczodry, ale bramkarz gości nie dał się zaskoczyć. Chełmiance udał się więc rewanż za porażkę z jesieni, kiedy to Wisłoka w końcówce meczu zdobyła dwie bramki i odwróciła losy spotkania.
W dobrej pierwszej połowie dajemy jeden chyba stały fragment gry przeciwnikowi i tracimy bramkę po rykoszecie. Uważam, że nieźle graliśmy w piłkę i stwarzaliśmy sytuacje. Mieliśmy mnóstwo rzutów wolnych i rzutów rożnych, a mimo to do przerwy przegrywaliśmy 0:1. Wydaje się, że nie ma jeszcze tragedii, bo gra jest niezła. Co z tego, że w drugiej połowie jesteśmy więcej przy piłce, jak przeciwnik długimi podaniami potrafi nas kilka razy zaskoczyć i zasłużenie wygrywa napisał:– podsumowuje Bartosz Zołotar, trener Wisłoki.
Wisłoka Dębica – Chełmianka Chełm 0:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Karbownik 35, 0:2 Karbownik 55, 0:3 Korbecki 63.
Wisłoka: Kramarz – Geniec ż, Bednarz ż, Bogacz (70 Siedlik), Grasza – Iwanicki ż (83 Szczodry), Łanucha, Siedlecki (70 Żmuda) – Kulon (83 Nazarenko), Maik, Czernysz (61 Bała). Trener Bartosz Zołotar.
Chełmianka: Grzywaczewski – Ofiara, Wiatrak ż, Stępień, Nowak – Boczuliński (71 Perdun), Pek (32 Kobiałka), Bednara (86 Złomańczuk), Karbownik (71 Marczuk) – Mroczek (86 Knap), Korbecki. Trener Grzegorz Bonin.
Sędziował Kozub (Brzesko). Widzów 500.