menu

Ulewa, cztery gole, niewykorzystany karny. Działo się w Legnicy!

17 września 2016, 19:52 | Sylwester Grochal

1 liga. Interesujący mecz w Legnicy. Miedź prowadziła już 2:0, ale i tak nie wygrała. GKS Katowice jeszcze przed przerwą zdołał dwukrotnie odpowiedzieć. W końcówce zmarnował jeszcze jedenastkę (Grzegorz Goncerz). A więc remis 2:2!

GKS Katowice nie wykorzystał swojej szansy w Legnicy
GKS Katowice nie wykorzystał swojej szansy w Legnicy
fot. Maciej Gapinski

Ryszard Tarasiewicz w porównaniu z poprzednim, wygranym w Olsztynie spotkaniu ze Stomilem, dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie. Do jedenastki wskoczył m.in. Grzegorz Bartczak, a także Mariusz Rybicki. I to właśnie były gracz Widzewa Łódź otworzył wynik w 18. minucie spotkania, kiedy to po centrze z rzutu wolnego Forsella i interwencji Nowaka, pięknym uderzeniem wpakował futbolówkę do bramki GKS-u.

Ten sam zawodnik miał spory udział przy drugiej bramce dla gospodarzy cztery minuty później. To po jego dośrodkowaniu piłkę znakomicie w polu karnym opanował Michał Bartkowiak, który nie spanikował i miękko zagrał do nadbiegającego Adriana Łuszkiewicza, który strzałem głową podwyższył prowadzenie gospodarzy.

Nie minęły dwie minuty, a kontaktową bramkę zdobył Grzegorz Goncerz, który uderzeniem zza pola karnego nie dał szans Kapsie. Dla popularnego „Gonza” było to czwarte trafienie w sezonie. GieKSa ruszyła po drugą bramkę i już po kilku minutach mogła dopiąć swego. W 32. minucie piłkę w polu karnym opanował Goncerz, ale jego uderzenie w ostatniej chwili zablokowali gracze Miedzi. Co nieudało się w tej akcji udało się trzy minuty później. Po akcji gości lewą stroną piłkę niefortunnie do własnej bramki wpakował Tomasz Midzierski.

Osoby, które wczoraj oglądały popisy w Bielsku-Białej zapewne przeżywały niemałe deja vu po pierwszej części gry. Trzeba jednak przyznać, iż podobnie jak wczoraj pod Klimczokiem, tak i w Legnicy nie można było narzekać na nadmiar wrażeń. Sytuacji podbramkowych nie zabrakło także w drugiej połowie. Tych ciut więcej stworzyli sobie podopieczni Jerzego Brzęczka. Najpierw, po godzinie gry swoją znakomitą szansę do zdobycia bramki tuż przed opuszczeniem boiska miał Andreja Prokić, który wyszedł sam na sam z Kapsą, ale górą w tym pojedynku był bramkarz Miedzi.

Na dwadzieścia minut przed końcem goście stworzyli sobie dwie dogodne sytuacje. W pierwszej z nich, Wołkowicz mocno uderzył na bramkę Miedzi, lecz Kapsa z trudem ale wybił piłkę przed siebie. W drugiej, bliski drugiej zdobycia drugiej bramki był Goncerz, ale z bliskiej odległości nie trafił do bramki. W kolejnych minutach do głosu doszli podopieczni trenera Tarasiewicza. Uderzenie Bartkowiaka z trudem wybronił Nowak, a następnie po stałym fragmencie gry, piłkę z linii bramkowej wybił Czerwiński.

W ostatnich minutach obie drużyny miały znakomite okazję, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Na pięć minut przed końcem rzut karny dla gości sprokurował Kapsa, ale po chwili w pełni zrehabilitował się broniąc strzał z wapna w wykonaniu Goncerza. To jednak nie był koniec emocji, gdyż już w doliczonym czasie gry, wprowadzony po przerwie Paul Batin, będąc oko w oko z Nowakiem, przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę. Ostatecznie szalony mecz w Legnicy zakończył się podziałem punktów, który z przebiegu spotkania powinien satysfakcjonować obie ekipy.

Oto piękna żona nowej gwiazdy Legii [ZDJĘCIA]

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy