menu

2 liga: Raków pewnie zwyciężył „pierwszoligowe” starcie.

27 maja 2017, 17:00 | Kaja Krasnodębska

Sobotnie popołudnie w 2. lidze pełne było ciekawych spotkań. Najlepiej zapowiadało się jednak to w Częstochowie, gdzie mierzyły się dwie już pewne awansu na zaplecze Lotto Ekstraklasy zespoły. Oczekiwania wobec tego meczu były ogromne, lecz zawodnicy obydwu drużyn podołali wyzwaniu. Po świetnym spotkaniu Raków zwyciężył 3-0, dzięki temu przed ostatnią kolejką wskoczył na fotel lidera.

Raków Częstochowa
Raków Częstochowa
fot. Damian Jędrusiński (Ekstraklasa.net)

W słoneczną w sobotę w całej Polsce moc futbolowych emocji. Punktualnie o 15.00 do swego przedostatniego w sezonie 2016/2017 stanęły drużyny drugoligowe. Pośród dziewięciu spotkań, jedno zwracało na siebie szczególną uwagę. W Częstochowie pewny awansu do 1. ligi Raków podejmował lidera tabeli Odrę Opole. Oba zespoły w tym sezonie już wywalczyły sobie najwyższe cele, co jednak nie oznaczało, że do końcowych starć podejdą na pół gwizdka. Stawka tego spotkania była bowiem ogromna – mistrzostwo 2. ligi. Zespół zdobywający tej soboty komplet punktów miał zwycięstwo w aktualnych rozgrywkach w kieszeni.

Przed pierwszym gwizdkiem częstochowianie tracili do zespołu z Opola trzy punkty, jednak w przypadku wygranej przeskoczyliby go w tabeli. A wszystko za sprawą ewentualnie lepszego bilansu między tymi drużynami. Ich pierwsze starcie zakończyło się bezbramkowym remisem. Motywacji nie brakowało więc po żadnej ze stron – Odra chciała utrzymać się na fotelu lidera, natomiast gospodarze na finiszu po prostu zepchnąć z niego rywali. Nic więc dziwnego, że zarówno szkoleniowiec Rakowa Marek Papszun jak i Jan Furlepa od pierwszych minut wytoczyli najcięższe działa.

To przełożyło się na obraz gry. Od samego początku zgromadzeni licznie na trybunach kibice mogli oglądać niezwykle szybkie tempo gry. Zawodnicy obu zespołów rozpoczęli z dużym animuszem. Sporo działo się pod obiema bramkami, zarówno goście jak i Raków szybko zdołali wywalczyć sobie stałe fragmenty. Mecz prezentował się niezwykle wyrównanie i pokazywał, że nie bez powodu mierzące się ze sobą drużyny mają już zapewniony awans ku rozgrywkom wyżej.

Nie minęła 20. minuta spotkania, a częstochowianie po bardzo ładnej, wręcz godnej co najmniej zaplecza Lotto Ekstraklasy akcji, zdołali wyjść na prowadzenie. Rafał Figiel posłał prostopadłe podanie w kierunku Piotra Malinowskiego. Ten popędził skrzydłem, uciekł defensorom i równolegle do bramki skierował piłę do nadbiegającego Petra Mazana. Słowak nie mógł zmarnować takiej sytuacji, dzięki czemu postawił pierwszy krok ku zwycięstwu Rakowa w tym meczu.

Mimo, że w następnych minutach jego koledzy próbowali postawić kolejne, na kolejne gole trzeba było jeszcze poczekać. Kibice, którzy zdecydowali się przyjść na trybuny, nie mogli jednak żałować. Ich ulubieńcy dawali z siebie wszystko, co i raz pędząc skrzydłami. Szczególnie na lewej stronie bez najmniejszego kłopotu wymijali swoich przeciwników. To gospodarze nieco lepiej prezentowali się w tej pierwszej części gry. Jasne, Odra miewała swoje szanse, zdołała kilkukrotnie wedrzeć się w pole karne Mateusza Lisa, jednak do przerwy nie zdołała stworzyć sobie stuprocentowej sytuacji. Również częstochowianie nie zdołali podwyższyć wyniku i gdy schodzili na przerwę, tablica wskazywała nadal jednobramkowe prowadzenie gospodarzy
.
Początek drugiej części gry nie rozczarował. Po pierwszej, bardzo szybkiej i pełnej akcji z obu stron połowie, druga zdecydowanie utrzymała poziom. Znacznie lepiej zaczęli pokazywać się opolanie, którzy już teraz nie pozwalali rywalom na tak wiele. Ciężka praca w defensywie zaczęła przynosić efekty – częstochowianie nie dochodzili tak łatwo do sytuacji, a będące owocami kontrataków uderzenia Odry okazywały się coraz trudniejszymi do obrony dla Mateusza Lisa.

W kolejnych minutach obaj szkoleniowcy dokonywali kolejnych zmian. Lepszego trenerskiego nosa okazał się mieć Marek Papszun, który do boju puścił Adama Mesjasza. Ten już w pierwszym kontakcie z futbolówką umieścił ją w siatce przeciwnika. Głową uderzył po kapitalnie rozegranym przez częstochowian stałym fragmencie gry. Z rzutu wolnego Rafał Figiel dośrodkował prosto do Tomasa Petraska, a ten skierował piłkę właśnie do Mesjasza. I tak gospodarze prowadzili już 2-0.

Szczerze mówiąc szybko mogli tę przewagę utracić, jednak arbiter nie uznał zdobytego chwilę później przez opolan gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego sędzia dopatrzył się faulu na Tomasie Petrasku, przez co nie zaliczył bramki Markowi Garncarczykowi. Nie miał natomiast oporów, by w końcówce zapisać trafienie Łukaszowi Siedlikowi, który wykorzystał wykreowany przez siebie superszybki kontratak. Wypożyczony z Ruchu zawodnik popędził środkiem boiska, by przed polem karnym odegrać do Piotra Malinowskiego. Ten chwilę później idealnie oddał mu piłkę, a młody piłkarz przypieczętował zwycięstwo. Co ciekawe to dopiero pierwsza bramka 20-latka w barwach Rakowa.

To był ostatni gol w tym meczu. Pogodzeni już z losem opolanie nie przyciskali już w końcówce. A gospodarze nie musieli już nic. Po tym spotkaniu wskoczyli na fotel lidera i przed 37. kolejką stali się głównym pretendentem do mistrzostwa 2. ligi w sezonie 2016/2017. Czy za tydzień w Warszawie zdołają postawić kropkę nad „i”?

Raków Częstochowa – Odra Opole 3-0 (1-0)
1-0 Peter Mazan (19 min.)
2-0 Adam Mesjasz (69 min.)
3-0 Łukasz Siedlik (83 min.)

Raków Częstochowa: Mateusz Lis - Lukáš Ďuriška (81. Tomasz Margol), Tomáš Petrášek, Łukasz Góra - Przemysław Oziębała, Jakub Łabojko, Rafał Figiel, Peter Mazan (87. Filip Kowalczyk), Przemysław Mizgała (68. Adam Mesjasz), Piotr Malinowski - Tomasz Płonka (46. Łukasz Siedlik)

Odra Opole: Tobiasz Weinzettel - Robert Trznadel, Aleksander Kowalski, Mateusz Bodzioch, Łukasz Winiarczyk, Rafał Brusiło - Marek Gancarczyk, Mateusz Peroński (62. Marcin Niemczyk), Tomasz Wepa, Gabriel Nowak (46. Waldemar Gancarczyk), Rafał Brusiło (58. Mateusz Wrzesień) - Szymon Skrzypczak (26. Dawid Wolny)


Polecamy