menu

Sędziowski kabaret w czasie przedostatniego sparingu Jagiellonii w Turcji

3 lutego 2016, 14:29 | Tomasz Dworzańczyk/Kurier Poranny

Żółto-czerwoni przegrali przedostatni sprawdzian przez ligą. Podopieczni Michała Probierza ulegli na obozie w Turcji rumuńskiemu FC Botosani 2:3.

Sędziowski kabaret w czasie przedostatniego sparingu Jagiellonii w Turcji
Sędziowski kabaret w czasie przedostatniego sparingu Jagiellonii w Turcji
fot. Wojciech Wojtkielewicz / Polska Press

Spotkanie miało bardzo dziwny przebieg, a czołową postacią był w nim miejscowy arbiter, który podjął szereg kontrowersyjnych decyzji. Najpierw uznał Rumunom gola, którego nie było, później naprawił złą decyzję - dyktując mocno wątpliwy rzut karny na korzyść białostoczan. Po przerwie było niewiele lepiej i można było zastanawiać się, co jeszcze ciekawego wydarzy się na boisku podczas tego sparingu.

- Obstawiłeś ten mecz? - krzyczał w pewnym momencie jeden z członków sztabu szkoleniowego Jagi w kierunku sędziego.

To była 28. minuta spotkania, a Jaga przegrywała wówczas 0:1 i mogła za chwilę stracić kolejnego gola, gdyż arbiter podyktował rzut wolny pośredni - za jego zdaniem zbyt długie przetrzymywanie piłki w rękach w polu karnym przez Krzysztofa Barana.

Białostocki bramkarz został zresztą już wcześniej wzięty na celownik przez „sprawiedliwego” z Turcji. Wszystko za sprawą interwencji z 23. minuty. Z pozoru niegroźne dośrodkowanie z rzutu wolnego rywali wylądowało w jego rękach, ale arbiter uznał, że piłka przekroczyła linię bramkową. Ku zdziwieniu wszystkich, łącznie z piłkarzami Botosani, wskazał na środek boiska i mimo protestów białostoczan pozostał nieugięty.

To była jedna z nielicznych akcji Rumunów w pierwszej, dość wyrównanej połowie. Jagiellończycy, którzy rozpoczęli spotkanie raczej eksperymentalnym składem, nie dali się zdominować rywalom. Po stracie kontrowersyjnej bramki przejęli zresztą inicjatywę. I choć większego zagrożenia nie stworzyli, to ich ambicję docenił arbiter, dyktując jedenastkę - za zagranie ręką, choć trudno było się dopatrzyć nieprawidłowości. Rzut karny zamienił na gola Piotr Grzelczak.

W drugiej połowie na boisku pojawił się teoretycznie mocniejszy skład żółto-czerwonych. I na efekty nie trzeba było długo czekać, bowiem w 53. minucie białostoczanie wywalczyli kolejną jedenastkę, też kontrowersyjną, ale już trochę mniej - znów za zagranie ręką, po dośrodkowaniu Matiji Siroka. Pewnym egzekutorem był Taras Romanczuk.

Wydawało się, że mecz jest pod kontrolą, jednak nic z tych rzeczy. 10 minut później Rumuni wyszli z błyskawiczną kontrą, którą wykończył Attila Hadnagi. 35-letni snajper kwadrans przed końcem zdobył też zwycięską bramkę, dopadając w zamieszaniu do piłki odbitej po rzucie wolnym.

Ostatni sparing czeka jagiellończyków w sobotę. Rywalem będzie wicelider słowackiej ekstraklasy - Slovan Bratysława. Dzień później białostoczanie wrócą do kraju.

Jagiellonia Białystok - FC Botosani 2:3 (1:1)

Bramki: 0:1 - K. Baran (23), 1:1 - Grzelczak (45-karny), 2:1 - Romanczuk (53-karny), 2:2 - Hadnagy (63), 2:3 - Hadnagy (74)

Jagiellonia: (I połowa) K. Baran - M. Baran, zawodnik testowany, Wasiluk, Pajnowski (15. Alvarinho) - Łupiński, Szymonowicz, Grzyb, Falon, Straus, Grzelczak. (II połowa) Drągowski - Sirok, Tarasovs, Guti, Tomasik - Alvarinho, Góralski, Romanczuk, Vassiljev, Mackiewicz - Cernych

Żółte kartki: K. Baran, Guti - Vasvari

źródło: Kurier Poranny


Polecamy