menu

Simeon Sławczew ironicznie o karze od Komisji Ligi po derbach Trójmiasta Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

15 kwietnia 2018, 22:38 | (stan)

Simeon Sławczew z Lechii Gdańsk ma zapłacić dwa tysiące złotych kary za kopnięcie dmuchanej lalki, która miała na sobie barwy Arki Gdynia. Stało się to po wygranych derbach Trójmiasta przez biało-zielonych 4:2. Sławczew nw Twitterze odniósł się do całej sprawy...

Simeon Sławczew
Simeon Sławczew
fot. Fot. Karolina Misztal

Bułgar wyraźnie jest w bardzo dobrym humorze, bo Lechia ostatnio zaczęła grać lepiej, a przede wszystkim wygrać. I to w derbach z Arką Gdynia, a dwa takie mecze zostały rozegrane tydzień po tygodniu. W Gdańsku wygrali biało-zieloni 4:2, a w Gdyni 2:1. W tym ostatnim spotkaniu Sławczew zanotował asystę przy zwycięskim golu strzelonym przez Flavio Paixao.

Więcej emocji wzbudziła jednak sytuacja, która miała miejsce po meczu tych drużyn, który został rozegrany w Gdańsku. Piłkarze pobiegli podziękować kibicom za doping, a przed trybuną leżały dmuchane lale ubrane w barwy Arki. Jedną z nich odkopnął Sławomir Peszko i za to dostał od Komisji Ligi tysiąc złotych kary, a drugą skopał Sławczew, który musi zapłacić dwa tysiące złotych.

Po wygranych derbach w Gdyni Sławczew w sposób ironiczny zareagował na karę na Twitterze. Zamieścił swoje zdjęcie w ogrodzie, gdzie siedzi w towarzystwie dmuchanej lali. Przy niej jest kawałek tektury, na której jest napis "charity" (z ang. cele charytatywne, dobroczynność) i spinaczem przypięte pieniądze.

- Ogłaszam, że chciałbym oddać karę na cele charytatywne! Karę, która została mi przyznana przez Komisję Ligi! Przyjmuję karę i z całym szacunkiem - taka jest moja wola! - napisał Sławczew.

I would like to announce that I'd like to give my penalty for charity ! The penalty which has been given to me by the commision of the league ! I accept the penalty and with all my respect this is my desire ! pic.twitter.com/LiOfMdqXcF— Simeon Slavchev (@SlavchevSimeon) 14 kwietnia 2018


Do całej sytuacji odniósł się także Piotr Stokowiec, trener Lechii.

- Nie chcę być adwokatem diabła, ale materiał został trochę spreparowany. Wszyscy stoimy na straży, aby derby rozstrzygały się w sportowej rywalizacji na boisku. Tak było w Gdańsku, a piłkarze stworzyli widowisko bez złośliwości, chamstwa i grając fair. Trudno mi rozstrzygać ile w tym incydencie było premedytacji, ile bezmyślności, a ile zbiegu okoliczności. To wszystko szybko się działo, głos kibiców był podłożony. Sławek przyznał, że nie widział dokładnie, co to jest. Rozumiem podgrzewanie atmosfery przed derbami i nikogo nie winię, ale to dla mnie trochę burza w szklance wody - ocenił zdarzenie Stokowiec.

Robert Kubica: Tylko marzenie o pełnym powrocie do F1 sprawia, że codziennie chce mi się wstawać z łóżka