1 liga. Wielka kontrowersja w Sosnowcu! Powtórzony rzut karny uratował Chojniczankę
1. liga. Hitowe spotkanie kolejki na zapleczu Ekstraklasy zakończyło się podziałem punktów. Zagłębie Sosnowiec było bliskie odniesienia zwycięstwa, ale grająca w dziesiątkę w Chojniczanka uratowała remis dzięki wykorzystanemu rzutowi karnemu. Pierwszoplanową rolę odegrał sędzia, który z niewiadomych powodów nakazał powtórkę jedenastki. Pierwszą próbę Jakuba Biskupa obronił Jakub Szumski.
Trener gospodarzy, Piotr Mandrysz zaskoczył zarówno kibiców jak i drużynę gości już na samym początku, kiedy to w wyjściowej jedenastce nie pojawili się Udovičić, Dudek i Markowski. Szkoleniowiec zapytany o powody nieobecności swoich trzech podstawowych piłkarzy wyjaśnił, że są to starsi zawodnicy, którzy do tej pory grali dużo i w końcu należy im się odpoczynek.
Pierwsze minuty spotkania upływały tak, jak wszyscy na to liczyli. Tuż po rozpoczęciu meczu zaatakowało Zagłębie i dwukrotnie piłkę łapał Budziłek. W odpowiedzi, kilka minut później zaatakowała Chojniczanka. Andrzej Rybski wyłożył piłkę Jakubowi Biskupowi, lecz ten nieczysto uderzył i zamiast wbić futbolówkę do bramki Szumskiego, posłał ją wysoko nad poprzeczkę.
W 13. minucie gospodarze mogli objąć prowadzenie, lecz na posterunku był Łukasz Budziłek, który uratował swoją drużynę przed stratą bramki. W akcji sam na sam powstrzymał Martina Pribulę przed wpisaniem się na listę strzelców. W porównaniu do poprzednich spotkań, w to dobrze wszedł Vamara Sanogo. Z tego powodu wychowanek GKS-u Bełchatów, strzegący bramki zespołu z Chojnic miał co robić w pierwszym kwadransie gry.
Widać było, że zawodnicy obu drużyn są zmotywowani i do samego końca powalczą o zwycięstwo i trzy punkty. Po niecałych 20. minutach dwóch zawodników Chojniczanki obejrzało żółte kartki: Paweł Zawistowski i Łukasz Kosakiewicz. Arbiter z Bydgoszczy, Daniel Stefański już z pierwszym gwizdkiem postanowił temperować niebezpieczne zachowania piłkarzy i nie pozwalał im na agresywną grę.
Kolejne minuty stopniowo zaczynały należeć do gospodarzy. Dobrze jednak w defensywie radzili sobie zawodnicy Chojniczanki. Nie potrwało to jednak długo, bo tylko do 26. minuty, w której Sanogo zrobił to, czego oczekiwano od niego od dłuższego czasu. Wojciech Łuczak posłał mu piłkę za obrońców, dzięki czemu napastnik gospodarzy wyszedł sam na sam z Budziłkiem, a ten nie poradził sobie już ze strzałem Francuza. Zagłębie objęło prowadzenie z liderem, mimo wszystko po dosyć wyrównanym początku meczu. Po golu dającym prowadzenie gospodarzom zarówno Sanogo, jak i Budziłek upadli na murawę. Spowodowane to było ich przypadkowym zderzeniem. Obu zawodnikom udało się wstać o własnych siłach, a arbiter z Bydgoszczy wskazał na środek, nakazując rozpoczęcie gry. Jak okazało się później, Sanogo po tej sytuacji był zmuszony grać ze stłuczonym kolanem. Uraz jednak nie dokuczał mu na tyle, by trener Piotr Mandrysz musiał ściągać go z boiska.
W Sosnowcu, poza dobrym futbolem mogliśmy oglądać także świetny spektakl na trybunach. Sektor, który zajmowali najbardziej zagorzali fani Zagłębia wypełnił się dzisiaj w stu procentach. Nie zabrakło rac, a w gorącym dopingu nie przeszkodziły nawet obfite opady deszczu.
Widać że po straconej bramce chojniczanie mieli zamiar szybko odrobić straty, lecz do końca pierwszych 45 minut nie udało im się odwrócić losów spotkania. Goście mocno weszli w mecz i wydawało się, że to oni jako pierwsi obejmą prowadzenie. Boisko jednak zweryfikowało ich zamiary. Zagłębie pozwoliło Chojniczance rozegrać pierwszy kwadrans pod swoje dyktando, jednak później przejęło inicjatywę i nie oddało jej aż do przerwy. To, co zaprezentowali piłkarze pod koniec pierwszej połowy zapowiadało jeszcze ciekawszą drugą część spotkania. Z zespołu Chojniczanki z pewnością można było wyróżnić Andrzeja Rybskiego, który przez cały czas szukał akcji pod bramką Szumskiego. Całej drużynie gości brakowało jednak skuteczności. Potrafili przejąć piłkę, podprowadzić ją pod pole karne, lecz gdy dochodziło do oddania strzału, dość szybko ją tracili.
Pierwsze 45 minut mogło podobać się kibicom zgromadzonym na Stadionie Ludowym. Oba zespoły zafundowały nam dobry futbol, chociaż nie oglądaliśmy więcej bramek. Sędzia Stefański był zmuszony uspokajać także piłkarzy Zagłębia. W konsekwencji tego Matusiak i Najemski pod koniec pierwszej połowy obejrzeli po żółtej kartce.
Tuż po rozpoczęciu drugiej części spotkania dobrą akcję pod bramką Szumskiego zafundowali Rybski z Biskupem. Świetną interwencją wykazał się bramkarz gospodarzy i sparował piłkę na słupek. Ostatecznie wyszła ona na rzut rożny. Niecałą minutę później po raz drugi, w efektowny sposób ratował swój zespół przed stratą bramki. Tomasz Mikołajczak próbował zaskoczyć go strzałem głową, lecz wychowanek Legii Warszawa popisał się świetnym refleksem i tylko dzięki niemu w dzisiejszym spotkaniu Zagłębie nadal prowadziło z liderem.
Ciągle utrzymywała się sytuacja, do jakiej przywykliśmy na początku meczu. Raz atakowali jedni, potem odpowiadali drudzy. Chojniczanka szukała swoich okazji, lecz musiała uważać, by zbyt się nie odsłonić i w konsekwencji tego nie stracić drugiej bramki. W 60. minucie Łukasz Budziłek obronił celny, lecz zbyt słaby strzał Matusiaka zza linii pola karnego. Na całą akcje zapracował Ryndak, który ograł dwóch obrońców i wycofał piłkę do kolegi, lecz ten nie wykorzystał szansy do podwyższenia prowadzenia i uspokojenia gry.
20 minut przed końcem meczu sytuacja Chojniczanki skomplikowała się jeszcze bardziej. Drugą żółtą kartką został ukarany Łukasz Kosakiewicz. W konsekwencji tego pomocnik gości musiał opuścić boisko. Jego drużyna grała w osłabieniu. Gonienie wyniku i próba doprowadzenia do remisu były w tym momencie jeszcze trudniejsze.
W 84. minucie błąd popełnił Najemski i faulował jednego z zawodników Chojniczanki. Przy rozegraniu rzutu wolnego sędzia Stefański dopatrzył się kolejnego faulu, tyle że Sierczyńskiego w polu karnym. Zawodnik Zagłębia zobaczył żółtą kartkę, a do jedenastki podszedł Biskup. Szumski obronił strzał, lecz arbiter nakazał powtórzenie rzutu karnego. Jego asystent doszukał się nieprawidłowości przy obronie Jakuba Szumskiego, który według niego wyszedł przed linię, jeszcze zanim zawodnik Chojniczanki oddał strzał. W obronie swojego bramkarza stanęła cała drużyna i doskoczyła do arbitra, na czele z Szumskim, za co ostatecznie golkiper gospodarzy otrzymał żółtą kartkę. Drugiego rzutu karnego bramkarz już nie zdołał obronić.
Ostatnie minuty spotkania to ataki na bramkę gości, zakończone niepowodzeniem. Między słupkami dobrze spisywał się Budziłek. Hit 18. kolejki zakończył się remisem. Po przegranej GKS-u Katowice z Wigrami to Chojniczanka nadal pozostaje liderem 1. ligi. Zawodnicy z Chojnic nie ukrywali radości, ponieważ mecz od 70. minuty, a dokładniej od czerwonej kartki dla Kosakiewicza nie układał się po ich myśli.
1. LIGA w GOL24
Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Wafelek, buziaki, pies. Najbardziej spontaniczne reakcje w Ekstraklasie