menu

Tytuł pełen paradoksów, ale z happy endem Liverpoolu

26 czerwca 2020, 18:13 | BG

Wygrana Chelsea nad Manchesterem City sprawiła, że Liverpool został mistrzem Anglii po 30 latach i po raz pierwszy sięgnął po tytuł Premier League. Historia drużyny Jurgena Kloppa jest pełna paradoksów, ale ostatecznie dziś w Liverpoolu panuje zasłużona fiesta.


fot.

Historia lubi się powtarzać. Cztery lata temu Chelsea zremisowała z Tottenhamem 2:2, czym przypieczętowała historyczny tytuł mistrza Anglii dla Leicester City. W czwartek The Blues odebrali punkty Manchesterowi City, czym zapewnili pierwsze w historii Premier League i wyczekane od 30 lat mistrzostwo kraju dla Liverpoolu.

Historia tego trofeum jest pełna paradoksów i można powiedzieć, że rozpoczęła się już w zeszłym sezonie. Piłkarze Jurgena Kloppa prezentowali się wówczas niesamowicie, ale i tak historyczny dorobek jak na vicelidera – 97 punktów, nie wystarczył, by ostatecznie prześcignąć Manchester City. W tej kampanii The Reds od początku nie brali więc jeńców i ogrywali każdego kolejnego rywala. Długo wydawało się nawet, że mogą przejść przez sezon bez żadnej porażki, ale niespodziewanie w lutym ulegli Watfordowi aż 0:3. Nawet ta porażka nie sprawiła, że drużyna zboczyła z mistrzowskiego kursu, który obrała. Sytuację mogła pokrzyżować więc tylko apokalipsa.

Wtedy cały świat stanął z powodu pandemii koronawirusa. Przed Kloppem i spółką pojawiło się widmo, że sezon może nie zostać dokończony, a wybitne wyniki wykręcane przez piłkarzy nie zostaną docenione. Projekt restart zdał jednak egzamin i w czwartek The Reds dopięli swego, zdobywając pierwsze mistrzostwo w historii Premier League. Tym samym stali się drużyną, która najpóźniej w historii, bo dopiero 25 czerwca sięgnęła po tytuł. To jednak tylko różnica w kalendarzu spowodowana pandemią, bo nie było jeszcze mistrza, który tak wcześnie – czyli 7 kolejek przed końcem – przypieczętował ligowy triumf. Koronawirus przysłonił dokonania LFC, należy więc przypomnieć jak mocną ekipę zbudował Klopp.

W mieście Beatlesów zapanowała ogromna radość, a w internecie popularne są filmy z imprezy piłkarzy w domu jednego z nich, która przypomina fetę graczy Leicester u Marcina Wasilewskiego w 2016 roku. Rozbrajające jest też video ze szlochającym Jurgenem Kloppem, który dedykuje wygraną Stevenowi Gerrardowi, Kennyemu Dalglishowi i wszystkim tym, którzy czekali na to 30 lat. Trofeum uczcili również kibice, którzy zebrali się tłumnie pod Anfield Road, łamiąc przy tym zasady kwarantanny. Fani mogą spać jednak spokojnie, bo władze miasta zapewniły, że parada mistrzowska odbędzie się w niedalekiej przyszłości.

Tymczasem pierwszą drużyną, która zrobi honorowy szpaler dla The Reds będzie były już obrońca tytułu – Manchester City. Oba kluby zagrają ze sobą jednak dopiero w czwartek, bo w Anglii w weekend odbędą się mecze FA Cup. W ćwierćfinale Norwich zagra z Manchesterem United w sobotę (godzina 18.30), a w niedziele Sheffield United podejmie Arsenal (godz. 14), Leicester zmierzy się z Chelsea (godz. 17), a Manchester City wyjedzie do Newcastle (godz. 19.30). Wszystkie spotkania będą transmitowane na kanałach Eleven Sports.


Polecamy