menu

1 liga. Udany debiut Dariusza Kubickiego w Zniczu. Postawił na syna Patryka, ten strzelił gola

7 października 2016, 20:48 | Joanna Bieńko

1 liga. Efekt nowej miotły w Pruszkowie. Znicz wygrał od razu jak stery przejął w nim Dariusz Kubicki – pokonał 2:0 z GKS Tychy. W debiucie trenera gola strzelił jego… syn, Patryk, który dostał szansę gry od pierwszej minuty, chociaż dotąd był tylko rezerwowym. Drugą bramkę dołożył Grzegorz Janiszewski. Znicz miał w tym spotkaniu trochę szczęścia, bo przed przerwą przy stanie 0:0 rzutu karnego dla Tychów nie wykorzystał Łukasz Grzeszczyk.

Znicz zwycięski w debiucie Kubickiego
Znicz zwycięski w debiucie Kubickiego
fot. Grzegorz Jakubowski

W drugi weekend października pauzowała LOTTO Ekstraklasa, ale piłkarze grający w niższych ligach nie mogli mieć nadziei na chwilę oddechu. Oni stawali do walki o ważne punkty. Oczek szczególnie potrzebowali zawodnicy ostatniego w tabeli Znicza. Beniaminek 1. ligi nie może zaliczyć pierwszych miesięcy aktualnego sezonu do najbardziej udanych i jeżeli nie chce do końca rozgrywek walczyć o utrzymanie, musi zacząć wygrywać. Najlepiej już teraz – w piątkowy wieczór przyjechał do niego zajmujący 11. pozycję GKS Tychy. Zadanie nie mogło być jednak proste – tyszanie już przed tygodniem pokazali, że najgorsze chwile mają już za sobą. W Pruszkowie chcieli udowodnić, że na dobre powrócili na zwycięską ścieżkę.

Pogoda nie sprzyjała. W podwarszawskim mieście od kilku godzin siąpił deszcz, jednak murawa obiektu Znicza nie należała do najgorszych. Nieco zroszona działała jedynie na korzyść tego widowiska – futbolówka ślizgała się szybciej wpływając korzystnie na tempo spotkania już od pierwszych minut. To podopieczni Dariusza Kubickiego lepiej weszli w ten mecz. Z animuszem ruszyli do przodu i już w 2. minucie mogli objąć prowadzenie. Golkiper rywali skutecznie jednak wybronił strzał Banaszewskiego, wybijając na rzut rożny. Stały fragment gry przyniósł kolejne zagrożenie pod bramką tyszan – piłkę dośrodkowaną z kornera chciał posłać do siatki Mysiak, ale minimalnie chybił.

Premierowe akcje zaskoczyły gości, lecz nie osłabiły ich entuzjazmu. Wraz z kolejnymi minutami nieco się rozkręcili, w szczególności Maciej Mańska szarpiący na lewym skrzydle. Jego zakusy na bramkę Znicza okazały się nieskuteczne. Pruszkowianie bynajmniej nie odpuszczali i ponownie byli bliscy otworzenia wyniku, ale świetną okazję zmarnował tym razem Kopciński. Jeszcze lepszą szansę zaprzepaścili natomiast tyszanie – rzutu karnego nie wykorzystał bowiem Jakub Świerczok, który na dwa tempa próbował pokonać Piotra Misztala. Chwilę potem golkiper gospodarzy znów okazał się lepszy od egzekutora „jedenastki”, kiedy świetnie interweniował w sytuacji „sam na sam”. W samej końcówce pierwszej odsłony meczu autorem najlepszej sytuacji na danie gospodarzom prowadzenia okazał się Paluchowski. Napastnik pruszkowskiej ekipy, będąc oko w oko z Florkiem, trafił w niego, a odbitej od bramkarza gości piłki nie był w stanie skierować do siatki Kopciński. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0.

Drugie trzy kwadranse mogły rozpocząć się od bramki dla Znicza, ale strzał Paluchowskiego poszybował wysoko nad poprzeczką. Szczęście jednak szybko uśmiechnęło się do pruszkowian, którzy w końcu znaleźli drogę do siatki GKS-u. Upragnionego gola dał gospodarzom Patryk Kubicki, a niedługo po nim na listę strzelców wpisał się także Grzegorz Janiszewski. Obie akcje rozpoczął rozgrywający naprawdę przyzwoite zawody Maksymilian Banaszewski. Jego podania kierowały futbolówkę w pole karne, a tam w odpowiednim czasie i miejscu znajdowali się jego partnerzy. Ogromnej radości gospodarzy nie osłabiły nawet niewykorzystane okazje Adriana Paluchowskiego.

To spotkanie nie było jednak jednostronne. Fantastyczne szanse na zdobycie choćby gola mieli bowiem tyszanie. Trochę brakowało im szczęścia, a także po prostu precyzji. Znany z ekstraklasowych boisk Jakub Świerczok miał kilka okazji, aby dać swojej ekipie honorowe trafienie. Przeszkodził jednak sam sobie, nie trafiając do pustej bramki. Szkoleniowiec gości zdecydował się więc na zmiany. Jego roszady nie wpłynęły jednak na obraz gry. Kibice nie mogli się nudzić – akcja goniła akcję i sporo działo się pod obiema bramkami. W samej końcówce kolejne udane interwencje zaliczył Paweł Florek, a świetnie broniącego Piotra Misztala w momencie zawahania przed stratą gola uratował słupek. W rezultacie wynik pozostał niezmienny, pruszkowanie zwyciężyli 2:0 i przynajmniej na chwilę opuścili ostatnią pozycję w tabeli.

1. LIGA w GOL24


Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy

Najgorsze drużyny fazy grupowej Ligi Mistrzów [PRZEGLĄD]

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy