menu

2 liga. Zachowane status quo. Niepokonani wciąż niepokonanymi

2 września 2017, 19:32 | Michał Granosik

Kurz po bitwie powoli opadł. Bój stoczony przez drużyny ŁKS-u oraz GKS-u Jastrzębie zakończył się podziałem punktów. Remis 1-1 zapewne nie satysfakcjonuje żadnej z drużyn. Chociaż większe prawo do narzekania mają "Rycerze Wiosny", którzy po bardzo wątpliwej decyzji arbitra z ostatnich sekund spotkania zostali "okradzeni" z rzutu karnego.

2 liga. Zachowane status quo. Niepokonani wciąż niepokonanymi
fot. Pawel Lacheta/ Polska Press/ Express Ilustrowany
2 liga. Zachowane status quo. Niepokonani wciąż niepokonanymi
fot. Pawel Lacheta/ Polska Press/ Express Ilustrowany
1 / 2

Czy rzeczywiście decyzje sędziego była słuszna? Trudno powiedzieć, ponieważ szarżujący w polu karnym Pieczara padł jak ścięty przy bardzo stykowej sytuacji z defensorem gości. Pomimo ostrej reakcji trybun, jak i samych zawodników ŁKS-u arbiter pozostał nieugięty i karnego nie podyktował. Jakże inaczej mogły wyglądać nastroje obydwu zespołów gdyby sędzie jednak wskazał na wapno.

Nie ma co jednak gdybać. Fakt jest taki, iż remis jaki padł w dzisiejszym starciu to wynik sprawiedliwy. Mecz był bardzo nierówny. Raz dłużej przy piłce utrzymywali się gospodarze, raz akcje tworzyli przyjezdni. Część spotkania należała do jednych, część do drugich. Co prawda już do przerwy ełkaesiacy powinni prowadzić, ale wielkiego pecha miał dzisiejszego popołudnia Paweł Pyciak, który w ostatnich sekundach pierwszej części spotkania zdecydował się huknąć z dystansu. Strzał obrońcy ŁKS-u zatrzymał się jednak na słupku bramkarza gości.

W drugiej części spotkania prawdziwe wejście smoka zanotował Piotr Pyrdoł, który zameldował się na murawie w przerwie spotkania, a po 5 minutach cieszył się ze zdobycia bramki. Po dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego rosły pomocnik ŁKS-u precyzyjnym strzałem głową pokonał Drazika. Stadion eksplodował radością, a doping fanów łódzkiego zespołu zdecydowanie wzrósł. Parę minut mogło być 2:0. Strzał Kocota z dystansu wybronił jednak bramkarz gości. Kiedy wydawało się, że mecz z każdą minutą będzie się rozkręcał, emocje zdecydowanie opadły. Wszystko zmieniło się jednak w 84. minucie. Zawodnicy GKS-u postanowili skopiować wyczyn ełkaesiaków i niemal w identyczny sposób po rzucie rożnym Semeniuk doprowadził strzałem głową do wyrównania. Na tym etapie meczu oprócz wcześniej wspomnianej decyzji sędziego o nie podyktowanym rzucie karnym, oraz rzucie wolnym wykonywanym przez zawodników GKS-u w ostatnich sekundach spotkania ( strzał okazał się bardzo niecielny) , nic więcej się nie wydarzyło. Arbiter Paweł Kukla zagwizdał po raz ostatni, po czym przy salwie gwizdów i niecenzuralnych okrzyków opuścił plac gry.

Beniaminkowie wciąż pozostają niepokonani. Twierdza Łódź wciąż pozostaje niezdobyta. Kibice jak zwykle pozostają niezadowoleni z decyzji sędziego. Wszystko zostaje po staremu.

Moda na Hiszpanów w Ekstraklasie. Znasz wszystkich?


Polecamy