Świąteczna huśtawka nastrojów w derbach Tura z Calisią
Jak w kalejdoskopie zmieniało się prowadzenie w derbowym pojedynku drugiej ligi Tura z Calisią. Po dość ciekawym widowisku padł remis, ale obie drużyny mają prawo odczuwać wielki niedosyt.
fot. Piotr Werewka
Tur jeszcze w tym roku nie wygrał. W dwóch ostatnich kolejkach odnotował remisy, lecz w sobotę powinien się przełamać Lepszego początku nie mógł sobie wymarzyć. W 11. minucie wyszedł na prowadzenie, gdy Łukasz Staroń trafił z najbliższej odległości po zgraniu głową Michała Mikołajczaka. Chwilę później grał w przewadze jednego zawodnika, ponieważ czerwoną kartkę za ostre dyskusje z arbitrem obejrzał Patryk Klofik.
Niespodziewanie od tego momentu gospodarze zupełnie spuścili z tonu i będąca w gorszym położeniu Calisia zaczęła przejmować inicjatywę. - Co z tego, że jest nas więcej, jak nie potrafimy skonstruować żadnej akcji. Być może w podświadomości trochę się zdeprymowaliśmy - tłumaczy Piotr Szarpak, trener Tura.
W 25. minucie wyrównał Samuelson Odunka, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z Mateuszem Kępką. Do przerwy jego koledzy sprawowali pieczę nad boiskowymi wydarzeniami.
Po zmianie stron to Tur ruszył do ataku i wypracował sobie kilka okazji. Dwa razy szczęście próbował Norbert Dregier - najpierw główkował minimalnie obok słupka, następnie zepsuł dobitkę po strzale Dariusza Dolewki, z którą wcześniej poradził sobie Damian Primel. Jeszcze gorzej spisał się Staroń. Na wolnej przestrzeni fatalnie skiksował, a przed sobą miał tylko bramkarza. - Każdy kto nie wykorzystał tych sytuacji powinien się wstydzić. Możliwe, że to wszystko jest wynikiem braku doświadczenia i nerwów. Jednak tak grać nie można - uważa Szarpak.
Olbrzymie emocje zapanowały w końcówce. Z indywidualną szarżą pomknął w pole karne Odunka i został sfaulowany. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał sie Łukasz Wiącek. Widmo największej kompromitacji Tura wisiało w powietrzu. Gdy kibice zaczęli już opuszczać stadion, punkt strzałem z główki uratował Paweł Adamiec.
- Jesteśmy załamani, bo powinniśmy wygrać. Remis byłby dobry, ale jeśli obejmuje się prowadzenie tuż przed końcem, trzeba robić wszystko, aby je utrzymać. Tymczasem my pozwalamy sobie na błąd i tracimy cenne punkty - denerwował się Grzegorz Dziubek, opiekun Calisii. Dla jego podopiecznych to trzecie starcie bez porażki i kolejny krok do przodu w walce o utrzymanie.
Tur w tej chwili tuż nad strefą spadkową: - Trudno stworzyć z młodzieżowców i jednego seniora maszynkę do wygrywania. Nie jestem cudotwórcą. Sytuacja jest bardzo niepokojąca. Mimo to wierzę w utrzymanie. Inaczej bym tu nie pracował - podkreśla Szarpak.