menu

Wędzyński po porażce z MKS Kluczbork: Jest nam bardzo przykro

8 września 2012, 00:21 | Łukasz Urbański

W spotkaniu inaugurującym szóstą kolejkę II ligi zachodniej MKS Kluczbork zdeklasował w Toruniu miejscową Elanę wygrywając 4:0. Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec żółto-niebieskich Grzegorz Wędzyński analizował przyczyny porażki i przepraszał kibiców za kompromitujący występ.

Grzegorz Wędzyński (na zdjęciu) ma wiele powodów do zmartwień. Jego zespół nie zdołał w tym sezonie pokonać jeszcze bramkarza przeciwników
Grzegorz Wędzyński (na zdjęciu) ma wiele powodów do zmartwień. Jego zespół nie zdołał w tym sezonie pokonać jeszcze bramkarza przeciwników
fot. Tomasz Młynek / torun.naszemiasto.pl

Andrzej Konwiński (trener MKS-u): Zagraliśmy dzisiaj dobre spotkanie. Byliśmy mocno zmobilizowani i w końcu zaiskrzyło. My nie graliśmy od początku słabych meczów. Graliśmy dobrze w piłkę, jednak brakowało nam wykończenia i skuteczności. Dzisiaj to wszystko zadziałało. Atmosfera w zespole jest dobra i przed dzisiejszym meczem nie traciliśmy pewności w swoje umiejętności. Uważam, że ciąg niepowodzeń zawsze kiedyś musi się skończyć. Akurat wyszło tak, że kolejne punkty zdobywamy na wyjeździe z czego cieszę się podwójnie. Mam nadzieje, że od tej pory MKS nie będzie znajdował się na dole tabeli tylko będzie seryjnie zdobywać punkty.

Grzegorz Wędzyński (trener Elany): Nie spodziewałem się tak dużego wyniku. Zdawałem sobie sprawę od początku, że nie jest to łatwy przeciwnik. To, że Kluczbork zajmował tak niską pozycje nie było adekwatne do jego umiejętności. Rozmawiałem z kolegami prowadzącymi inne zespoły i przestrzegali mnie, że jest to zespół bardzo dobrze poukładany, zorganizowany, któremu brakowało jedynie kropki nad „i”.

My chcieliśmy te spotkanie zagrać bardzo ofensywnie. Sam początek był bardzo dobry. Narzuciliśmy swój styl gry, mieliśmy mnóstwo stałych fragmentów, dochodziliśmy do sytuacji jednak brakowało trochę szczęścia i wytrwałości w wykończeniu akcji. Później cały czas staraliśmy się grać jeszcze bardziej ofensywnie i nadzialiśmy się na bardzo dynamiczne kontry. Pogubiliśmy się całym zespołem. Nie tylko czwórka obrońców, ale cały zespół musi walczyć i formacjami przesuwać się. Dostaliśmy kolejne bramki i w końcówce wyglądało to żałośnie.

Jest nam bardzo przykro. Mi w szczególności, bo gramy dla kibiców. Chcieli byśmy, żeby kibice byli ze swojego zespołu zadowoleni, a niestety tak nie jest. Mam dużo do myślenia, bo wiadomo, że do drużyny dołączyło ostatnio kilku wartościowych zawodników z doświadczeniem pierwszoligowym. Nie do końca ta współpraca na boisku między poszczególnymi formacjami jest taka jaka powinna być. Ci piłkarze trenowali wcześniej z drużyną, jednak brakowało im rytmu meczowego. Dostali szanse i powinni ją wykorzystać. Jak wiemy w dwóch pierwszych spotkaniach graliśmy młodzieżą i wyglądało to bardzo dobrze jeśli chodzi o ambicje, zaangażowanie i wole walki. Wydawało się, że ta grupa wzmocniona paroma nowymi zawodnika zaprezentuje się jeszcze lepiej, a niestety dzisiaj graliśmy na chodzonego i w taki sposób nie damy rady nie tylko w rywalizacji z Kluczborkiem, ale i z każdym zespołem. To nie jest piąta lig, tylko druga. W drugiej lidze gra opiera się na zaangażowaniu i później na skuteczności. Dzisiaj tej skuteczności nie było chociaż staraliśmy się. Przegraliśmy zasłużenie i gratuluje rywalom zwycięstwa.


Polecamy