menu

Zawisza na kolanach. Stomil zwyciężył w Bydgoszczy i odzyskał wiarę w utrzymanie

19 kwietnia 2013, 20:52 | psz, Radosław Kliszewski

Przemeblowany po ostatniej ligowej porażce Zawisza, poległ po raz kolejny. Tym razem przed własną publicznością, ze znajdującym się w strefie spadkowej Stomilem Olsztyn (2:3).

Zawisza - Stomil
fot. Krzysztof Wiosna
Zawisza - Stomil
fot. Krzysztof Wiosna
Zawisza - Stomil
fot. Krzysztof WIosna
Zawisza - Stomil
fot. Krzysztof Wiosna
1 / 4

Zobacz więcej zdjęć z meczu Zawisza - Stomil!

W wyjściowym składzie niebiesko-czarnych zaszło wiele zmian. Porównując pierwszą jedenastkę z poprzedniego spotkania, to zostało na placu gry tylko czterech zawodników. Największą niespodzianką było pojawienie się między słupkami Andrzeja Witana, który zastąpił dotychczasowy numer jednej między słupkami - Wojciecha Kaczmarka.

Początek spotkania nie należał do ciekawych, pierwszą okazję miała drużyna przyjezdnych, dopiero w 11. minucie spotkania. Witan wyszedł obronną ręką w sytuacji w oko w oko z Pawłem Picelukiem. Z upływającym czasem gry, inicjatywę przejmowała drużyna z Olsztyna, co udokumentowała strzeleniem bramki. Dokładne dośrodkowanie na bramkę, pewnym strzałem zamienił Paweł Kaczmarek i od 16. minuty spotkania, gospodarze musieli odrabiać straty.

Kibice Zawiszy dość długo nie czekali na ripostę swoich zawodników. W 23. minucie spotkania i Daniel Mąka mierzonym strzałem przy słupku doprowadził do wyrównania. Po tym golu mecz nabrał nieco rumieńców i coraz ciekawiej działo się na boisku przy ul. Gdańskiej.

Gospodarze chcieli od razu pójść za ciosem. Jednak strzał Vahana Gevorgyana pewnie obronił Piotr Skiba. Wydawało się, że to Zawisza będzie dominował w tym spotkaniu, jednak tak się nie działo. W 26. minucie a goście po raz drugi wyszli na prowadzenie, tym razem po bramce Grzegorza Lecha, który wykorzystał bezradność bydgoskich defensorów i z łatwością pokonał Witana. W kolejnych minutach pierwszej części ostygły poczynania obu zespołów, gra była bardzo chaotyczna i wynik nie uległ już zmianie.

Sztab szkoleniowy Zawiszy bo pierwszej części spotkania wprowadził jedną korektę w składzie. Słabo spisującego się w debiucie Pawła Zielińskiego zastąpił Michał Płonka, który 10 minut później we własnym polu karnym sfaulował gracza gości i sędzia podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Lech i pewnie pokonał bezradnego Witana, wpisując się drugi raz w dniu dzisiejszym na listę strzelców. Od 55. minuty spotkania Zawisza przegrywał na własnym obiekcie już 1:3.

Stomil w dalszej części spotkania ograniczył się do bronienia i kontratakowania bydgoszczan. W spornej sytuacji przy jednym z ataków Zawiszy, po strzale Pawła Abbotta defensor gości zagrał piłkę ręką w polu karnym, a gwizdek sędziego milczał. W końcowym kwadransie gospodarze strzelili bramkę, której ostatecznie sędzia nie uznał, gdyż na pozycji spalonej przy oddawaniu strzału był Gevorgyan. Pięć minut później gospodarze zmniejszyli straty, gdy wyżej wymieniony Gevorgyan strzałem zza pola karnego pokonał Skibę. W Bydgoszczy zapowiadało się na ciekawą końcówkę.

Wszystko zweryfikowało jednak boisko. Kontaktowa bramka, to było wszystko, co udało się zrobić zawodnikom z grodu nad Brdą. Ciągłe ataki nic wielkiego nie przyniosły. Zawisza po słaby spotkaniu stracił trzy punkty z drużyną, która walczy o utrzymanie. Z kolei w ekipie Stomilu na dobre wróciła nadzieja na wydostanie się ze strefy spadkowej.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.