2. liga. Kanonada z happy endem. Okocimski pokonał Stal Mielec
Pięć bramek, dwie czerwone kartki i kolejne trzy punkty Okocimskiego Brzesko. "Piwosze" zaledwie kilka dni po dramatycznym spotkaniu z Puszczą znowu sprezentowali swoim kibicom thriller i pokonali Stal Mielec 3:2 (1:1). Goście mimo wsparcia licznych fanów przegrali trzeci raz w sezonie i znaleźli się w strefie spadkowej.
Nie pomógł regularny najazd kibiców Stali Mielec na Brzesko - ćwierć tysiąca fanów z Podkarpacia obejrzało trzecią porażkę podopiecznych Rafała Wójcika w obecnym sezonie. Po Zagłębiu Sosnowiec i Puszczy Niepołomice na listę pogromców drugoligowca wpisał się Okocimski. "Piwosze" po raz kolejny sięgnęli po zwycięstwo w stylu pasującym prędzej do hollywoodzkich filmów niż do drugoligowych boisk. Zaczęło się perfekcyjnie dla piłkarzy z Mielca - pierwszy rzut rożny w meczu wylądował na głowie kapitana Kamila Kościelnego i celny strzał stopera Stali dał gościom błyskawiczne prowadzenie, zanim liczna widownia na dobre usadowiła się na trybunach. Równie błyskawiczna była riposta Okocimskiego - szarża zawodników gospodarzy skończyła się ogromnym zamieszaniem pod bramką Wojciecha Daniela i gdy wydawało się, że Wojciech Wojcieszyński już będzie musiał spisać pojedynek z golkiperem Stali na straty, w wielkiej kotłowaninie udało mu się wpakować piłkę do siatki. Po ledwie sześciu minutach na tablicy świetlnej już widniał wynik 1:1.
Piorunujący początek meczu w wykonaniu obu zespołów był tylko preludium do tego, co stało się głównie w drugiej części gry, choć "Piwosze" mogli strzelić drugiego gola jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa. W 13. minucie Kamil Białkowski trafił do siatki Stali bezpośrednio z rzutu rożnego, a w tej sytuacji sędzia słusznie zauważył, że faulowany Daniel nie miał szans na obronę zagrania piłkarza gospodarzy. Zanim kibice zobaczyli statyczne pół godziny do końca pierwszej połowy, podkręconym strzałem w gąszczu obrońców spudłował Paweł Pyciak. Więcej niż kronikarskie wspomnienie o wejściu na boisko w przerwie Łukasza Żeglenia nie miało sensu jeszcze po rozpoczęciu drugiej połowy, gdy na drodze chyba zbyt lekkiego strzału Wojcieszyńskiego stanął stoper Stali i wybił futbolówkę z własnej bramki. W 66. minucie kompletnie zagapił się solidny do tej pory Wojciech Daniel, a jego za daleka wycieczka z własnej świątyni zakończyła się precyzyjnym lobem Wojcieszyńskiego i drugą bramką Okocimskiego.
Wspomniany wcześniej Żegleń w pełni zasłużył na wzmiankę wyrównującym trafieniem zdobytym zaledwie trzy minuty po bramce gospodarzy. Na nic zdały się wskazówki trenera Dariusza Sieklińskiego, żeby przypadkiem nie powtórzyć błędu bramkarza i obrony Stali sprzed zaledwie momentu w asyście obrony Okocimskiego były zawodnik Podbeskidzia popisał się fantastyczną przewrotką, po której Robert Błąkała mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki. Równowagą sił na boisku na dobre zachwiała czerwona kartka dla Krystiana Getingera w 75. minucie. Lewy obrońca Stali nie popisał się przy powstrzymywaniu szarżującego Patryka Bryły i decyzją arbitra zakończył mecz przed czasem. Pomnym doświadczeń z niedawnego meczu z Puszczą "Piwoszom" nie trzeba było powtarzać dwa razy, na boisku pojawił się joker Sani Goringo Abubakar i od tej pory z trybun w Brzesku było słychać prawie tylko żądania, żeby każdy atak rozgrywać z pomocą dynamicznego Nigeryjczyka. Pretensje kibiców były jak najbardziej uzasadnione, bo w samej końcówce skrzydłowy znowu przesądził o wygranej Okocimskiego, mądrze i w tempo uruchamiając Wojcieszyńskiego. Zagranie wzdłuż bramki strzelca dwóch goli skończyło się bezbłędnym wykończeniem Wojciecha Dziadzio i piątym golem w niedzielnym spotkaniu.
Stal zakończyła nieudaną pogoń za gospodarzami czerwoną kartką dla Mateusza Cholewiaka za wulgarne kwestionowanie decyzji sędziego. Jeśli wierzyć statystykom, zjawisko dwóch ligowych zwycięstw u siebie z rzędu nie było znane piłkarzom z Brzeska od kwietnia 2012 roku, gdy występowali jeszcze na drugoligowych boiskach. Trener Siekliński i spółka mogą świętować kolejny sukces i trzecią pozycję w ligowej tabeli. Po spotkaniu w Brzesku mielczanie osunęli się do strefy spadkowej i do bezpiecznego miejsca tracą już dwa punkty.