menu

Stadion w Nowym Sączu może zostać zamknięty! Sandecja przegrała z Cidrami w meczu o "6 punktów"

5 maja 2012, 23:36 | Marcin Rogowski

Piłkarze Sandecji nadal nie mogą znaleźć sposobu jak pokonać Ruch Radzionków. Tym razem przegrali z „Cidrami” 1:2. Duży udział w zwycięstwie Ślązaków miał sędzia Mariusz Złotek ze Stalowej Woli.

Sandecja Nowy Sącz - Ruch Radzionków 1:2
Sandecja Nowy Sącz - Ruch Radzionków 1:2
fot. Mateusz Bobola/NaszeMiasto.pl

Sandecja Nowy Sącz - Ruch Radzionków 1:2 (0:0) - czytaj zapis naszej relacji live z meczu

Pierwsze minuty spotkania przebiegały pod dyktando Sandecji. Gracze z Nowego Sącza stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki, a dwie, najlepsze z nich w 10. i 14. minucie zmarnował Wojciech Trochim. W pierwszym przypadku po jego strzale z rzutu wolnego świetną interwencją popisał się Kiełpin, a w drugim pomocnikowi Sandecji zabrakło zimnej krwi przy wykańczaniu akcji.

Od tego momentu inicjatywę przejęli goście. Ich akcje były coraz groźniejsze, a gospodarze nie dość, że nie potrafili ich przerwać to jeszcze problem sprawiło im wyjście poza własną połowę. Najgroźniejszą akcję Ruch stworzył sobie w 23. minucie spotkania, kiedy to sam na sam z Różalskim wyszedł Giesa, bramkarz gospodarzy obronił strzał pomocnika Ruchu, do odbitej piłki doszedł Tumicz, ale nie potrafił skierować piłki do pustej bramki.

Pod koniec pierwszej połowy do głosu znów doszła Sandecja. Po raz kolejny w roli głównej wystąpił Wojciech Trochim. Tym razem jego strzał z blisko 30 metrów poleciał minimalnie nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Kiełpina. Reszta ataków Sandecji była chaotyczna i często kończyła się prostymi stratami piłki.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Sandecja ruszyła do frontalnych ataków, a Ruch ograniczał się do obrony własnej bramki. Szczególnie 52. minuta zapadła w pamięć. Wtedy to z dystansu uderzył Trochim, piłkę przed siebie odbił Kiełpin, dopadł do niej Wiśniewski, ale jego strzał głową trafił w poprzeczkę.

Przełomową minutą okazała się 56., kiedy to w środku pola faulowany był Kosiorowski, sędzia zastosował przywilej korzyści, jednak gdy do piłki doszli zawodnicy gości nie przerwał ich akcji, co spowodowało, że oko w oko z Różalskim stanął Cieluch. Bramkarz „Biało-czarnych” faulował rywala, za co Mariusz Złotek podyktował rzut karny i wyrzucił sądeckiego bramkarza z boiska. Pewnym wykonawcą jedenastki okazał się Mariusz Muszalik.

Po stracie zawodnika i bramki, Sandecja zaczęła grać lepiej niż wtedy, gdy na boisku była równa ilość zawodników. Szczególnie aktywny był Marcin Makuch. Jego rajdy i dośrodkowania siały zamęt w defensywie gości. Jedna z wrzutek trafiła idealnie na głowę Gawęckiego, który pokonał bezradnego Kiełpina.

Bramka dodała sądeczanom animuszu. Zawodnicy Sandecji stworzyli sobie trzy, dwustuprocentowe sytuacje do strzelenia bramki, ale żadnej z nich nie wykorzystali. Najpierw Gawęcki z 16 metrów nie trafił w bramkę (Wiśniewski idealnie wyłożył mu piłkę), potem strzał Majkowskiego o milimetry minął słupek, a na koniec Wiśniewski po wypracowaniu sobie idealnej pozycji nie trafił do pustej bramki.

Jak mawia stare, piłkarskie porzekadło „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. Tak też było i w tym meczu. Pierwszą „karą” dla podopiecznych trenera Moskala była druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka dla Filipa Burkhardta, a drugą strata bramki w doliczonym czasie gry. „Młotkiem”, który wbił gwóźdź do biało-czarnej trumny okazał się Cisse.

Po spotkaniu skandalicznie zachowali się kibice Sandecji, którzy sędziego i zawodników Ruchu obrzucili wyzyskami (szczególnie w stosunku do ciemnoskórego Cisse) i plastikowymi butelkami. Takie zachowanie spowodowało, że delegat PZPN poważnie rozważa wystosowanie wniosku o zamkniecie stadionu w Nowym Sączu. Na ile spotkań? Tego nie wiadomo. Niewykluczone, że nawet do końca sezonu.