menu

Zawisza traci dwa punkty na inaugurację

6 marca 2011, 17:33 | Bartek Hak

Cztery gole, dwie czerwone kartki i mnóstwo emocji - kibice, którzy przyszli dziś na stadion do Bydgoszczy nie powinni żałować. Zawisza w inaugurującym ligową rywalizację spotkaniu podzielił się punktami z Zagłębiem Sosnowiec remisując 2:2.

Zawisza Bydgoszcz - Zagłębie Sosnowiec - faul na Klofiku w polu karnym.
fot. Adam Hak
Zawisza Bydgoszcz - Zagłębie Sosnowiec - Wojciech Okińczyc wykorzystuje jedenastkę.
fot. Adam Hak
Zawisza Bydgoszcz - Zagłębie Sosnowiec
fot. Adam Hak
Zawisza Bydgoszcz - Zagłębie Sosnowiec
fot. Adam Hak
Zawisza Bydgoszcz - Zagłębie Sosnowiec
fot. Adam Hak
1 / 5

Około 4 tysiące fanów zjawiło się dziś na Gdańskiej 163.

Przed meczem, w wyjściowym składzie Zawiszy rzucała się w oczy obecność Emila Thiakane. - Początkowo zdecydowaliśmy się na inny wariant, grać miał Maciej Kot, ale niestety ma on problemy zdrowotne - przyznał po spotkaniu drugi trener Zawiszy Piotr Gruszka. Z kolei w barwach Zagłębia pojawiło się aż sześciu debiutantów.Miejscowi zagrali w ustawieniu 4-2-3-1, które płynnie zmieniało się w 4-3-3. Z kolei przyjezdni wyszli formacji 4-4-2 z drugim napastnikiem 'podwieszonym' pod najbardziej wysuniętym.

Od początku gospodarze ruszyli do frontalnego ataku. - Przez pierwsze piętnaście minut nie wiedzieliśmy gdzie się znajdujemy - tak określił sytuację boiskową w pierwszym kwadransie szkoleniowiec gości Leszek Ojrzyński. Nie da się ukryć, że opis był niezwykle trafny. Zawisza wynik otworzył już w 2. minucie. Chwilę wcześniej w polu karnym padł faulowany Patryk Klofik, a sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Wojciech Okińczyc. Jeśli ktoś myślał, że to 'Wojskowi' spoczną na laurach to był w dużym błędzie. Niedługo po strzelonej bramce groźnie uderzał Wojciech Okińczyc, a kapitalną okazję zmarnował Patryk Klofik.

Zagłębie wyglądało na stłamszone, ale... Goście wykorzystali pierwszą dogodną sytuację którą sobie stworzyli. Prawym skrzydłem urwał się jeden z graczy gości dograł do zupełnie niepilnowanego Stefańskiego, a ten bezproblemowo umieścił futbolówkę w siatce. 5 minut później sytuacja na boisku przybrała nieoczekiwany przebieg. Maciej Dąbrowski fatalnie przegrał walkę o pozycję ze strzelcem gola, po czym jeszcze go sfaulował, kiedy ten wychodził na czystą pozycję. Decyzja arbitra mogła być tylko jedna - czerwona kartka. - To były dwa (utrata gola i czerwona kartka) niezrozumiałe błędy z naszej strony - stwierdził Piotr Gruszka.

To nie był koniec emocji w pierwszej połowie. Tuż przed przerwą siły się wyrównały. Tym razem z placu gry wyleciał Dziółka - był to efekt jego nieodpowiedzialnego faulu na Ślifirczyku. Niedługo potem arbiter zakończył pierwszą, niezwykle emocjonującą połowę meczu.

Druga części gry niestety nie była tak dobra jak pierwsza. Zawisza miał piłkę, ale nie za bardzo wiedział co z nią zrobić. Z kolei Zagłębie przede wszystkim się broniło i nie wyprowadzało groźnych kontr. Wszystko zmieniło się w 90. minucie...

Na prawym skrzydle ładnie znalazł się Juszkiewicz, postanowił dośrodkować i... piłkę do siatki skierował Markowski. Wydawało się, że to bramka na wagę trzech punktów dla Zawiszy. Nic bardziej mylnego. Zagłębie szybko wznowiło grę, piłka znalazła się na prawym skrzydle, gracz gości ograł Wasikowskiego i dograł do zupełnie nieobstawionego (!)... Markowskiego! Pierwszy strzał kapitalnie odbił jeszcze Witan, ale przy dobitce był już bezradny. Trzeba też zwrócić uwagę na totalny brak asekuracji ze strony obrońców. A swoją drogą dla Markowskiego było to chyba najbardziej szalone 120 sekund w życiu.

- Chcieliśmy dziś zdobyć trzy punkty, wiadomo w jakiej jesteśmy sytuacji, ale z przebiegu gry remis jest zasłużonym rezultatem - na twarzy szkoleniowca sosnowiczan można było zauważyć zadowolenie. - Dziś sprezentowaliśmy rywalowi jeden punkt - mówił z kolei sprawiające wrażenie ciężko zszokowanego Piotr Gruszka.

Po tym remisie Zawisza zrównał się punktami z Miedzią Legnica i Olimpią Grudziądz, jednak trzeba pamiętać, że lider nie grał w ten weekend. Z kolei Zagłębie przesunęło się o jedną pozycję. Wartość tego punktu tak dla jednej jak i drugiej drużyny ocenić będzie można chyba dopiero w czerwcu.


Polecamy