menu

23-letni debiutant z Czarnogóry zastąpi Mielcarza

9 listopada 2012, 03:42 | Daniel Kawczyński

W piątkowym meczu z Lechem Poznań w zespole Widzewa zadebiutuje Milos Dragojevic. Niespełna 23-letni Czarnogórzec zastąpi w bramce Macieja Mielcarza, który na środowym treningu zerwał więzadła krzyżowe kolana.

Mielcarz od kilku lat jest prawdziwą ostoją Widzewa i gwarancją pewności. Nieustannie utrzymuje wysoki poziom, a jego fenomenalne, często niemożliwe interwencje ratowały przed utratą bramki i bardzo często miały wpływ na końcowy rezultat. Nic więc dziwnego, że regularnie stoi między słupkami, uprzykrzając życie głodnym gry konkurentom.

Mało kto wyobraża sobie Widzew bez Mielcarza. Niestety kibice muszą się przygotować na taką ewentualność. Podczas środowego treningu, ich ulubieniec doznał poważnego urazu zerwania więzadeł krzyżowych kolana. Z gry może wypaść nawet na pół roku, bo właśnie tyle może trwać rehabilitacja. To z pewnością potężny cios dla drużyny Radosława Mroczkowskiego, której popularny "Mały" był jednym z ważniejszych ogniw.

Trener Radosław Mroczkowski ma więc nie lada problem, ponieważ na ławce rezerwowych nie ma zmiennika gwarantującego równie duże bezpieczeństwo. Z Lechem w wyjściowej jedenastce znajdzie się młody, 23-letni Milos Dragojević. Czarnogórzec trafił do Widzewa trafił w letnim okienku transferowym i od momentu przybycia występował jedynie w sparingach i meczach Młodej Ekstraklasy - w sześciu spotkaniach puścił trzy gole, lecz aż czterokrotnie zachowywał czyste konto. Wynik niewątpliwie zadowalający, jednak Młodej Ekstraklasy absolutnie nie można uznać za miarodajny miernik. Dotąd Dragojeviciovi nie przyszło zagrać w Polsce w prawdziwych meczach o stawkę.

Takowe zaliczył jedynie w rodzimej Ekstraklasie. W pierwszych etapach kariery bronił w Mladost Podgorice i FK Bratstvo Cijvena. Zdecydowanie najbardziej na plus wyszedł mu sezon 2010/2011, gdy pełnił rolę etatowego golkipera najbardziej utytułowanej drużyny w kraju - Budućnostu Podgorica, z którą zresztą świętował wicemistrzostwo. Rok później wywalczył mistrzowską koronę, ale tym razem nie włożył w to wielkiego wkładu, gdyż niemal cały sezon przesiedział na ławce rezerwowych. I chyba z tego powodu zdecydował się na odejście.

- Cieszymy się z tego, że mamy w kadrze zawodnika, który może spokojnie wejść do bramki, nie osłabiając drużyny. Sam jednak jestem ciekawy, jak zagra w meczu o stawkę. Zawodnik, który wcześniej nie grał, musi mieć trochę czasu na to, by wejść w rytm meczowy. W pierwszych spotkaniach musimy więc być dla niego wyrozumiali – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej trener Widzewa Radosław Mroczkowski.

Bardzo ciężkie zadanie czeka więc defensorów, którzy muszą się wspiąć na wyżyny możliwości, by nie dopuścić do groźnych sytuacji strzeleckich. Na szczęście kontuzję wyleczył już Hachem Abbbes i to on stworzy parę stoperów z Thomasem Phibelem. Na boisku zabraknie jedynie pauzującego za czwartą żółtą kartkę Radosława Bartoszewicza.