2. liga. Zakrzewski wściekły na sędziego po meczu z Okocimskim
Kontrowersyjny rzut karny w końcówce spotkania z Okocimskim Brzesko w końcowym rozrachunku kosztował Puszczę Niepołomice pierwszą porażkę w sezonie. – Dziesięć lat temu po czymś takim ten pan musiałby zjeść swoją legitymację sędziowską – narzekał po spotkaniu Zbigniew Zakrzewski, napastnik Puszczy.
fot. Michał Gąciarz
Zbigniew Zakrzewski (Puszcza Niepołomice): Powiem tylko jedną rzecz: z pewnością gratuluję trenerowi zwycięstwa, bo po wyniku można odnieść wrażenie, że przewaga Okocimskiego była duża. Po zdobyciu bramki cofnęliśmy się i próbowaliśmy grać z kontry, taką mieliśmy taktykę. Udawało się nam bronić dostępu do własnej bramki do bodajże ostatniej minuty, gdy z niewiadomych przyczyn sędzia Wasielewski, którego dokładnie znam i wiem, dlaczego prowadzi mecze tylko na tym poziomie rozgrywkowym, podyktował rzut karny. Nawet jego koledzy na liniach nie umieli wytłumaczyć tej decyzji i myślę, że tylko dzięki "wspaniałemu" sędziowaniu ten mecz zakończył się takim wynikiem i mogę śmiało tak powiedzieć, bo stojąc za bramką widziałem wszystko. Dziesięć lat temu po czymś takim ten pan musiałby zjeść swoją legitymację sędziowską.
Wojciech Dziadzio (Okocimski Brzesko): Wygraliśmy ten mecz zasłużenie, bo cały czas dążyliśmy do zwycięstwa. Spotkanie nam się kompletnie nie ułożyło, ponieważ straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Później zaczęliśmy grać swoją piłkę, mieliśmy kilka wybornych sytuacji, czy to w pierwszej połowie, czy w drugiej. Kompletnie nie dopisywało nam szczęście, za to dopisało nam w samej końcówce. Co do rzutu karnego - zawodnik Puszczy złapał mnie wpół. Czy miałem szansę dojść do piłki i strzelić bramkę - nie mnie oceniać, byłem w zasięgu piłki i zostałem złapany wpół. W pierwszej połowie było kilka takich sytuacji i sędzia uczulał zawodników Puszczy, żeby tego nie robili i w końcu zdecydował się podyktować rzut karny. To nam pomogło, strzeliliśmy bramkę na 1:1 i później dobiliśmy rywala.