menu

Tomasz Frankowski: Nie wszystkie zmiany Adama Nawałki są skuteczne

27 marca 2018, 08:00 | Michał Skiba

Dobrze, że selekcjoner Adam Nawałka testuje różne schematy, ale w mundialu i tak zagramy starym ustawieniem - uważa Tomasz Frankowski, były napastnik reprezentacji. Po piątkowej porażce reprezentacji Polski z Nigerią we Wrocławiu - czas na starcie z Koreą Południową.


fot. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press

Michał Skiba: Z Koreą czekają nas kolejne eksperymenty?

Tomasz Frankowski: Temu właśnie służy to zgrupowanie. Wszyscy mają zagrać i zostać dokładnie sprawdzeni. Potem przyjdą wnioski, a następne zgrupowanie będzie już zgrywaniem podstawowej jedenastki przed mistrzostwami świata.

Mecz z Nigerią to była lepsza gra, niż świadczy o tym wynik?

Dla mnie wyniki towarzyskich spotkań są drugorzędną sprawą, ale lepiej kończyć je wygranymi, by były wnioski i morale na swoim miejscu. Po meczach z Urugwajem i Meksykiem miałem wrażenie, że modyfikacje selekcjonera Adama Nawałki są nieskuteczne, takie wrażenie mam również teraz. Moje pytanie brzmi: dlaczego je robimy? Może dlatego, że mamy pierwszą jedenastkę lub czternastkę, która będzie się liczyć przy ustalaniu składu. Ona jest zgrana i dobrze wyselekcjonowana, dała nam dwa awanse na wielkie turnieje i dobrą grę w Euro 2016. Szukamy nowych rozwiązań, by wyjść z grupy w MŚ.

Wyglądało to trochę tak, że to ustawienie zdeterminował brak piłkarzy.

Jakub Błaszczykowski jest kontuzjowany, więc mamy prawo się obawiać, czy w ogóle pojedzie do Rosji. Kamil Grosicki i Maciej Rybus również mają swoje problemy. Michał Pazdan i Artur Jędrzejczyk wiosną są w słabszej dyspozycji. Można powiedzieć, że połowa podstawowego składu dopiero szuka zdrowia lub formy.

Trudno mieć jednoznaczną opinię o Grzegorzu Krychowiaku.

Krychowiak w dobrej formie to fundament skutecznej gry w defensywie i kreatywności z przodu. Tak jak grał do mistrzostw Europy, to ręce same składały się do oklasków. Z Nigerią zaczął jednak nerwowo. Może nie było źle, ale nerwowo. Rozkręcił się, dostając trudne piłki od obrońców. Potrafił obrócić się z przeciwnikiem, zagrać z pierwszej piłki. Też trzeba przyznać, że murawa we Wrocławiu była okrutna, szczególnie dla niego w środku pola. W drugiej połowie, poza jedną czy dwiema stratami, to był Grzegorz Krychowiak, którego chcę widzieć w dobrej dyspozycji za trzy miesiące.

Niepewność w grze to efekt zawirowań w klubie?

Odejście z PSG było słuszne, ale to taki klub, że gdziekolwiek „Krycha” by poszedł, to jest krok w tył. Premier League ma swoje wymagania i jakość. Chciał też dużo zarabiać. Stad wybór tego, a nie innego zespołu. Wydawało mi się, że jednak lepiej sobie poradzi. Klub miał problemy, zmienił trenera, do gry weszły inne schematy. Coś u Grzegorza nie funkcjonuje w stu procentach, by co mecz grać na swoim poziomie. Popadł w konflikt, ale jak znam Anglię, to będzie kara finansowa i przyjaźń powróci, bo tak tam prowadzi się zespoły. Wypożyczanie zakończyłoby się sukcesem, gdyby West Bromwich się utrzymał.

Dobrze wokół Krychowiaka radził sobie Jacek Góralski.

Trudno wejść do środka pola i z miejsca zaznaczyć swoją obecność, ale mu się udało. Sceptycznie podchodziłem do jego gry w kadrze, myślałem, że to dla niego za wysokie progi. Teraz sypię głowę popiołem i przyznaję, że zaskakuje mnie swoją grą. W Łudogorcu też próbuje grać w piłkę. To piłkarz sumienny, rzemieślnik, który nigdy nogi nie odstawi. Nigeryjczycy na pewno go zapamiętali. To samo tyczy się Thiago Cionka, z którym przecież grałem. Też wydawało mi się, że jego postęp będzie trudny do zauważenia, jednak obaj po transferze z Jagiellonii podnieśli swój poziom.

To ustawienie w meczu z Nigerią sprawiało, że zniknęły walory ofensywne Łukasza Piszczka?

Rozgrzeszyłbym go za słabsze momenty. Zamieszanie z narodzinami dziecka, wylot do Dortmundu i szybki powrót do Wrocławia. Mógł być zdekoncentrowany. Na prawej stronie grał z Przemysławem Frankowskim, z którym musiałby zagrać z dwa lub trzy spotkania, by się „dograć”. Gdy obok jest Jakub Błaszczykowski, to wiemy, jak to działa.

Ale Przemysława Frankowskiego i drugiego debiutanta Rafała Kurzawę możemy chwalić.

Widać, że Frankowski jest w formie, ma zaufanie do swoich umiejętności, dryblował, często udanie. Nie uniknął strat, Nigeria to jednak nie Termalica czy inny zespól ligowy. Z całym szacunkiem. Na kolejne powołania zasłużył tym meczem. Kurzawa, pomijając dośrodkowania, których uzbierał z dziesięć, miał fantastyczne podanie do „Lewego”. Jak będą zdrowi, to będą powoływani i będą grać.

Dwie różne połowy rozegrał też Piotr Zieliński.

Na początku był nieśmiały w swojej grze. Unikał gry lub nie mógł znaleźć pozycji. Potem cofnął się, grał jak w Napoli - przodem do bramki przeciwnika. Gdy Robert Lewandowski opuścił boisko, to „Zielowi” się otworzyła gra. Rozegrał kilka akcji. Wierzę w niego, wielu już spisuje go na straty. Ale Lewandowskiego też wygwizdywano, a teraz dużo ludzi mówi „o, fajny piłkarz”. (śmiech)

Czasem miałem wrażenie, że po prostu nikt nie potrafił wziąć się do pilnowania rytmu gry.

Chwała trenerowi Nawałce, że testuje, ale w MŚ pewnie i tak wrócimy do ustawienia 1-4-4-2 i być może będziemy je zmieniać w kontratakach. W obecnie ćwiczonych wariantach kadra radzi sobie nie najlepiej.

W pierwszej połowie zabezpieczyliśmy grę w defensywie, ale zablokowaliśmy sobie warianty w ofensywie?

Nigeryjczycy zagrali dobrze. To nie są chłopcy do bicia, jadą na mundial ze swoimi ambicjami. Mieli dobrą obronę, z przodu Victora Mosesa. Sprawili dużo problemów. Jeszcze 10-15 lat temu może graliby zupełnie inaczej, ale teraz prawie wszyscy zawodnicy są w najlepszych ligach świata, prowadzi ich Niemiec. Schematy taktyczne stały się podstawą. Nadmierną fantazję odłożyli na bok. Nie twierdzę, że będą rewelacją mundialu, ale nam życie uprzykrzyli.

Wciąż za mało pokazał nam Jakub Świerczok. Arkadiusz Milik grał jeszcze mniej.

To kolejny raz, gdy dla Kuby Świerczoka kadra to za wysoki poziom. Dałbym mu się rozkręcić w Bułgarii i powołać dopiero za rok. Arek Milik to klasa sama w sobie, jego blokują tylko problemy zdrowotne. Jeśli będzie miał dobrą końcówkę sezonu, to w kadrze będzie podstawowym zawodnikiem lub pierwszym wchodzącym z ławki.

Śmiało można powiedzieć, że nadchodzi czas Dawida Kownackiego?

Jest jeszcze młody, a już zaznaczył swoją obecność w Sampdorii Genua. To z pewnością najbliższa przyszłość kadry. Chyba że we wtorek w meczu z Koreą Południową swoją szansę wykorzysta Łukasz Teodorczyk.

Autor jest również na Twitterze
Follow @Skibowy !function(d,s,id){var js,fjs=d.getElementsByTagName(s)[0],p=/^http:/.test(d.location)?'http':'https';if(!d.getElementById(id)){js=d.createElement(s);js.id=id;js.src=p+'://platform.twitter.com/widgets.js';fjs.parentNode.insertBefore