Górnik Polkowice bez inwestora nie zagra w I lidze?
Czarne chmury gromadzą się nad Górnikiem Polkowice, dla którego sobotni mecz z Wartą Poznań może być ostatnim na szczeblu krajowym. Klub postawiony jest w stan upadłości. Jeżeli nie znajdą się pieniądze, piłka nożna w Polkowicach zejdzie do poziomu może nawet B klasy.
fot. Arkadiusz Ławrywianiec / Polskapresse
Podstawowym problemem jest sprawa sponsora, a właściwie jego brak. Dotychczas jedynym sponsorem strategicznym była gmina Polkowice. Samorząd zadecydował jednak, iż stopniowo będzie zmniejszał wsparcie dla profesjonalnego sportu. W przypadku Górnika oznacza to, że klub musi poszukać inwestora, który w tym roku zapewni przynajmniej 30 procent budżetu. Jeśli ktoś taki się nie znajdzie, pieniądze z gminy najprawdopodobniej nie popłyną w ogóle, a to oznaczałoby koniec I-ligowej przygody polkowiczan.
O tym, jak ciężko znaleźć kogoś, kto chciałby zainwestować niemałe pieniądze w klub, nie trzeba nikogo przekonywać. A zwłaszcza jeżeli chodzi o klub, który był zamieszany w aferę korupcyjną i nie może pochwalić się rzeszami wiernych kibiców. Trzeba też wspomnieć o zaległościach wobec ZUS-u, jakie ma Górnik. I te zaległości są niemałe. Tak o to w tej chwili wygląda Górnik Polkowice.
W celu ratowania klubu, od kilku miesięcy Górnikiem kieruje spółka akcyjna Klub Sportowy Polkowice. Chce ona przejąć pierwszoligowca, ale bez długów, które powstały zanim spółka zaangażowała się w Górnika. I tu powstaje problem.
- Nowy podmiot, który powstanie po przejęciu klubu, by grać w pierwszej lidze, musi być członkiem PZPN-u. W tym celu trzeba jeszcze najpierw przejść procedurę w Dolnośląskim Związku Piłki Nożnej. Cała ta droga może nie być tylko czystą formalnością - stwierdza nie tak dawno zwolniony dyrektor klubu Piotr Korczak.
Przeszkodą do uzyskania licencji mogą być wewnętrzne przepisy PZPN-u, a w szczególności uchwała o członkostwie. Wynika z niej, iż by skutecznie wstąpić do rozgrywek piłkarskich, spółka akcyjna musi przejąć całość praw i obowiązków, materialnych i niematerialnych poprzednika.
- Przepisy o następstwie prawnym, zawarte w tej uchwale są archaiczne i zupełnie nie odpowiadają wymaganiom dzisiejszych czasów. Zarząd PZPN-u powinien, a w zasadzie musi, jak najszybciej te przepisy zmienić i dostosować do aktualnych rozwiązań prawnych stosowanych odnośnie spółek - wyjaśnia prezes DZPN-u, Andrzej Padewski.
Wracamy więc z powrotem do inwestora. Szansą dla Górnika mógłby być ktoś z zewnątrz, kto chciałby przejąć klub, dzięki czemu syndyk mógłby spłacić powstałe zaległości. W pierwszej turze przetargu, zakończonej 31 marca, gdy cena wynosiła 5 mln złotych, nie zgłosił się żaden chętny. Wczoraj zakończyła się druga próba sprzedaży, tym razem już za ok. 2,5 mln, jednak o jej wyniku również jest cicho.
Jeśli sprawy nie potoczą się pomyślnie, Górnikowi grozi nieprzystąpienie do rozgrywek I ligi. Jest szansa, że zespół nie zniknie zupełnie z piłkarskiej mapy, ale będzie występował zaledwie na przykład w klasie okręgowej, gdzie teraz grają rezerwy Górnika.