menu

Oceniamy Wisłę Płock: Najlepsze zostawili na koniec [PODSUMOWANIE JESIENI]

21 grudnia 2017, 11:01 | Joanna Sobczykiewicz

Po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej Nafciarze musieli zacząć uczyć się na własnych błędach. To dopiero ich drugi sezon w Ekstraklasie. Poprzedni zakończyli na 12. miejscu, dlatego w tym roku ambicje sięgają wyżej. Celem Wisły Płock jest górna ósemka. Oceniamy, czy jest to możliwe do zrealizowania i jak radzili sobie podopieczni Jerzego Brzęczka jesienią w 21. spotkaniach na ekstraklasowych boiskach.

Giorgi Merebaszwili
Giorgi Merebaszwili
fot. Polska Press

Wisła Płock rozpoczęła sezon 17/18 bez błysku. Na inaugurację przegrała (0:2) z Lechią Gdańsk przed własnymi kibicami, jednak nadal wisiało nad nią echo afery, w której czołową rolę odegrał Dominik Furman. W trakcie ostatniego dnia obozu przygotowawczego w Siedlcach skrytykował Marcina Kaczmarka za zbyt słabe treningi. Jeden z zawodników miał powtórzyć to nieobecnemu wtedy szkoleniowcowi, a w bezpośredniej rozmowie Furman powiedział, że nie tylko on, lecz cały zespół myśli w podobny sposób. Skończyło się to zwolnieniem szkoleniowca. Na ławce zastąpił go Jerzy Brzęczek, który prowadził zespół od 1. kolejki. Z pewnością nie było mu łatwo, bo kibice żartobliwie twierdzili, że Nafciarze mają już samozwańczego trenera, a jest nim właśnie Furman. Pomocnik, który przeniósł się z Tuluzy do Płocka, zamknął usta żartownisiom już 23 lipca, kiedy to po jego golu zespół odniósł pierwsze zwycięstwo i to nie byle nad kim, bo kandydatem do walki o mistrzostwo — Lechem Poznań.

Sierpień nie był najlepszym miesiącem dla piłkarzy Brzęczka. Na 12 możliwych punktów Nafciarze zgarnęli tylko trzy, za wygraną (1:0) na wyjeździe z zespołem Sandecji Nowy Sącz. Nie ma co tłumaczyć ich trudnymi przeciwnikami, bo poza beniaminkiem z Małopolski, mieli zmierzyć się z Wisłą Kraków, Legią Warszawa oraz świetnie radzącym sobie Górnikiem Zabrze. Drużyna zawodziła, co miało swoje odzwierciedlenie we frekwencji. W 9. kolejce, w domowym meczu przeciwko Pogoni Szczecin na stadionie w Płocku pojawiło się zaledwie 3111 kibiców. Po pierwszej połowie nie byli oni w najlepszych nastrojach. W 16. minucie Kamil Drygas pokonał Seweryna Kiełpina, po błędzie Patryka Stępińskiego, a goście ze Szczecina objęli prowadzenie. Nafciarze schodzili na przerwę z niekorzystnym rezultatem, lecz gdy wrócili na murawę, ich gra uległa zmianie. Był to moment przełomowy dla Wiślaków. Po zmianie stron do bramki trafiali już tylko gospodarze. W 53. minucie w pięknym stylu strzałem sprzed pola karnego Damian Szymański zaskoczył Łukasza Załuskę i wyrównał wynik spotkania na 1:1. Ten mecz należał do 22-letniego pomocnika, bo oprócz gola, kilka chwil później dorzucił asystę przy bramce Mateusza Piątkowskiego. Wisła prowadziła już 2:1, a kropkę nad „i” postawił w 92. minucie Arkadiusz Reca, pokonując golkipera Pogoni. Było to pierwsze zwycięstwo od 12 sierpnia, czyli wspomnianego spotkania w Niecieczy z Sandecją.

Dobra passa Nafciarzy trwała do 13 października i została przerwana przez Koroniarzy pod wodzą Gino Lettieriego. Po drodze pokonali Cracovię (3:1) oraz Bruk-Bet Termalikę (1:0). Mecz w Kielcach pokazał, że jest jeszcze nad czym pracować i pod żadnym pozorem nie wolno osiadać na laurach, bo sezon w Ekstraklasie jest długi. W porę przyszło wysokie zwycięstwo nad Śląskiem Wrocław. Wiślacy aż czterokrotnie pokonywali Jakuba Wrąbla. Dwa razy do bramki trafił jego były kolega z drużyny — Kamil Biliński. Jeszcze w pierwszej połowie Nico Varela wykorzystał rzut karny, a w 34. minucie gola strzelił Giorgi Merebaszwili. Z końcem października przyszło jednak kolejne załamanie formy Wiślaków. Porażki kolejno z: Piastem Gliwice (1:2), Jagiellonią Białystok (1:2), Lechią Gdańsk (0:3) oraz Lechem Poznań (1:2) sprawiły, że kibice zaczęli drżeć o swój zespół. Płocczanie spadli na 10. miejsce w tabeli, a jej dolna część była bardzo spłaszczona. Piast Gliwice, zajmujący wtedy 15. lokatę i znajdujący się w strefie spadkowej tracił do piłkarzy Brzęczka zaledwie trzy punkty. Rozpoczęła się walka o dobrą pozycję przed końcem roku i odrobinę spokojniejszą zimę. Każdy chciał przecież wyjechać na urlop w dobrym nastroju.

Grudzień w wykonaniu Wisły Płock mógł się podobać. Rozpoczął się od zwycięstwa (2:0) nad Arką Gdynia. Tydzień później Nafciarzy czekało jednak o wiele trudniejsze zadanie — spotkanie wyjazdowe z imienniczką z Krakowa. Pamiętamy, jak fatalnie szło piłkarzom Brzęczka w sierpniu, gdy mierzyli się z kandydatami do zgarnięcia mistrzostwa kraju. Choć Wisła, trenująca pod okiem Kiko Ramireza spadła na piąte miejsce, nadal mogła namieszać w górnej części tabeli. Obawy kibiców nie były więc bezpodstawne. Trener Brzęczek już na samym początku zaskoczył, bo wystawił taki sam duet defensywnych pomocników, jaki wybiegł w meczu z Arką, czyli Szymański-Rasak. Oznaczało to, że Furman, który wcześniej przymusowo pauzował za żółte kartki, spotkanie w Krakowie rozpocznie na ławce rezerwowych. Pierwsza połowa nie rozpoczęła się po myśli gości, bo Igor Łasicki szybko doznał urazu i konieczna była zmiana, lecz świetnie się zakończyła. W 42. minucie płocczanie wyrzucali piłkę z autu na wysokości pola karnego. Zamieszanie w obrębie szesnastki wykorzystał Szymański, któremu futbolówka spadała pod nogi. Huknął ją tak mocno, że nie dał żadnych szans hiszpańskiemu golkiperowi na obronę. Był to jedyny gol, jaki oglądaliśmy tego dnia na stadionie przy ulicy Reymonta. Pomocnik Wisły Płock nie tylko zapewnił swojemu zespołowi cenne trzy punkty, ale przyczynił się do zwolnienia Ramireza z Krakowa.

W 20. kolejce rozgrywanej w środku tygodnia Wiślacy mieli pożegnać 2017 rok na Stadionie im. Kazimierza Górskiego. Rywalem płocczan był zespół Sandecji, który już raz w tym roku ograli. Początek meczu nie zapowiadał jednak podobnego scenariusza. Już w 2. minucie Kiełpina pokonał Aleksandyr Kolew, a w szeregach gospodarzy zaczęło robić się nerwowo. Na wysokości zadania stanął Gruzin Merebaszwili, który dał swoim kolegą nadzieje i doprowadził do wyrównania. Cichym bohaterem znów mógł okazać się Szymański. Będący w świetnej formie Nafciarz wykorzystał zamieszanie w polu karnym Michała Gliwy i wpakował piłkę do siatki. Z gola cieszył się zaledwie sześć minut, bo Sandecja łatwo nie dała za wygraną i jeszcze przed przerwą udało się jej zremisować za sprawą Adriana Danka. Po zmianie stron bramek już nie oglądaliśmy, a obie drużyny musiały zadowolić się podziałem punktów.

Podopiecznym Brzęczka zostało już ostatnie, najtrudniejsze zadanie do wykonania przed zimową przerwą — mecz z Mistrzem Polski na jego własnym terenie. Legia w obecnym sezonie nie przegrywała na Łazienkowskiej, lecz nie tylko to stawiało ją w roli faworyta. Piłkarze Romeo Jozaka mieli szansę na zakończenie roku na pozycji lidera, niezależnie od wyniku poniedziałkowego spotkania Górnika Zabrze z Cracovią. Wystarczyło przypieczętować rundę zwycięstwem. Wiślakom z pewnością nie grało się łatwo, bo z góry byli skazywani na porażkę, choć mogli liczyć na doping sporej grupy kibiców z Płocka. Już na samym początku zrobiło się nerwowo, gdy Astiz w polu karnym zatrzymał gruzińskiego napastnika Wisły. Pomimo ogromnych sprzeciwów gości, sędzia Musiał pozostał niewzruszony i nakazał wznowienie gry tylko od rzutu rożnego. Zmienił jednak swoją decyzję po wideoweryfikacji. Varela wykorzystał „jedenastkę” i sensacyjnie wyprowadził płocczan na prowadzenie. Legioniści robili wszystko, co mogli, by jak najszybciej odpowiedzieć, ale zamiast Kiełpina… pokonali własnego bramkarza. Arkadiusz Malarz nie zdążył nawet zareagować, gdy Jakub Czerwiński wpakował mu „swojaka”. Goście do samego końca kontrolowali przebieg meczu i zasłużenie wywieźli z Warszawy pełną pulę punktów.

Wisła jest zespołem, który ma potencjał na dużo więcej. Przy kilku dobrych i przemyślanych transferach jest szansa na zakończenie rundy zasadniczej w górnej ósemce. Trener Brzęczek jest też jednym z niewielu szkoleniowców, który przetrwał gorszy okres i zachował swoją posadę. Po tym, jak Nafciarze prezentowali się w grudniu, śmiało można stwierdzić, że natychmiastowe rozstanie z trenerem nie zawsze przyniesie oczekiwane rezultaty. W obecnym sezonie tylko Brzęczek może pochwalić się pokonaniem Legii na jej terenie.

Bohater jesieni: Nico Varela
Początek sezonu nie był najlepszy nie tylko dla Urugwajczyka, ale dla całej Wisły Płock. Dopiero z końcem sierpnia płocczanie zaczęli wracać na właściwe tory i właśnie wtedy odpalił Varela. Pewnie egzekwował rzuty karne (oprócz spotkania z Arką Gdynia, lecz po 10. minutach zrewanżował się bramką z gry). Wyprowadził swój zespół na prowadzenie w wygranym (3:1) spotkaniu z Cracovią, a jego gol w starciu z Bruk-Bet Termaliką zapewnił podopiecznym Brzęczka trzy punkty. Był najlepszym strzelcem Nafciarzy. Rozegrał 1197 minut, w których trakcie sześć razy pokonywał golkiperów rywali.

Najlepszy transfer: Damian Szymański

W poprzednim sezonie Szymańskiemu nie udało się przebić do składu Jagiellonii Białystok. Miał mocną konkurencję, m.in. Jacka Góralskiego. Grał mało, a by utrzymać rytm meczowy, zsyłano go do… trzecioligowych rezerw. W lipcu dostał zaledwie 47 minut w dwóch spotkaniach Ligi Europy (Dinamo Batumi, Qəbələ FK) i nic dziwnego, że zdecydował się na transfer. 17 sierpnia podpisał dwuletnią umowę z Wisłą. Debiut w ekipie trenera Brzęczka zaliczył kilka dni później, zmieniając swojego imiennika Rasaka w przerwie. Nie zapamięta go dobrze, bo płocczanie przegrali (0:4) z Górnikiem Zabrze. Przekonał jednak do siebie trenera, bo w kolejnym meczu dostał szansę od pierwszej minuty. W swoim trzecim występie w barwach Wisły strzelił gola oraz zanotował asystę, a Nafciarze przełamali złą passę i odnieśli zwycięstwo nad Pogonią. Najbardziej bolesnym momentem w sezonie mogła być dla niego przymusowa pauza w starciu z Jagiellonią. W poprzednim meczu z Piastem zobaczył czwarty, żółty kartonik, co oznaczało, że mecz przeciwko swojemu byłemu klubowi będzie musiał oglądać z trybun. W końcówce 2017 roku trafiał do bramki jeszcze dwa razy. Gol w Krakowie zapewnił Wiśle zwycięstwo i przyczynił się do rozstania „Białej Gwiazdy” z Kiko Ramirezem. Zaledwie trzy dni później pokonał też golkipera Sandecji. Szymański był podstawowym wyborem trenera Brzęczka na pozycję defensywnego pomocnika. Większość spotkań grał u boku Furmana, którego mógł podpatrywać. Ten 22-latek to mocny punkt Nafciarzy i aż trudno sobie wyobrazić, że jeszcze 12 marca tego roku grał przeciwko Ruchowi Wysokie Mazowieckie w III lidze.

Najgorszy transfer: Paul Pârvulescu
Piłkarz, o którego istnieniu w Płocku można byłoby zapomnieć. Zagrał zaledwie 109 minut w Ekstraklasie i 90 w Pucharze Polski. Do Wisły przyszedł z SKN St. Pölten, klubu grającego w Bundeslidze austriackiej. Nie zdołał przekonać do siebie trenera Brzęczka, bo od 5. kolejki nie znalazł się nawet w meczowej osiemnastce.

Lista transferowa Wisły: Mateusz Kryczka, Kamil Sylwestrzak, Mikołaj Lebedyński oraz Mateusz Piątkowski 


Nowy człowiek w kadrze:
Od 1 stycznia wejdzie w życie kontrakt niemieckiego bramkarza Thomasa Dähne, który o miejsce między słupkami powalczy z Kiełpinem.

Jesień w statystykach
Najwięcej bramek: Nico Varela (6)
Najwięcej asyst: Dominik Furman i Giorgi Merebaszwili (po 4)
Najwięcej minut: Seweryn Kiełpin i Cezary Stefańczyk (po 1890)
9 zwycięstw, 3 remisy, 9 porażek, bramki 26-27
Najlepszy mecz: 16 grudnia: Legia Warszawa - Wisła Płock 0:2
Najgorszy mecz: 25 sierpnia: Górnik Zabrze - Wisła Płock 4:0
Najwyższa frekwencja: 20 sierpnia: Wisła Płock - Legia Warszawa (9718)

Najniższa frekwencja: 13 grudnia: Wisła Płock - Sandecja Nowy Sącz (1719)

<a href="http://www.gol24.pl/aktualnosci/g/pilkarze-do-wziecia-za-darmo-w-ekstraklasie-od-1-stycznia-top-10,12749250,26604836/"><h2><b>Piłkarze do wzięcia za darmo w Ekstraklasie [TOP 10]</b></h2><img src="https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/cc/80/5a2a7bff49442_o,size,1088x550,crop,0.0000x0.0000x0.9963x0.7561,opt,w,q,71,h,ba7d5c.jpg" width="100%"></a>

[a]http://www.sportowy24.pl/magazyn-sportowy24/;MAGAZYN SPORTOWY 24;nf[/a]

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/1c793922-36e2-f738-e0e9-2633f8e49907,25f31c34-069b-b203-1715-ca5e6278aa08,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy