ŁKS jedną nogą w Ekstraklasie
Łódzki Klub Sportowy po wygranej z GKS Katowice jest już niemal pewny awansu do Ekstraklasy. Lider 1. ligi wysokie zwycięstwo zapewnił sobie już po pół godziny gry.
fot. Krzysztof Szymczak / Polskapresse
ŁKS Łódź - GKS Katowice - zobacz zapis naszej relacji live prosto ze stadionu w Łodzi
Łodzianie wynik meczu ustalili już w 33 minucie. Wtedy to, po dośrodkowaniu Bartosza Romańczuka trzecią bramkę dla łodzian zdobył głową Dariusz Kłus. Pierwsze dwa gole w meczu zasługa niezwykle aktywnego dziś Jakuba Koseckiego. Młody „Kosa” rozegrał pełne 90 minut i był nie do zatrzymania, szczególnie dla Tomasza Sokołowskiego.
Pierwszą bramkę Kosecki strzelił w 11. minucie. Marcin Mięciel świetnie zgrał piłkę głową i Kuba znalazł się oko w oko z Jackiem Gorczycą. Młody skrzydłowy przebiegł kilkanaście metrów i umieścił piłkę w siatce. Asystujący przy tym golu, Mięciel jeszcze przed meczem został wyróżniony za swój poprzedni występ. Napastnika ŁKS nagrodzono za hat-trick zdobyty w Wodzisławiu Śląskim eleganckim melonikiem. Mięciel, choć bramki w dzisiejszym meczu nie zdobył bramki był bardzo aktywny. Podobnie jak cała drużyna nie bał się gry kombinacyjnej. Kilkakrotnie też stwarzał dogodne sytuację swoim kolegom
Wracając jednak do pierwszej połowy. Dziesięć minut po pierwszej bramce padła druga. Kosecki odebrał piłkę niezdecydowanym obrońcom GKS i umieścił piłkę w siatce. Gdy trzecią bramkę zdobył Kłus już nikt nie wątpił w to, że ŁKS ten mecz wygra.
Druga połowa toczyła się, co zrozumiałe, w wolniejszym tempie. Łodzianie, jednak dalej próbowali zdobywać kolejne bramki. W 68. minucie dwójkowa akcja Mączyński-Mięciel zakończyła się tylko rzutem rożnym. W 80. minucie bliski szczęścia był Dariusz Kłus - jego uderzenie obronił Gorczyca. Najefektowniejsza bramka meczu, a może nawet sezonu mogła paść w 89. minucie. Do przewrotki pięknie złożył się Adrian Woźniczka, a piłka po jego uderzeniu odbiła się od poprzeczki.
Najgroźniejszy strzał GKS, w wykonaniu Chwalibogowskiego w 52 . minucie przeszedł nad bramką. Katowiczanie starali się atakować, ale dziś doskonale grała też linia obrony ŁKS. Łódzkich defensorów trzeba pochwalić za to, że w przeciwieństwie do meczu w Wodzisławiu nie zdekoncentrowali się przy wysokim prowadzeniu swojej drużyny i praktycznie nie dopuścili do zagrożenia własnej bramki.
ŁKS jest już bardzo blisko awansu. Łodzianie czekają na jutrzejszą ewentualną stratę punktów przez Flotę. Jeśli się tak nie stanie, ełkaesiacy muszą jeszcze zdobyć się w tym sezonie na pewien wysiłek. Najbliższy mecz zagrają w sobotę w Nowym Sączu.
GKS natomiast walczy jedynie o jak wyższe miejsce w tabeli. W weekend do Katowic przyjedzie broniąca się przed spadkiem, drużyna KSZO.