Wisła Płock wymęczyła zwycięstwo z Kolejarzem
Nafciarze końcowych minutach przesądzili o minimalnym zwycięstwie nad Kolejarzem Stróże, a zwycięską bramkę zdobył niezawodny w tym sezonie Krzysztof Janus.
fot. Artur Szczepański
Goście w tym meczu postawili wszystko na defensywę. Podobnie wyglądało to w pierwszym meczu rozgrywanym pomiędzy obiema drużynami w tym sezonie. Wtedy to jednak Kolejarz zdołał zdobyć 3 punkty.
Wisła utrzymywała się przy piłce, a goście starali robić wszystko, by uprzykrzyć życie rywalowi. Najaktywniejszym zawodnikiem Kolejarza był Kamil Adamek, który próbował zaskoczyć rosłych obrońców Wisły.
Wisła pierwszą dobra okazję na zdobycie gola miała już w 8. minucie meczu. W pole karne dobrze zacentrował Łukasz Sekulski, a tam przy piąstkowaniu błąd popełnił Łukasz Radliński. Futbolówka zakręciła się w gąszczu nóg, ale niebezpieczeństwo spod własnej bramki zażegnali obrońcy Kolejarza.
W 17. minucie meczu swój pierwszy celny strzał na bramkę (a także jedyny) oddał zespół Kolejarza. Z głębi pola karnego na bramkę uderzał Sebastian Leszczak, ale Szczepankiewicz pewnie interweniował odbijając piłkę na rzut rożny.
Kolejną groźną sytuację goście stworzyli w 30. minucie. Adamek ścigał się z obrońcami Wisły, ale niespodziewanie z bramki postanowił wyjść Szczepankiewicz. Wszedł wślizgiem i minął się z rywalem, który próbował szarżować na bramkę. Faulem taktycznym sytuację uratował Piotr Wlazło, który pod nieobecność Jacka Góralskiego rozgrywał solidne zawody.
Pierwsza połowa nie przyniosła więcej sytuacji. Na boisku mieliśmy wiele spornych sytuacji, a sędzia nie zawsze nad wszystkim panował. Dla podsycenia widowiska zdecydowanie zabrakło sytuacji i przede wszystkim bramek.
Drugą część spotkania lepiej zaczęła Wisła. W 50. minucie Janus zagrał prostopadłą piłkę do Taara, ale ten zamiast huknąć pod poprzeczkę, szukał podania, a przynajmniej tak to wyglądało. Jego zamiar przeczytał Radliński, który wyciągnął się jak struna i złapał futbolówkę.
Kilka minut później na bramkę uderzał Marko Radić. Ze strzału wyszło jednak fantastyczne podanie w pole karne, a tam strzału próbował Łukasz Sekulski. Piłka odbiła się jednak od wewnętrznej części słupka.
W 66. minucie Sekulski z rzutu rożnego idealnie dośrodkował na głowę Piotra Wlazło, ale i tym razem piłka odbiła się od obręczy bramki. Patrząc na ilość sytuacji był to zdecydowanie najlepszy fragment w wykonaniu Wiślaków.
Kolejne minuty upływały, a w meczu dalej mieliśmy status quo. W jednej z ostatnich akcji spotkania Wisła wywalczyła rzut rożny. Do piłki podszedł po raz kolejny Łukasz Sekulski, który tego dnia bardzo dobrze bił stałe fragmenty gry. Piłka po jego dośrodkowaniu znalazła się na głowie Magdonia, który niezbyt silnym strzałem uderzył na bramkę. Tam jak spod ziemi wyrósł filigranowy Krzysztof Janus, który przedłużył tor lotu piłki i nie dał absolutnie żadnych szans Radlińskiemu.
Można powiedzieć, że konsekwencja Wisły opłaciła się. Byli częściej przy piłce, oddali więcej strzałów na bramkę. Trener gości postawił na defensywną taktykę, ale jak widać tym razem się ona nie opłaciła. Wisła rzutem na taśmę, ale jednak wygrała po bramce niezawodnego Krzysztofa Janusa, który był najjaśniejszym punktem zespołu gospodarzy.