menu

Trafiliśmy do słabej grupy, ale i tak nie jesteśmy jej faworytem

9 grudnia 2011, 17:13 | Jacek Sroka/Dziennik Zachodni

Po losowaniu grup Euro 2012 w Polsce zapanowała prawdziwa euforia. Większość kibiców natychmiast uznała kadrę Franciszka Smudy za faworyta grupowej rywalizacji.

Reprezentacja Polski nie wyszła z grupy podczas mistrzostw w Korei (2002), Niemczech (2006) oraz Austrii i Szwajcarii (2008). Czy tym razem będzie inaczej?
Reprezentacja Polski nie wyszła z grupy podczas mistrzostw w Korei (2002), Niemczech (2006) oraz Austrii i Szwajcarii (2008). Czy tym razem będzie inaczej?
fot. Ryszard Kotowski/Ekstraklasa.net

- Los się do nas uśmiechnął i musimy to wykorzystać. Nasi piłkarze są teraz skazani na awans do fazy pucharowej - powiedział dyrektor Rozwoju Katowice Marek Koniarek, który jako piłkarz zdobył w ekstraklasie 104 bramki.

Zdanie byłego reprezentanta kraju podzielił zapalony kibic Bogdan Kalus: - Na pewno wyjdziemy z grupy, ale swoją przygodę z Euro zakończymy w ćwierćfinale, bo w nim trafimy na zespół z grupy B, a wszystkie ekipy grające w "grupie śmierci" są poza naszym zasięgiem - stwierdził aktor występujący w serialach "Rancho" i "Święta wojna".

Nagły wzrost optymizmu łatwo wytłumaczyć szczęśliwym losowaniem. Rywali rzeczywiście mamy najsłabszych z możliwych, ale od tego kadrze Smudy wcale nie przybyło umiejętności. Jest ona tak samo słaba jak była do tej pory, a najlepszym na to dowodem jest fakt, że po wylosowaniu Polaków w Czechach, Grecji i Rosji również otworzyli szampany.

- Pamiętajmy, że aby wyjść z grupy trzeba zwykle wygrać dwa mecze, a to wcale nie będzie takie proste - przestrzega trener Zagłębia Sosnowiec Jerzy Wyrobek, a szkoleniowiec Ruchu Waldemar Fornalik dodaje: - Przestrzegam przed zbytnim optymizmem i świętowaniem już awansu do ćwierćfinału, bo w finałach ME nie ma łatwych rywali.

Wyniki losowań poprzednich wielkich imprez, w których grała w ostatnich latach reprezentacja Polski, też przyjmowano z radością. W 2002 r. trafiliśmy w MŚ na Koreę Płd, Portugalię i USA. W MŚ w 2006 r. graliśmy z Ekwadorem, Niemcami i Kostaryką. Mimo wielkich nadziei scenariusz był zawsze taki sam: porażka w meczu otwarcia, przegrane spotkanie o wszystko i wygrana w ostatniej potyczce bez stawki na otarcie łez. Jeszcze gorzej było w ME w Austrii, gdzie udało nam się zdobyć tylko jeden punkt, a przecież tamte reprezentacje Polski same wywalczyły awans do turnieju, a kadra Smudy dostała go od UEFA w prezencie.

- Jeśli nie wyjdziemy z grupy, to wszyscy uznają ten wynik za klęskę i nikt nie będzie pamiętał, że w rankingu UEFA Polska sklasyfikowana była najniżej ze wszystkich finalistów - przytomnie zauważył były hokeista Mariusz Czerkawski.

Chcesz być na bieżąco z najświeższymi informacjami na temat Euro? Polub nas na Facebooku!