3 liga piłkarska. Ruch Zdzieszowice - MKS Kluczbork 1-0
Ruch Zdzieszowice wrócił na zwycięskie tory, okazując się minimalnie lepszym w derbowym starciu.
fot. Mirosław Szozda
„Zdzichom” - w meczu o ligowe punkty - jeszcze nigdy nie udało się pokonać kluczborczan na własnym boisku. Jedyne jak do tej pory zwycięstwo - przed pięcioma laty - pomarańczowo-czarni odnieśli na boisku rywala, triumfując tam 2-1. Bilans sześciu wzajemnych konfrontacji wychodził „na zero”, bo cztery z nich kończyły się remisami, a raz górą byli podopieczni ówczesnego trenera Andrzeja Konwińskiego.
- Trochę stęskniliśmy się za sukcesem przed własną publicznością, bo w lidze nie wygraliśmy u siebie od 3 miesięcy. W trzecioligowej stawce nie ma już słabeuszy i z każdym trzeba się sporo napracować, by sięgnąć po komplet punktów - mówił Denis Sotor.
To właśnie skrzydłowy Ruchu przełamał fatalną dla gospodarzy passę 5 kolejnych spotkań ligowych bez triumfu przy Rozwadzkiej. W 27. minucie wykorzystał błąd bramkarza MKS-u Bartosza Poloczka przejmując zbyt krótko wybitą przez niego piłkę. Strzał Sotora zza szesnastki gości ostatecznie wylądował w siatce, choć bliski odkupienia win Poloczek omal nie uratował sytuacji odbijając futbolówkę na słupek.
- Piłka wtoczyła się do siatki, choć myślałem już, że nic z tego nie będzie - uśmiechał się szczęśliwy strzelec. - Akurat udało nam się wyjść na prowadzenie po przewadze Kluczborka, który w początkowych fragmentach meczu dosyć mocno nas przygniótł przejmując inicjatywę.
Rzeczywiście, kto spodziewał się nawałnicy zdzieszowickiej drużyny, musiał się nieco rozczarować pierwszym kwadransem w wykonaniu gospodarzy. Ostrzeżenie gościom w 17. minucie wysłał jednak Mateusz Jędrzejczyk, który pierwszą groźną akcję Ruchu mógł zakończyć trafieniem. W odpowiedzi bliski powodzenia był nowy nabytek kluczborczan Norbert Jaszczak. Pozyskany kilka dni temu z krakowskiej Akademii Sportu Progres 18-latek rozgrywał bardzo dobre zawody, a w 22 minucie z dystansu posłał piłkę tuż obok spojenia słupka z poprzeczką.
- Derby zawsze wyzwalają dodatkowe emocje, dlatego postawiliśmy się dzisiaj gospodarzom, którzy w przeciwieństwie do nas grają ze sobą od wielu lat. Na początku mieliśmy przewagę, przeprowadziliśmy kilka ciekawych akcji, ale bramkę zdobyli rywale. Nie po jakiejś własnej, składnej akcji, ale po naszym fatalnym w skutkach błędzie - podkreślał niepocieszony kapitan biało-niebieskich, Kamil Nitkiewicz.
W 33. minucie niewiele brakowało, by w roli Świętego Mikołaja tym razem wystąpili zdzieszowiczanie. Daniel Nowak zbyt lekko wycofał futbolówkę do Patryka Sochackiego, ale golkiper miejscowych ofiarną interwencją zdążył uprzedzić składającego się do strzału Pawła Krauza. „Socha” z dobrej strony pokazał się także w drugiej połowie.
10 minut przed upływem regulaminowego czasu gry, po rozegraniu rzutu rożnego bliski szczęścia w ekipie gości był Mariusz Sobala. Pomocnik gości strzałem głową trafił jednak w stojącego przed bramką Sotora i skończyło się na rzucie rożnym dla MKS-u. Po stałym fragmencie gry w szesnastce gospodarzy gorąco było także w doliczonym czasie gry. Z rogu futbolówkę dośrodkował Nitkiewicz, a w zamieszaniu podbramkowym najwięcej sprytu ponownie wykazał Sobala. Główkę pomocnika kluczborczan obronił jednak Sochacki, a Sobala z krwawiącym łukiem brwiowym zakończył przedwcześnie zawody opuszczając plac gry.
- Gdy z tyłu zagramy na zero, z przodu zawsze uda się kolegom coś „ukłuć”. To był mecz z gatunku tych, o których mówi się, że kto strzeli ten wygrywa - zaznaczał Sochacki.
- Niedawno graliśmy z Kluczborkiem w wojewódzkim Pucharze Polski i musieliśmy się sporo napracować, by postawić na swoim i wygrać ledwie jedną bramką. Teraz było podobnie, bo gatunkowo - jak to w derbach - to był trudny mecz dla obu zespołów - podsumował trener gospodarzy Łukasz Ganowicz.
Ruch Zdzieszowice - MKS Kluczbork 1-0 (1-0)
Bramka: 1-0 Sotor - 27.
Ruch: Sochacki - Trinczek (68. Sypek), Kozłowski, Kostrzycki, Nowak - Sotor, Czajkowski, Damrat, Zapotoczny (83.Niemczyk) - Czapliński, Jędrzejczyk (68. Kubiak). Trener Łukasz Ganowicz.
MKS: Poloczek - Orłowicz, Gierak, Krawczun, Nitkiewicz - Reisch (88. Glanowski), Węglarz (76. Lewandowski), Sobala, Dyr (64. Makowski) - Jaszczak - Krauz. Trener Andrzej Orzeszek.
Żółte kartki: Czapliński, Kozłowski, Trinczek - Gierak, Jaszczak, Nitkiewicz, Poloczek.